Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

LIBIĄŻ. Nowe motto w Górniku, czyli może zabraknąć umiejętności, ale nigdy serca do walki

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Grzegorz Kmiecik jest pełen zapału do pracy. Przekazuje swoją wiedzę młodzieży Górnika Libiąż, która jest chętna do pracy.
Grzegorz Kmiecik jest pełen zapału do pracy. Przekazuje swoją wiedzę młodzieży Górnika Libiąż, która jest chętna do pracy. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z GRZEGORZEM KMIECIKIEM, który - w Górniku Libiąż - w swojej pierwszej pracy seniorami, ciągle zbiera cenne doświadczenia. Obdarzył młody zespół dużym kredytem zaufania, bo widzi, że młodzież chce pracować. Teraz trzeba tylko czekać na impuls, czyli pierwsze zwycięstwo.

- Rozgrywki rundy jesiennej dobiły półmetka, a Górnik wciąż jest bez punktu w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej. Ostatnio przegrał u siebie z Jutrzenką Giebułtów 1:2. Spodziewał się Pan takiego rozwoju wypadków po bardzo udanej wiośnie, w której zdobyliście przecież 27 punktów, zostając jej rewelacją i zapewniając sobie jednocześnie utrzymanie, w które niewielu przecież wierzyło.
- Przyznam szczerze, że nie zakładałem takiego rozwoju wypadków. Chciałem chłopcom dalej dać się rozwijać. To dlatego u progu rozgrywek oglądałem mecze głównie z ławki, wchodząc do gry w drugiej połowie, ale jak zaczynałem w wyjściowym składzie – to schodziłem zaraz po przerwie. Teraz sytuacja się zmieniła. Znowu będę się angażował w sprawy boiskowe.

- Rozumiem, że ma to związek z ostatnimi wydarzeniami w zespole, czyli wejściem na wojenną ścieżkę z zarządem przez kilku zawodników, którzy od dwóch meczów już nie wspierają zespołu...

- Dla mnie ten temat jest zamknięty. Niech się nim zajmują działacze. Będę pracował z tymi, którzy zostali, czyli głównie z młodzieżą. Nie będę przecież prosił zawodników, żeby grali. Jeden zweryfikował swoje poglądy, przeprosił za swój nietakt i jest z nami. Tyle.

- W związku z brakami kadrowymi zaczął się Pan pojawiać na pozycji stopera, choć jest napastnikiem...

- To dla mnie nowe doświadczenie. Człowiek całe życie się przecież uczy, choć bliżej mi do końca zawodniczej kariery. Staram się zrobić użytek ze swoich warunków fizycznych.

- Jak na początek trenerskiej pracy z seniorami znalazł się Pan na prawdziwym poligonie...

- Na pewno takie sytuacje, choć dla drużyny są trudne, dla trenera są wielkim wyzwaniem. Najgorsze, co moglibyśmy zrobić, to użalać się nad sobą. Trzeba zacisnąć zęby i walczyć dalej. Wierzę, że przełamanie przyjdzie.

- Czy nie boi się Pan, że kolejne porażki mogą zabić w zespole ducha walki i na boisko będzie wychodził pogodzony z porażką, jakby czekając na trafienie rywali, czyli dopełnienie smutnej libiąskiej rzeczywistości?

- Po ostatnich dwóch meczach, w których na boisku miałem pięciu młodzieżowców, nie było widać zniechęcenia. Przeciwnie. Chłopcy chcą pracować. W meczu przeciwko Jutrzence mieli przeciwko sobie znacznie lepszych zawodników. Przecież Daniel Brud występował na piłkarskich salonach. Przewaga w wyszkoleniu technicznym rywali była widoczna. Moi zawodnicy jednak piłkarskie braki nadrabiali ambicją. Może im zabraknąć umiejętności, ale serca nigdy, więc nie mam prawa ich ganić za pechową porażkę. Taka jest boiskowa rzeczywistość. Przy stanie 1:1 mieliśmy świetną okazję na gola, a skoro jej nie wykorzystaliśmy, po chwili dostaliśmy bramkę, która przesądziła o losach meczu.

- Jaka jest zatem przyszłość Górnika?

- Postawiliśmy na szkolenie młodzieży. Jak mówiłem, w zespole jest spora grupa młodzieżowców, a pozostali są od nich niewiele starsi.

- To znaczy jest ciche przyzwolenie na degradację?

- Tego nie powiedziałem. W każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo.

- To może inaczej, Górnik chce przetrwać do końca rundy, żeby zimą skupić zawodników i liczyć na powtórkę sprzed roku, że znowu będzie rewelacją wiosny?

- Z tego, co mi wiadomo, nie ma mowy o jakichś wielkich zakupach. Młodzież ma u mnie duży kredyt zaufania. Najważniejsze, że jest chętna do pracy. Potrzebuje tylko impulsu, czyli zwycięstwa, może jakiegoś punktu. Potem będzie łatwiej. Mecz przeciwko Jutrzence pokazał, że w zespole drzemie spory potencjał. Trzeba go tylko wydobyć. Jesteśmy górniczym klubem, więc w tym powinniśmy być dobrzy. Nie wiem tylko, na jaki pokład będziemy musieli zejść. Żarty jednak na bok. Powiem tak, że gdybym taki zespół, jaki mam obecnie, dostał trzy tygodnie przed ligą, miałbym czas, żeby z nim spokojnie popracować. Na pewno nie mielibyśmy pustego konta, bo od razu byłaby jasna sytuacja.

- Układ gier Górnik ma bardzo trudny. W najbliższej kolejce wyjeżdża do Wieliczki, by zmierzyć się z wiceliderem, miejscowym Górnikiem, a potem podejmuje liderującą Kleczę...

- W naszej sytuacji może być już tylko lepiej, więc chłopcy powinni walczyć bez obciążeń. A może właśnie uda nam się coś ugrać z faworytami rozgrywek? To z pewnością byłby dla zespołu pozytywny bodziec. Przecież w sporcie faworytem jest się tylko na papierze. Boisko uczy pokory, więc jeśli tylko będziemy mocno wierzyć w swoje możliwości, wszystko się może zdarzyć. Na razie nasza sytuacja jest zła, ale nie beznadziejna, bo do Wiślan Jaśkowice, plasujących się na 11. pozycji, tracimy osiem punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska