Największy kurort powiatu gorlickiego, Wysowa, pogrążony jest w ciszy. Mija połowa małopolskich ferii, a na ulicach i w parku zdrojowym nie widać tłumów kuracjuszy czy też dzieci korzystających z uroków zimy.
W oczekiwaniu na gości z Warszawy
- W pierwszym tygodniu ferii miałam gości w połowie pokoi - mówi Katarzyna Mruk, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego Gródek w Wysowej. - W tej chwili nic nie zapowiada, żeby kolejni pojawili się na następne siedem dni.
Bezśnieżna zima to dla ludzi mających swoje pensjonaty w górach cios w plecy. Nic nie zrekompensuje strat, jakie mogą ponieść z powodu braku turystów, dla których w zimie śnieg to podstawa.- Brak śniegu to jedno - mówi pani Mruk. - Tu u nas mamy jeszcze ten problem, że w Wysowej nie ma stoku narciarskiego i wyciągu. To odstrasza miłośników nart.
W pensjonacie pani Katarzyny są już jednak zarezerwowane pokoje na tygodnie, gdy zimowe ferie zaczną się w innych województwach. - Nie ma co ukrywać, bardzo liczymy właśnie na gości choćby z Warszawy, gdzie ferie są później - mówi. - Choć teraz to tylko pobożne życzenia, wszystko zależy od tego, czy spadnie więcej śniegu.
Kuracjusze przyjechali
W parku zdrojowym można jednak spotkać osoby spoza Wysowej. To głównie kuracjusze uzdrowiska. Jedną z nich jest Ewa Stachnik z okolic Ostródy. - Jestem tu pierwszy raz - podkreśla pani Ewa. - Muszę się przyznać, że wcześniej, zanim dostałam tu skierowanie, nawet nie wiedziałam, że istnieje taka miejscowość - dodaje z uśmiechem.
Pobyt w Wysowej dla pani Ewy to poza spacerami również zabiegi lecznicze. Dodatkowym bonusem jest cisza i spokój, jakie panują w okolicy. Dostrzega jednak pewne mankamenty. - To, co najbardziej mnie uderzyło, to brak w tej przecież górskiej miejscowości jakiegokolwiek punktu sprzedaży akcesoriów dla spacerowiczów - mówi. - Wielu z tych, którzy tu przyjechali, nie jest przygotowanych do zimowych spacerów, pewnie chętnie kupiliby potrzebny sprzęt na miejscu.
Chodzi o dość proste rzeczy, takie jak impregnaty do butów, które mają tendencję, by przemakać, kijki do nordic walking czy czasem jakieś części garderoby, choćby stuptuty.
Im dalej od zdroju, tym niestety gorzej
Z Wysową sąsiaduje mała wieś Hańczowa. Tu swoje gospodarstwo agroturystyczne prowadzą Wiesława i Stefan Bodakowie. - W Hańczowej nie ma nic, co mogłoby przyciągnąć zimą turystów - mówi pani Wiesława. - Niby do Wysowej rzut beretem, ale to w niczym nie zmienia naszej sytuacji.
Obecnie Bodakowie nie mają gości, nic też nie wskazuje, żeby w najbliższym czasie coś się tu zmieniło. - Na zimowych feriach w zasadzie nie da się zarobić - komentuje pani Wiesława. - Może gdyby w końcu zrealizowano plan budowy wyciągu na Ostrym Wierchu, to byłoby inaczej, ale tak, to cóż, nie mamy nic atrakcyjnego do zaoferowania.
Zimowych wczasowiczów nie jest w stanie przyciągnąć czynne w Wysowej lodowisko czy też basen. Takie atrakcje dostępne są w każdym innym miejscu. Najbliższe dobre stoki narciarskie to Magura, ewentualnie Małastów lub Smerekowiec. To za daleko dla osób, które spędzają ferie w Hańczowej.
U stóp Magury więcej szans na klienta
Niewiele ponad dwa kilometry od stoku narciarskiego na Magurze Małastowskiej jest gospodarstwo agroturystyczne Danuty i Stefana Maryńczaków. - W tej chwili jest u nas pusto - mówi pan Stefan. - Rezerwacje są w okresie kolejnej tury ferii, głównie to osoby z Warszawy i Śląska - tłumaczy.
Goście Maryńczaków to ludzie, dla których narty to nie tylko szusowanie po stoku, ale również biegi po wyznaczonych trasach. - Śniegu jest na razie niewiele, ale staramy się przygotować trasy biegowe - opowiada Maryńczak. - Przygotowujemy dwa kilometry takich ubitych tras z założonym śladem. Będą gotowe, zanim przyjadą goście - dodaje z uśmiechem.