Ktoś zastrzelił źrebię w Stajni Młynka? Tajemnicza sprawa. Nie ma jednak potwierdzenia, że trzymiesięczna klacz została zastrzelona

Właściciele Stajni Młynka podnieśli alarm, że koń - młoda klacz Jagienka - został zastrzelony. Na profilu facebookowym prosili nawet o pomoc w poszukiwaniu świadków tego zdarzenia. Pojawiające się informacje były niepewne. Zaczęły się poszukiwania świadków i domysły, że strzał mógł paść od lasu i parkingów znajdujących się w pobliżu leśnej ścieżki. Strzałów nikt nie słyszał, więc pojawiły się informacje, że użyto broni z tłumikiem.

Do tej tragicznej sytuacji miało dojść w niedzielę po godz. 18. Faktem jest, że trzymiesięczna klacz Jagienka nie żyje. Sprawa trafiła na policję.

Mieliśmy zgłoszenie o takim o podejrzeniu zastrzelenia konia. Policjanci byli na miejscu, sporządzili notatkę - otrzymaliśmy informacje z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie.

Funkcjonariusze wiedzieli, że ma być powołany biegły, który zbada sytuację. Jednak policja nic więcej nie ujawnia. Sprawa jest wyjaśniana.

Pierwsze wpisy właścicieli na facebooku informowały, że klacz Jagienka wraz z innymi końmi była na ogrodzonej posesji około 20 metrów od domu. Mało tego wskazywali, że w pobliżu były dzieci, psy i koty. W informacji ze strony Stajni Młynka było precyzyjnie określone, że strzałów nikt nie słyszał, ale słyszał uderzenie kuli, która miała trafić "precyzyjnie w skroń pomiędzy okiem i uchem".

Po sekcji miał być znany rodzaj broni. Jednak jak podał w poniedziałek po południu portal Krknews.pl - biegły sądowy badający przyczyny śmierci klaczy stwierdził że brakuje kuli w ranie.

W ślad za tą informacją właściciele wycofali wpisy na facebooku.

Post o źrebaku musiał zostać usunięty na prośbę biegłego. Jeżeli będziemy wiedzieli coś więcej, to damy znać - poinformowali w kolejnym poście.

FLESZ - Oczekiwania wobec rynku pracy w 2022 r.