- Chciałam zrobić niespodziankę swojej siostrzenicy, której dziecko kończyło roczek - opowiada Teresa Kamieńska. Za pośrednictwem Poczty Polskiej wysłała jej list. Do koperty obok kartki urodzinowej włożyła 200 zł. List dotarł do adresatki, ale bez pieniędzy.
- Gdyby ciocia nie napisała na kartce o „drobnostce”, jaką załącza, nie zapytałabym jej nawet, czy coś w kopercie jeszcze było - mówi Iwona Pryba.
Dodaje, że list wyglądał na naruszony. Koperta była tylko delikatnie sklejona.
- Ktoś na poczcie śmiał otworzyć list i zabrać gotówkę - złości się Teresa Kamieńska. Przyznaje, że popełniła błąd, wysyłając pieniądze zwykłym listem. Zapłaciła za niego 1,75 zł. Tymczasem mogła wysłać gotówkę korzystając z tzw. przesyłki z deklarowaną wartością. Za wysłanie 200 zł zapłaciłaby 7,30 zł. Nie wiedziała o takiej możliwości.
- Mnie już nie chodzi o te 200 złotych. Może zrobiłam głupstwo, za które zapłaciłam. Nikt jednak nie miał prawa otwierać korespondencji - oburza się Teresa Kamieńska.
Złożyła w tej sprawie skargę do Poczty Polskiej. Chce, żeby wyciągnięto konsekwencje wobec pracowników, którzy zabrali jej pieniądze.
Agnieszka Kurek z biura prasowego PP, informuje, że listy zwykłe nie są monitorowane i zgodnie z przepisami mogą zawierać jedynie korespondencję lub druk.
- W przypadku ubytku zawartości z przesyłki nierejestrowanej nie przewidziano wypłaty odszkodowania - mówi, przepraszając klientkę za niedogodności.
Dodaje, że jeśli zachodzą jakiekolwiek nieprawidłowości, w stosunku do winnych pracowników wyciągane są konsekwencje. - Łącznie z kierowaniem spraw do organów ścigania - zaznacza. Skarga zostanie rozpatrzona.