Rozejm między personelem Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu, a dyrekcją placówki, powoli wygasa. Pielęgniarki zapowiadają, że jeśli do połowy września nie dojdą do porozumienia w sprawie podwyżek, rozpoczną strajk. Tymczasem dyrekcja szpitala otwiera drogę do pracy w lecznicy lekarzom i pielęgniarkom zza wschodniej granicy. Jesień w oświęcimskim szpitalu szykuje się gorąca...
Dyrekcja już uzgodniła z lekarzami, że dostaną od 50 do 100 złotych podwyżki. Tego samego oczekują teraz pielęgniarki.
- Do 15 września strajk został zawieszony, ale czasu na osiągnięcie kompromisu zostało już niewiele - mówi Anna Szyjka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w oświęcimskim ZZOZ. - Liczę, że dyrekcja jeszcze wykaże dobrą wolę. W przeciwnym razie dojdzie do strajku - dodaje.
Anna Szyjka tłumaczy, że żądania pielęgniarek i położnych nie są według niej wygórowane.
Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektor szpitala powiatowego obecnie przebywa na urlopie. Do pracy wraca na początku przyszłego miesiąca. Pewne jest to, że zaraz po wypoczynku czeka ją trudna rozmowa ze swoimi pracownikami.
Tymczasem szpital otwiera się na pracowników ze wschodu. Wielu z nich to fachowcy. Ważne jest też to, że o strajku nie myślą, bo pensje w polskim szpitalu są dla nich wystarczające. Edward Grynkiewicz, lekarz, z pochodzenia Białorusin, pracuje na oddziale ratunkowym szpitala powiatowego w Oświęcimiu. Chwali sobie pracę.
- W naszym kraju służba zdrowia jest w zupełnie innej sytuacji. Co tu dużo mówić, zdarzało się, że brakowało nici do szycia ran - mówi Edward Grynkiewicz. - W Oświęcimiu jest bardzo dobrze. Niedawno, tutaj w szpitalu byli dwaj znajomi, chirurg plastyk oraz anestezjolog. Chcę ściągnąć ich tutaj - przyznaje białoruski lekarz.
Z jego pracy zadowoleni są też pacjenci. - Jest osobą kompetentną i rzetelną - mówi Piotr Spodek, mieszkaniec Osieka, jeden z pacjentów oświęcimskiego szpitala. - Co tu dużo mówić, to świetny lekarz. Białoruski medyk uznanie ma też u swoich przełożonych.
- Podziwiam ludzi, którzy przyjeżdżają do obcego kraju i zaczynają wszystko od zera - mówi Andrzej Jakubowski, zastępca dyrektora szpitala. - Często właśnie ci ludzie dysponują ogromnym potencjałem, który dopiero u nas jest doceniany - dodaje.