Zdobycie przez Marka Sowę mandatu posła w nadchodzących wyborach jest niemal pewne. Startuje z pierwszego miejsca na liście PO w Małopolsce zachodniej, gdzie jest dobrze znany i przeszedł tam przez wiele szczebli samorządu.
Nie będzie mógł jednak zasiadać równocześnie w parlamencie i zarządzie województwa. Zaczęły się już zatem spekulacje, kto zostanie jego następcą. W kuluarach mówi się o wicemarszałku Wojciechu Kozaku (PSL), członkach zarządu województwa Leszku Zegzdzie i Jacku Krupie - obaj z PO, radnym sejmiku województwa i szefie małopolskiej Platformy Grzegorzu Lipcu oraz pośle PO Tadeuszu Arkicie, popularnym w regionie polityku, który nie startuje już w wyborach do Sejmu.
Marszałka Małopolski wybierają nie mieszkańcy w wyborach powszechnych, ale 39 radnych sejmiku województwa w głosowaniu. Może zostać nim jeden z samorządowców, ale również osoba z zewnątrz. To szansa dla posła Arkita, który w przeciwieństwie do pozostałych wymienianych kandydatów, w samorządzie wojewódzkim nie zasiada.
- Po odejściu z Sejmu mam objąć stanowisko prezesa wodociągów w Chrzanowie. Wskazywanie mnie na marszałka, to miły gest, ale moje plany są inne - ucina poseł Arkit.
Obecnie w sejmiku rządzi koalicja PO i PSL licząca łącznie 22 radnych. PiS ma ich 17, więc na razie nie ma większego wpływu na wybór marszałka.
- Sytuacja jest skomplikowana. Z jednej strony mamy dwóch merytorycznie przygotowanych wicemarszałków, którzy jako obecni zastępcy Marka Sowy wydają się naturalnym wyborem - mówi prof. Marek Bankowicz, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Marszałka wybiera jednak sejmik złożony z członków partii, a to może zadziałać na korzyść szefa partyjnych struktur PO w Małopolsce, choć Lipiec jest słabo rozpoznawalny przez mieszkańców.
Sytuacja może się jednak zmienić po wyborach parlamentarnych.
- Jeśli PO przegra, jeszcze bardziej będzie zależeć jej na koalicjancie i odciąganiu go od PiS. Wtedy fotel marszałka dla Wojciecha Kozaka z PSL może być kartą przetargową - dodaje prof. Bankowicz.
Wojciech Kozak jest gotowy objąć stanowisko. - Jeśli taka będzie decyzja koalicji, podejmę się tej funkcji. Mam doświadczenie, znam sprawy województwa - mówi wicemarszałek Kozak.
Ale jeśli PiS wygra wybory, a prowadzi w sondażach, może skusić do koalicji PSL. Również w sejmiku Małopolski - a wtedy proporcje sił mogą się odwrócić. - W polityce wszystko jest możliwe. Jeśli podejmą taką rozmowę, liczę na to, że nie będą chcieli pozyskać tylko trzech radnych by mieć większość, ale podejdą do sprawy poważnie - komentuje Kozak, który wolałby zachować obecną koalicję.
PiS na razie kandydata nie ma. - Będziemy poszukiwać radnych PO i PSL do współpracy przy realizacji naszego programu. Liczymy też na zmiany w zarządzie, ale na konkrety jest za wcześnie - mówi Grzegorz Biedroń, radny PiS w sejmiku.
- Na mój nos, nasza koalicja się utrzyma. To dobra współpraca trwająca od dwóch kadencji, jej przekreślenie byłoby niekorzystne dla PO, PSL i Małopolski - komentuje Leszek Zegzda, który również deklaruje gotowość do objęcia posady marszałka.
Marek Sowa liczy, że podziałpięciu stanowisk w zarządzie województwa się utrzyma na zasadach obowiązującej umowy koalicyjnej - marszałek z PO, dwóch wicemarszałków z PSL, dwóch członków zarządu z PO. To szansa dla Zegzdy i Krupy z PO na stanowisko marszałka.
- Wierzę, że wyboru marszałka dokona koalicja PO i PSL, choć wiem, że politycy PiS próbują już przekonywać radnych - mówi marszałek Sowa. - Zarekomenduję osobę na to stanowisko, ale po konsultacji z obu naszymi środowiskami - dodaje. Nie wymienia jednak nazwiska faworyta.
Wśród potencjalnych kandydatów pojawia się też Stanisław Kracik, były wojewoda małopolski, obecnie dyrektor szpitala psychiatrycznego w Krakowie. Rok temu zrezygnował jednak z mandatu w sejmiku i wybrał pracę w szpitalu.