https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Legia wygrała z Wisłą [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Nie było cudu w Warszawie. Wisła pod wodzą nowego trenera, Tomasza Kulawika nie była w stanie zatrzymać Legii. W ten sposób warszawianie przerwali swoją serię trzech meczów bez zwycięstwa. "Biała Gwiazda" przegrała natomiast drugie spotkanie z rzędu, choć na pewno zagrała nieco lepiej niż kilka dni wcześniej w Gliwicach z Piastem. Nie zmienia to faktu, że sytuacja krakowian w tabeli robi się coraz mniej ciekawa.

Zgodnie z zapowiedziami trener Tomasz Kulawik nie zrobił rewolucji w wyjściowym składzie. Jego najważniejszym posunięciem było przywrócenie do łask Łukasza Garguły i Ivicy Ilieva, których ostatnio pomijał Michał Probierz.

W zespole gospodarzy zabrakło tymczasem Marka Saganowskiego, który ma problemy z sercem i dopiero badania dadzą odpowiedź czy ten zawodnik będzie mógł grać w piłkę.

Wisła zaczęła mecz z Legią zupełnie inaczej niż niedawne spotkanie z Piastem. Nagle piłkarze "Białej Gwiazdy" przypomnieli sobie, że jednak potrafią grać w piłkę. Pierwsze fragmenty tego spotkania należały zdecydowanie do gości. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce, ale przede wszystkim szybko ją rozgrywali, często na jeden, dwa kontakty. Legia była nieco zaskoczona takim obrotem sprawy i dała się zepchnąć do obrony. Strzały Maora Meliksona i Michała Chrapka z dystansu jeszcze nie znalazły drogi do celu. W 13. min. krakowianie objęli jednak prowadzenie po pięknym strzale Łukasza Garguły z rzutu wolnego. Pomocnik Wisły musiał w tym momencie odczuwać wielką satysfakcję. Nie dość, że wrócił do wyjściowego składu, to od razu uświetnił to bramką.

Gol stawiał krakowian w korzystnym położeniu. Problem w tym, że okazał się również zimnym prysznicem dla gospodarzy, którzy ruszyli do odrabiania strat. I już pierwszą dobrą okazję, jaką wypracowali sobie legioniści, zamienili na wyrównującą bramkę. Miroslav Radović dograł do Jakuba Koseckiego, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Sergeia Pareikę. Inna sprawa, że gracz Legii miał w tym momencie stanowczo za dużo swobody w polu karnym. Tak samo było zresztą raptem dziewięć minut później gdy Kosecki dał prowadzenie Legii.

Po tym golu gospodarze jeszcze przed dobre kilka minut dominowali na boisku, czego efektem były m.in. dwie okazje Miroslava Radovicia. W obu przypadkach Serb nie trafił jednak w bramkę. Końcówka pierwszej połowy znów należała do Wisły, która kilka razy była bliska wyrównania. Podopieczni Tomasza Kulawika nieźle rozgrywali piłkę, ale brakowało im precyzyjnego ostatniego podania, które otwarłoby drogę do bramki Dusana Kuciaka.

Drugą połowę, tak jak pierwszą, znów lepiej rozpoczęli wiślacy, ale ta ich optyczna przewaga trwała zaledwie kilka chwil i przyniosła jedynie słaby strzał Ivicy Ilieva, z którym Dusan Kuciak poradził sobie bez najmniejszych problemów.
W kolejnych minutach częściej już atakowała Legia, która wyraźnie miała ochotę na strzelenie trzeciej bramki i ostateczne załatwienie sprawy. Ciężko jednak gospodarzom przychodziło stwarzanie sytuacji podbramkowej, bo obrona Wisły grała już pewniej niż przed przerwą.

Od 74. min. legioniści mieli prawo poczuć się pewniej z zupełnie innego powodu. Właśnie wtedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Cezary Wilk. Wisła nie dość, że goniła wynik, musiała od tego momentu robić to w osłabieniu.

Krakowianom ciężko w takiej sytuacji było stwarzać sobie sytuacje pod bramką Kuciaka. Groźniej atakowała Legia. M.in. dwa razy strzelał Miroslav Radović, ale na posterunku był Sergei Pareiko, który jeden ze strzałów Serba odbił na słupek. Pareiko gola już nie puścił, a w końcówce mógł go nawet strzelić gdy pobiegł w pole karne Legii przy rzucie rożnym. Nic już się jednak nie zmieniło i punkty pozostały w Warszawie. A przed Wisłą i jej nowym trenerem teraz mnóstwo pracy, by wyjść z dołka, w jakim znalazł się zespół.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:1 (2:1)
Bramki: Kosecki 16, 25 - Garguła 13.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 12 000.

Legia: Kuciak - RzeźniczakI (58. Suler), Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak - Gol (81. Furman), Vrdoljak - Salinas, Radović, Kosecki (79. Kucharczyk) - Ljuoboja.

Wisła: Pareiko - Jovanović, Głowacki, Czekaj, Frederiksen - Chrapek (60. Boguski), Wilk - Iliev (69. Szewczyk), Garguła (79. Uryga), Melikson - Genkow.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Policja uderza w środowisko kiboli

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
craxa
Legła już legła dawno
L
Lajkonik
Za to na torze kolarskim, adaptowanym na supermarket jest mega frekwencja..... i same yntelygentne mordy - esencja żulostwa krakowskiego
P
PIP
JAK DAN PETRESCU TO NASZYM GWIAZDOM NIE CHCIAŁO SIE BIEGAC ZBYT INTESYWNE TRENINGI,,, TO NIE WINA TRENERA,,, NASZE GWIAZDY ZA DUZOO ZARABIAJA POPRZEWRACAŁO SIE W DUP,,,,,ODPUSCIC TEN ROK... POSZUKAC ZAWODNIKÓW W SZKÓŁKACH I DAC IM SZANSE ZATRUDNIC TRENERA Z JAJAMI JAK NIE PASUJE ZAWODNNIKOWI TRENING TO DO KOPALNI,,, BEDNARZA WYJEB,,,, PRZYSZEDŁ I NIC NIE ROBI..... WYSTARCZY TEGO GOWNA NA WISLE INWESTOWAC W MŁODZIEZ A NIE SPROWADZAC BURACTWO
j
j.w
j.w
G
Gość
Teraz mieli 800 biletów i połowy nie wykorzystali kibice sukcesu
a
aa
nadchodzi kres kibiców sukcesu, na dodatek na ubek arenie otworzyli straż miejską... heheheeh żałosny klubik, sorki gwardyjne towarzystwo sportowe
P
Portowiec82
Cud w Warszawie ??? Hahahahahahaha W Warszawie rządzi LEGIA I TYLKO LEGIA WARSZAWA !!!
w
wryty
Wisla spadnie na pewno do pierwszej ligi i znow beda Derby Krakowa, picie i bicie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska