Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuzyni z Małopolski spotkali się 67 lat po Holokauście

Paweł Szeliga
Stephen Schooster w Grybowie przed domem Leona Schagrina. U góry zdjęcie Leona miesiąc po wyjściu z Auschwitz w lutym 1945 roku
Stephen Schooster w Grybowie przed domem Leona Schagrina. U góry zdjęcie Leona miesiąc po wyjściu z Auschwitz w lutym 1945 roku archiwum Kamila Kmaka
Na czołówki amerykańskich i brytyjskich gazet trafiła niezwykła historia grybowskiego Żyda Leona Schagrina i jego kuzyna Lemela Adlera z Tarnowa. Obaj cudem przeżyli piekło Holocaustu i przez dziesiątki lat mieszkali na Florydzie w przekonaniu, że stracili wszystkich swoich bliskich.

Czytaj też: Wybudował pół domu na kablach z prądem

Do ich wzruszającego spotkania doprowadziła książka "The Horse Adjutant" ("Konny adiutant") napisana przez Schagrina i Amerykanina Stephena Shoostera. Współautor wspomnień grybowskiego Żyda, który przeżył wojnę dzięki umiejętności pracy z końmi, półtora roku zbierał materiały dotyczące przedwojennego Grybowa. Pomagał mu w tym Kamil Kmak z Białej Niżnej, obdarzony kronikarską żyłką student AGH w Krakowie.

Zaczęło się od wrzucenia do grupy "Grybów" na Facebooku zdjęcia grybowskiej Żydówki Hindy Goldman, którą Kamil znalazł na stronach internetowych Instytutu Yad Vashem w Izraelu. Następnego dnia odezwał się Shooster, który poprosił o pomoc. Kamil korygował miejscowe nazwy i nazwiska, odwiedzał ludzi pamiętających tutejszych Żydów, których przed wojną było aż 1500. Doszło też do rozmowy przez Skype'a z Leonem, przeprowadzonej w czystej, nieskażonej angielskim akcentem polszczyźnie.
- Było to dla mnie wręcz mistyczne przeżycie - wyznaje Kamil Kmak.

Niezwykła jest historia samego Leona Schagrina. Gdy wybuchła wojna, miał 13 lat. Kochał konie i umiał się z nimi obchodzić, więc Gestapo "zatrudniło" go do zwożenia zwłok po masowych egzekucjach. Robił to najpierw w Grybowie, potem w Nowym Sączu i Tarnowie. Właśnie w tamtejszym getcie spotkał swojego kuzyna Lemela. Ich bliscy zginęli w obozach koncentracyjnych, a oni sami byli przerzucani do różnych miejsc zagłady, by w 1943 r. spotkać się w Bunie - zakładach chemicznych Monowitz, znanych jako Auschwitz III.

Rozmawiali z sobą kilka minut, dopóki nie rozdzielili ich esesmani. Od tamtej pory Leon był przekonany, że Lemel nie przeżył zagłady, a Lemel myślał, że Leon zginął w obozie. Dopiero kilka dni temu w ręce Lemela Adlera wpadła książka kuzyna. Podsunął mu ją przyjaciel, który zwrócił uwagę na swojsko brzmiące nazwy miast, w których Żyd mieszkał w czasie okupacji. Gdy zobaczył okładkę z nazwiskiem autora, zrozumiał, że obaj żyją ponad pół wieku na Florydzie, nie wiedząc nic o sobie. Ich wzruszające spotkanie opisały amerykańskie i angielskie gazety.

Kamil Kmak z Białej Niżnej ma w tym swój udział. Autorzy książki docenili jego wkład w jej powstanie, oddając mu dwie strony tekstu, na którym pisze o Holokauście z perspektywy młodego Polaka.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska