Już od godzin porannych na wadowickim Rynku było zamieszanie. Wizyta głowy państwa Luksemburg postawiła wszystkie służby na nogi. Pozamiatano okolice bazyliki, od rana nie wpuszczano samochodów na pobliski parking. Po mieście kręcili się żołnierze Biura Ochrony Rządu. Królewskie Wolne Miasto Wadowice nie oglądało u siebie koronowanej głowy od ponad stu lat. Ostatnio Wadowice odwiedził cesarz Franciszek Józef I.
- Specjalnie dziś wyszłam wcześniej z pracy, by zobaczyć księcia. Ciekawe, jak wygląda- zastanawiała się Barbara Świerkosz z Wadowic, stojąca w tumie kilkudziesięciu mieszkańców czekających pod bazyliką na kawalkadę limuzyn. Książę spóźnił się godzinę. Do Wadowic jechał z Oświęcimia, gdzie właśnie zakończyły się obchody dni ekumenicznych organizowanych przez kardynała Stanisława Dziwisza.
- Z tą wycieczką było tak, że w zeszłym tygodniu zadzwonił ambasador Luksemburga, informując nas o wizycie. Przedstawiciel księcia nie miał żadnych specjalnych życzeń. Prosił tylko o przygotowanie bukietu kwiatów dla księcia - opowiadał nam wczoraj Stanisław Kotarba, rzecznik prasowy urzędu miejskiego. Wielkiego księcia Henryka wraz z najstarszym synem Guillaume'em witali na Rynku burmistrz Ewa Filipiak i ksiądz infułat Jakub Gil. Burmistrz założyła na tę okazję biały żakiecik, a do tego białą spódnicę w czarne grochy. Ksiądz proboszcz przewiązał bok purpurowym pasem.
Henryk Burbon Parmeński w Wadowicach był serdecznie witany przez wiwatujących pod kościołem mieszkańców. Złożył pokłon pod pomnikiem papieża Jana Pawła II, gdzie zostawił bukiet z trzynastoma różami, później zwiedził bazylikę i dom Wojtyłów, gdzie wpisał się do książki. W prezencie od wadowiczan dostał metalowy herb miasta, medal pamąatkowy oraz obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Na koniec monarcha wraz ze swoją świtą udał się na obiad do ,,Dworku Mikołaj".