Na szczyt Łysuli w Dominikowicach wejść nie jest tak łatwo. Niby droga asfaltowa, ale podejście na szczyt wymaga kondycji. Wiedźmy, które na sabat dotarły, dziwnym trafem były zmotoryzowane. Zresztą one w ogóle były jakieś inne. Zamiast ziołowe wywary parzyć, one żurek podgrzewały i od bramy częstowały.
Nie miały też kości, zasuszonych gryzoni, ani kawałka kota. Za to kilka blach domowego ciasta, mnóstwo zakąsek i innych pyszności wszelkiego rodzaju. Krótko mówiąc - jedzenia cała moc. Wiedźmy plotły niby jakąś pajęczynę, ale bardziej dla zabawy niż dla czarów. Biegały też wprawdzie z miotłami, ale chyba bardziej z myślą o porządkach, niż lataniu. Śpiewały rzewne piosenki, a ożywiły się, dopiero gdy zaczęła grać muzyka. Wtedy poszły w tany. Bałkanica! Makarena! Sławomir! Zielone oczy! Na finał zażądały zaś... zorby. I jak tu wierzyć w złe czarownice?
Organizatorzy - Ośrodek Kultury Gminy Gorlice oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Kultury Persiina zapowiadają, że jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Cóż, nie jeden chciałby mieć taką imprezę u siebie.
- Małopolskie Wianki w skansenie w Szymbarku
- Gorlice. Bobowa ma nową atrakcję, park edukacyjny
- Na Joannę Niemiec, projektantkę z Gorlic czeka Paryż!
- Dzisiaj o godz. 20 w TVN premiera MasterChef w pałacu Długoszów
- Koncert na Przystanku Szymbark na 20-lecie powiatu
- Stróżowianie przywitali prymicjanta - rodaka na granicy wsi
