- Nie wiem, co się stało, byłem w szoku. Zobaczyłem, że mam krew na ubraniu to zgłosiłem się na policję - tłumaczył się na sali rozpraw 68-letni, siwy, niski Jan B. z Libiąża.
Proces mężczyzny ruszył przed krakowskim sądem. Mężczyźnie grozi dożywocie za usiłowanie zabójstwa znajomej Zofii G. W kwietniu 2008 r. zadał jej scyzorykiem cios w szyję. Drugiego już nie zdążył, bo powstrzymała go sąsiadka.
Między Janem B. i Zofią G. najpierw była miłość, potem czteroletni związek, a w końcu tragiczny finał burzliwej znajomości. Doszło do niego, bo Jan B. nie był w stanie się pogodzić z tym, że Zofia G. miała dość pijackich awantur i zostawiła go na lodzie.
Chociaż nie mieszkali razem to Zofia G. bardzo dbała o Jana B., gotowała mu posiłki, prała ubrania, a on rewanżował się pomocą przy remoncie jej mieszkania. Problemem był jednak alkohol. Nietrzeźwy Jan B. stawał się agresywny i już w 2007 r. dotkliwie pobił kobietę, uderzał jej głową o ścianę. Jednak wtedy nie zgłosiła sprawy na policję, mówiła znajomym, że spadła ze schodów. Po kolejnej awanturze w lutym 2008 r. zdecydowała, że zrywa toksyczną znajomość. Jan B. nie ustępował.
Dzwonił, groził, nachodził Zofię G. Po raz kolejny nietrzeźwy pojawił się przed jej mieszkaniem w kwietniu 2008 r., walił do drzwi, ale nie otwierała. W końcu wszedł do mieszkania sąsiadki, a po chwili zjawiła się tam Zofia G. Jan B. nagle zadał jej cios scyzorykiem w szyję, a gdy próbował ponowić uderzenie, sąsiadka zdążyła go odepchnąć. Mężczyzna wybiegł z mieszkania i zgłosił się na policję.
- Nie chciałem nikogo zabić, nie wiem co się zdarzył0 - mętnie opowiadał. Zofia G. trafiła do szpitala, gdzie cudem uratowano jej życie, a Jan B. za kratki. Zaprzeczał, by wcześniej groził kobiecie. Biegli lekarze wypowiedzieli się, że zaatakował pokrzywdzoną, mając w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?