Spotkał się beniaminek, drużyna ze strefy spadkowej z Cracovią, zespołem z czołówki. Najgorsza obrona ligi z najlepszym atakiem. Przyjezdni ponadto wygrali już 5 spotkań wyjazdowych w tym sezonie (najwięcej wraz z Rakowem w lidze).
To goście byli więc wyraźnym faworytem tej konfrontacji.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć czwórki dzieci, kibiców Lechii, ofiar karambolu na drodze S7 kilkanaście dni temu. Zapalono znicze, było „światełko do nieba” czyli zapalone światełka komórek. Zrobiło się nastrojowo i smutno.
„Pasy” były po świetnym meczu z Motorem (6:2), z kolei gospodarze po remisie z Piastem (3:3). W zespole gości wciąż nie było kontuzjowanego Micka van Burena, a trener Dawid Kroczek dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie, w stosunku do spotkania z Motorem – Janiego Atanasova zastąpił Patryk Sokołowski.
„Pasy” były wspierane przez blisko dwa tysiące kibiców. Po raz pierwszy od otwarcia obiektu w 2011 r. fani Cracovii mogli być na nim obecni.
I już w 3 min mieli powody do radości. Lepszego początku „Pasy” nie mogły sobie wymarzyć – w 3 min Tomasz Neugebauer zagrał ręką w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości – wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Benjamin Kallman, najlepszy strzelec krakowian i strzelił pewnie, zdobywając swoją ósmą bramkę w tym sezonie, a dla zespołu był to już 16 gol po stałym fragmencie gry!
Cracovia mocno presowała gospodarzy, atakując ich już na ich połowie. Już w 9 min musiało nastąpić przemeblowanie w szeregach gości, bo kontuzji nabawił się Virgil Ghita. Zastąpił go Jani Atanasov i zajął miejsce w drugiej linii, a do obronnej trójki przeszedł Sokołowski.
Lechia otrząsnęła się i starała się atakować, ale robiła to bardzo czytelnie i akcje były przerywane przez piłkarzy Cracovii w zarodku. Ale w 25 min przedarł się przez obronę Maksym Chłań i Henrich Ravas musiał się postarać, by wybić piłkę na róg. „Pasy” zmieniły trochę taktykę i nie atakowały rywala już tak wysoko, tylko przyjmowały go na własnej połowie. A gdańszczanie nie mogli się przebić pod bramkę i strzelali z daleka, ale bardzo niecelnie. Z kolei krakowianie atakowali rzadko. W 35 min jednak po dryblingu Kakabadze piłka trafiła do Mikkela Maigaarda, który uderzał bardzo niecelnie.
W tej samej minucie sytuacja „Pasów” stała się komfortowa po tym jak Conrado dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za faul na Sokołowskim. I goście ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. I została za to nagrodzona – Ajdin Hasić wypatrzył Kallmana, a ten spokojnie przyjął sobie pilkę i spokojnie posłał ją kolo bramkarza do siatki. Sarnawskyj był bezradny, tylko musnął piłkę zanim ta wpadła do siatki.
- Nie jest po meczu, jest jeszcze 45 minut, trzeba być czujnym do końca, musimy robić konsekwentnie swoje – mówił w przerwie Patryk Sokołowski. - Przeszedłem na środek obrony. Nie straciliśmy gola więc jest dobrze. Trenowaliśmy ten wariant pod nieobecność Kamila Glika czy Jakuba Jugasa.
„Pasy” miały znakomita sytuację, prowadziły dwoma bramkami, grały w przewadze. Trzeba było tylko spokojnie przypilnować wyniku. Oczywiście nie w kurczowej obronie, ale bez szaleństwa, z poszanowaniem piłki. Gospodarze nie mieli nic do stracenia, ale też i niewiele do zaproponowania. W 55 min strzelał Rifet Kapić, ale piłka przeleciała nad spojeniem. W rewanżu odpowiedział Jani Atanasov, ale górą był Bohdan Sarnawskyj.
W 60 min mógł nastąpić zwrot akcji – czerwoną kartkę sędzia pokazał Sokołowskiemu, gdy powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Bohdana Wjunnyka. Sędzia sprawdził jednak tę sytuacje na VAR-ze i anulował kartkę uznając, że to Ukrainiec faulował.
W 66 min mogło być 0:3 bo soczyście strzelał Kakabadze, ale bramkarz Lechii obronił. Podobnie było 2 min później, gdy po podaniu Hasicia uderzał Mikkel Maigaard!
Gospodarze zyskali jeszcze wiarę, gdy po rzucie rożnym w wykonaniu Kapicia Bujar Pllana uderzył z 5 m i pokonał Henrika Ravasa. Kontaktowy gol pobudził ich jeszcze do ataków. Choćby Kapicia, który strzelał, ale góra był Ravas. Cracovia cofnęła się do głębokiej obrony. W 88 min strzelał Kacper Sezonienko i Ravas wybił piłkę na róg. Z kolei Kakabadze starał się zaskoczyć bramkarza rywali.
Lechia Gdańsk – Cracovia 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Kallman 3 karny 0:2 Kallman 44, 1:2 Pllana 77.
Lechia: Sarnawskyj – Piła, Chindris (72 Sezonienko), Olsson, Conrado – Żelizko – Wójtowicz (72 Pllana), Kapić, Neugebauer (42 Kałahur), Chłań (88 Carenko) – Wjunnyk.
Cracovia: Ravas – Ghita (9 Atanasov, 81 Biedrzycki), Hoskonen, Skovgaard – Kakabadze, Maigaard, Sokołowski, Olafsson – Rózga (72 Bochnak), Hasić (81 Al-Ammari) – Kallman.
Sędziowali: Patryk Gryckiewicz (Toruń) oraz Marcin Boniek, Bartosz Kaszyński (obaj Bydgoszcz). Żółte kartki: Conrado (17), Żelizko (36), Chindris (49), Pllana (90+1), Wjunnyk (90+6) – Sokołowski (18), Ravas (90).Czerwona kartka: Conrado (druga żółta, 35). Czerwona kartka także dla Patryka Dittmera (kierownika Lechii, 64). Widzów: 10 711.
