Pierwsza połowa meczu była na dużej intensywności. Lechia od początku spotkania zdecydowanie zaatakowała. Mistrzowie Polski byli bezradni i nie mieli kompletnie pomysłu na grę w tym spotkaniu. Już w 2 minucie mógł paść gol dla biało-zielonych. Akcję świetnie rozpoczął Lukas Haraslin, a w sytuacji sam na sam z Radosławem Cierzniakiem znalazł się Artur Sobiech, który minął bramkarza Legii i oddał strzał, ale piłkę zatrzymał Artur Jędrzejczyk. Piłka odbiła się od biodra i ręki obrońcy Legii, ale Daniel Stefański - po analizie VAR - uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami gry. To bardzo kontrowersyjna decyzja arbitra. Zresztą nie pierwsza i nie ostatnia w tym meczu. Podopieczni trenera Piotra Stokowca grali swoje, ale w 16 minucie mieli szczęście, kiedy w pole karne zagrywał Sebastian Szymański, ale w ostatniej chwili Michała Kucharczyka uprzedził Filip Mladenović. Minutę później to Lechia cieszyła się z prowadzenia. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Konrad Michalak, a Lukas Haraslin uprzedził Pawła Stolarskiego i kapitalnym strzałem głową zdobył gola. Biało-zieloni do końca pierwszej połowy kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i nie pozwolili Legii na zbyt wiele.
Druga połowa spotkania miała już zupełnie inny przebieg. W pierwszej połowie na boisku nie było Legii, a na drugą połowę nie wyszli biało-zieloni. Od początku Dusan Kuciak miał pełne ręce roboty. W 57 minucie po zagraniu Szymańskiego w świetnej sytuacji znalazł się Michał Kucharczyk, ale fatalnie spudłował. W 61 minucie padł wyrównujący gol dla Legii. Piłkę próbował wybijać Jarosław Kubicki, ale praktycznie nabił Stolarskiego i piłka wpadła w długi róg bramki gdańskiego zespołu. Trener Stokowiec wcześniej zdjął z boiska Haraslina, potem Michalaka i były to chyba zbyt wczesne ruchy. Tym bardziej że Flavio Paixao prezentował się słabo i kompletnie nic nie wniósł do gry biało-zielonych. W 75 minucie miała miejsce kolejna kontrowersja. Tym razem strzelał Sobiech, a piłkę nogą, a potem ręką odbił William Remy. Karnego nie było, a zamiast tego żółta kartka dla protestującego Błażeja Augustyna. Sędzia uznał, że piłka wcześniej odbiła się od nogi, a potem ręki obrońcy Legii. Później arbiter ukarał Augustyna drugą żółtą kartką i czerwoną. PZPN doprowadził do takiej sytuacji, wyznaczając do prowadzenia mecz w Gdańsku Daniela Stefańskiego, który tylko teoretycznie jest z Bydgoszczy, bowiem na co dzień mieszka w... Warszawie. Ten sam arbiter przyczynił się do marcowej porażki biało-zielonych w Lubinie.
CZYTAJ TAKŻE: Gdzie oglądać finał Pucharu Polski
Legia zagrała dużo lepiej w drugiej połowie, a Lechia zbyt bardzo skoncentrowała się tylko na obronie. To się zemściło. W 80 minucie Kasper Hamalainen wykończył akcję Szymańskiego, a wynik meczu ustalił w doliczonym czasie gry Iuri Medeiros. Lechia ma teraz trzy punkty straty do Legii i jeden przewagi nad Piastem Gliwice.
Patryk Lipski po meczu Cracovia - Lechia Gdańsk: Nie jestem szczęśliwy, ale nie możemy się też długo smucić
