MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Kulkolandy" pełne bakterii [INTERWENCJA]

Paulina Polak
fot. Mikołaj Nowacki
Kłęby włosów, śmieci, spleśniałe resztki jedzenia, zużyte gumy do żucia, części garderoby, monety, a nawet robaki - na takie niespodzianki można natrafić w basenach z kulkami dla dzieci.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

- Zdarzyło mi się wyjąć zlepioną brudem metrową bryłę takich piłek - opisuje Mariusz Zawadzki z firmy zajmującej się czyszczeniem "kulkolandów".

Optymizmem nie napawają też dane, które zdobyliśmy w krakowskim sanepidzie. Tutaj na liście kontrolnej jest tylko 10 basenów z kulkami. Nikt nie prowadzi ewidencji takich obiektów w Krakowie, ale wiadomo, że jest ich przynajmniej kilkadziesiąt: w galeriach handlowych, w klubach osiedlowych i ośrodkach sportu.

Nie ma przepisów, które obligowałyby właścicieli "kulkolandów" do zgłaszania działalności w sanepidzie. O sprawdzenie czystości w takich miejscach proszą inspektorów sami rodzice. Dopiero wtedy wciągane są do bazy. - Kontrole odbywają się raz na trzy lata. Sprawdzamy stan techniczny urządzeń, czy wykładziny są czyste i czy na ścianach nie ma kurzu - mówi Iwona Seligat z sanepidu. - Nie mamy testów, które pozwoliłyby stwierdzić, czy kulki są dezynfekowane. Opieramy się na oświadczeniach właścicieli, że mają podpisane umowy z firmami czyszczącymi.

Jak dodaje, w ciągu dwóch lat inspektorzy natrafili dwa razy na zaniedbania, ale opiekunowie obiektów szybko się poprawili.
Dlaczego sanepid nie bada dokładnie basenów z kulkami, tak jak np. piaskownice? Inspektorzy mówią, że nie ma takich przepisów. Radzą, żeby dzieci po wizycie w "kulkolandzie" umyły ręce i nie jadły podczas zabawy. Zakaz karmienia dzieci w kulkowych basenach jest zresztą w większości regulaminów tych miejsc.

Zadzwoniliśmy do kilku "kulkolandów". Właściciele zapewniali, że kulki są myte systematycznie: - Raz na kwartał wyciągamy kulki z basenu i myjemy je odpowiednimi preparatami. Mamy certyfikat kontroli czystości obiektu - mówi Maciej Gawor, menedżer ds. technicznych w Solvay Park.

Nie wszyscy jednak stosują takie standardy. Agnieszka Samborska, która pracowała jako animatorka w kilku "kulkolandach", stwierdza: - W jednym z nich kulki były czyszczone raz na miesiąc, a nawet częściej, gdy organizowano większą imprezę, a w drugim to zaniedbywano.

O certyfikaty czystości, które zostawiają w "kulkolandach" firmy sprzątające, lub o wyniki kontroli sanepidu mogą poprosić właściciela obiektu opiekunowie dziecka.

Marta Dąbrowska, mama 5-letniej Małgosi: - "Kulkolandy" biją rekordy popularności, zwłaszcza gdy nie da się wyjść z dzieckiem na spacer. Ponadto rodzice nagminnie organizują tam urodziny. Ostatnio odwiedziłam takie miejsce z córeczką. Razem z przyjaciółką-lekarką z niesmakiem stwierdziłyśmy, że w pomieszczeniu panuje straszny zaduch, a plastikowe kulki i skórzane puffy kleją się do siebie. Po rozmowie z właścicielem lokalu okazało się, że sprzątanie zależy od dobrej woli gospodarzy i że nikt tak naprawdę tego nie sprawdza.

Agnieszka Chmielarczyk, adiunkt w Katedrze Mikrobiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Trudno powiedzieć, na jakie bakterie mogą trafić dzieci bawiące się w "kulkolandach". Nikt nigdy nie prowadził takich badań. Z pewnością są tam powszechne bakterie środowiskowe, które występują w przedszkolach czy w naszych domach. Takie drobnoustroje nie wywołują chorób. Wiele jednak zależy od tego, w jaki sposób i jak często takie miejsca zabaw są czyszczone. Jeśli rzadko, to mogą się tam też pojawić bakterie chorobotwórcze, ale te są przenoszone z dziecka na dziecko, w momencie bezpośredniego kontaktu. Pozostałości naskórka, włosy plus kurz są za to pożywką dla grzybów i pleśni. Myślę, że powinny zostać zlecone badania "kulkolandów" - z takich nietypowych zleceń można się dowiedzieć niespodziewanych rzeczy. Zaskakujące wnioski przyniosły np. badania zagranicznych naukowców, którzy zajęli się rączkami od wózków w hipermarketach. Ponieważ są czyszczone sporadycznie lub wcale, okazało się, że jest na nich więcej groźnych bakterii niż na desce sedesowej.

Sanepid sprawdza
ul. Zakopiańska (Solvay Park), ul. św. Sebastiana (Bajdocja), ul. Słomiana (Hop-Bęc), Galeria Kazimierz, ul. Nieduża (Anikino), ul. Łużycka (Bajkoland), ul. Dobrego Pasterza (Gibon), os. Grebałów, M1, ul. Bohaterów Września (Makadamia).

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska