FLESZ - Australia w ogniu. Zginęło miliard zwierząt
Niemal cały dzień trwały badania zwierząt przez powiatowego weterynarza na terenie jerzmanowickiego gospodarstwa. W efekcie Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zapowiada złożenie przeciwko właścicielowi koni zawiadomienia do organów ścigania o znęcanie się nad nimi.
- Konie, które odebraliśmy cierpiały, miały fatalne warunki - zaznacza Beata Nawalany, jedna z inspektorek Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Zaznacza, że były karmione, ale nie miały dostępu do wody.
Wcześniej w 2006 roku z tego gospodarstwa odebrano 12 koni za zaniedbania i przetrzymywanie zwierząt w skandalicznych warunkach. Jak mówią mieszkańcy wioski, człowiek odtworzył hodowlę, ale nie zmienił warunków przetrzymywania koni. Sytuacja się powtórzyła.
- Na miejscu zobaczyliśmy konie w stanie skrajnego zaniedbania - stały pod gołym niebem, nogi miały spętane łańcuchami tak ciężkimi, że nie były w stanie zrobić nawet kroku, miały pyski „zabezpieczone" sznurkami, które kaleczyły im delikatnie chrapy. Klacz w najgorszym stanie miała na policzku ogromny ropień, a stan jej tylnych nóg wołał o pomstę do nieba. Jeden z koni zamknięty był w czymś, co z trudem można było nazwać stajnią. Nie mieliśmy wątpliwości - ani lekarze z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, ani urzędnicy z gminy, ani policjanci - zwierzęta utrzymane w takich warunkach trzeba zabrać jak najszybciej - informowała po interwencji pani inspektor.
500 plus za dobrostan zwierząt. O szczegółach mówi Ryszard Kamiński, wiceminister rolnictwa
Konie były pętane, żeby nie uciekały z podwórka, na którym raniły sobie nogi, bo wokół było pełno kawałków desek, wystających elementów metalowych. Do spętanych nóg były jeszcze przywiązywane łańcuchy lub sznury prowadzące od pysków koni i przywiązane dodatkowo do stałych elementów podwórka, żeby nie wychodziły poza jego obręb.
Właściciel hodowli po usłyszeniu informacji o odbieraniu zwierząt stał się agresywny. Jak relacjonuje inspektorka z KTOZ: wyszedł do interweniujących przedstawicieli kilku instytucji z widłami i zaciśniętą pięścią. Nikomu nie zrobił krzywdy dzięki szybkiej reakcji funkcjonariuszy z Komisariatu Policji w Krzeszowicach.
Ostatecznie zabrano mu sześć koni. Opiekę nad dwoma zapewni KTOZ, za utrzymanie czterech zapłaci gmina. - Nie jest to tanie, ale mamy obowiązek zająć się odebranymi zwierzętami. Nie mogliśmy pozwolić, żeby koniom działa się krzywda. Trzeba szukać dla nich nowego miejsca - mówi Tomasz Gwizdała, wójt Jerzmanowic-Przegini.
Jednak ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie sąd. Po zawiadomieniu ze strony KTOZ-u sprawa może być rozpatrzona w ciągu kilku miesięcy, ale może też trwać rok lub nawet dwa lata. W tym czasie zwierzęta będą na utrzymaniu KTOZ i gminy.
Żywa szopka przyciągnęła tłumy. Prawdziwy wielbłąd, kucyk, o...
- Przystań dla ludzi z autyzmem, którą trzeba chronić
- Jura Krakowsko-Częstochowska na liście UNESCO? Trwa walka
- Skawina. Zaczęła się budowa ostatniego odcinka obwodnicy
- Masłomiąca. Seniorzy ocalili swój dawny świat [ZDJĘCIA]
- Zjawiskowa willa książęca w Kochanowie [ZDJĘCIA]
- Koncert Cecyliański. Rzesza muzyków zachwyciła publiczność
