Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia - Cracovia. "Pasy" przegrały, choć na początku prowadziły [ZDJĘCIA]

Jacek Żukowski
Legia Warszawa wygrała z Cracovią Kraków 4:1 (2:1). Prowadzenie "Pasom" w 6. minucie dał Ntibazonkiza. Pięć minut później wyrównał Kucharczyk. W 37. minucie drugą bramkę dla Legii strzelił Pinto. Po przerwie dwie bramki dołożył Kucharczyk.

To był już ostatni mecz Cracovii w tym roku. Zaczął się dla "Pasów" z wysokiego "C". Już bowiem w 6. min kapitalnym podaniem popisał się Krzysztof Danielewicz, piłkę przejął Saidi Ntibazonkiza ograł Dusana Kuciaka i z kilku metrów posłał piłkę do bramki Legii. Lepszego początku goście nie mogli sobie wymarzyć.

Ale nie nacieszyli się zbyt długo prowadzeniem, 5 minut później po stracie Łukasza Zejdlera, niepilnowany na prawym skrzydle znalazł się Michał Kucharczyk i wypalił z 25 m pod poprzeczkę, strzał był precyzyjny i po chwili Krzysztof Pilarz musiał sięgnąć po piłkę do siatki.

Krakowianie są w najlepszej ósemce, przerwę zimową spędzą więc w dobrych nastrojach. Mieli ten komfort, że niezależnie od wyniku wczorajszego spotkania mieli pewne miejsce w elicie. I będą przynajmniej przez najbliższe dwa miesiące zajmowali 7. lokatę.

Oba zespoły były bardzo poważnie osłabione, w Legii zabrakło m.in. kontuzjowanych Tomasza Brzyskiego, Jakuba Koseckiego czy Damiana Łukasika i pauzującego za kartki Dossy Juniora. Ostatecznie wystąpił natomiast Jakub Wawrzyniak, któremu Komisja Ligi anulowała czerwoną kartkę, jaką zobaczył w poprzednim spotkaniu ligowym z Lechią Gdańsk. W "Pasach" zabrakło przede wszystkim kontuzjowanych Dawida Nowaka i Roka Strausa oraz pauzującego za kartki Vladimira Boljevicia. Dlatego też trener gości Wojciech Stawowy musiał przemeblować szyki ofensywne.

Jak się okazało, dało się jakoś zatuszować stratę Nowaka, goście grali odważnie. W 16. min o mało co nie wyszli na prowadzenie. Sebastian Steblecki strzelał z kilku metrów, ale trafił wprost w Kuciaka. W rewanżu legioniści powinni prowadzić. Po stracie Adama Marciniaka piłkę przejął Władimer Dwaliszwili i znalazł się sam na sam z wychodzącym na 30. m od bramki Krzysztofem Pilarzem, ograł go, ale w oddaniu dobrego strzału przeszkodził Gruzinowi Mateusz Żytko i piłka trafiła w słupek. Legia dopięła jednak swego, Milos Kosanovic nie sięgnął piłki, trącił ją Helio Pinto będący 7 m przed bramką i futbolówka wtoczyła się do bramki ocierając się jeszcze o słupek. Kibice zobaczyli bardzo ciekawą pierwszą połowę. Co ciekawe, po gospodarzach nie było widać, że rozgrywają już 34. mecz tej jesieni.

Trener Stawowy nie czekał na końcówkę meczu, tylko od początku drugiej części gry, tylko wpuścił do gry swego jokera - Przemysława Kitę.

Ta część zaczęła się od ofensywnej akcji Cracovii. Steblecki nie zdecydował się na strzał, po chwili uczynił to Marcin Budziński, ale piłka nieznacznie minęła słupek. Goście nie mieli nic do stracenia, musieli zaatakować. Musieli jednak też uważać pod własną bramką, jak choćby w 57. min gdy groźnie strzelał Henrik Ojamaa. To był sygnał ostrzegawczy, skuteczny cios wyprowadzili warszawianie 60 sekund później - pięknie lewym skrzydłem "urwał się" Ojamaa i przerzucił piłkę do niepilnowanego Kucharczyka, który z kilku metrów posłał piłkę do siatki obok bezradnego Pilarza.

W tym momencie sytuacja przyjezdnych stała się beznadziejna, nie mogli się już podnieść, a grający na luzie warszawianie robili na boisku co chcieli. Saidi Ntibazonkiza, który de facto grał w ataku, był osamotniony w poczynaniach ofensywnych. W 70. min padł w polu karnym w starciu z Bartoszem Bereszyńskim, ale sędzia nie wskazał na "jedenastkę". Szansę na hat-tricka zmarnował początkowo Kucharczyk, który w 82. min przegrał w sytuacji sam na sam z Pilarzem, ale kilka minut później już sie nie pomylił i został najszczęśliwszym człowiekiem na boisku.

Krakowianie nie udają się na święta w wesołych nastrojach, ale z całej rundy jesiennej mogą być zadowoleni. Gdyby po 30. kolejce zajmowali takie miejsce jak teraz, znaczyłoby to, że wykonali zadanie, które postawił przed nimi na początku sezonu trener Stawowy. Utrzymanie w lidze jest bowiem priorytetem dla beniaminka.

Piłkarze idą teraz na zasłużone urlopy po sporej dawce meczów. Kibice też mogą być już nieco znużeni sezonem. Fani "Pasów" mogą zobaczyć swych ulubieńców już 1 stycznia podczas tradycyjnego treningu noworocznego. 6 dni później krakowianie rozpoczną przygotowania do drugiej części sezonu.

Legia Warszawa- Cracovia 4:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Ntibazonkiza 6, 1:1 Kucharczyk 11, 2:1 Pinto 38, 3:1 Kucharczyk 58, 4:1 Kucharczyk 87.

Legia: Kuciak - Bereszyński, Astiz, Rzeźniczak, Wawrzyniak - Kucharczyk, Jodłowiec, Pinto, Furman (73 Radović), Ojamaa (88 Broź) - Dwaliszwili (68 Mikita).

Cracovia: Pilarz - Szeliga, Żytko, Kosanović, Marciniak - Dąbrowski - Steblecki, Danielewicz (83 Bernhardt), Zejdler (46 Kita), Ntibazonkiza - Budziński.

Sędziował: Szymon Mrciniak (Płock).
Widzów: 15 126

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska