Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Libiąż. Znakiem firmowym Artura Szlęzaka jest strzał z wolnego, w futbolu nie dostał życiowej szansy

Jerzy Zaborski
Artur Szlęzak (przy piłce) potrafi sobie poradzić z kilkoma rywalami jednocześnie. Technika jest jego atutem.
Artur Szlęzak (przy piłce) potrafi sobie poradzić z kilkoma rywalami jednocześnie. Technika jest jego atutem. Fot. Jerzy Zaborski
29-letni Artur Szlęzak od sześciu lat niezmiennie jest wierny Górnikowi Libiąż, którego jest wychowankiem. Choć przed wiosną na brak ofert nie narzekał, zdecydował się ze swoim macierzystym klubem walczyć o utrzymanie w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej. Po ostatnich zwycięskich meczach jest tego bardzo blisko, a w sobotę, 6 czerwca (godz. 11), kolejna ważna potyczka prowadząca do celu. Pojedynek na własnym przeciwko Garbarzowi Zembrzyce.

Dla Szlęzaka wiosna jest bardzo udana. Zdobył w niej już pięć goli, a jesienią tylko jednego. - Wszyscy pamiętamy, jaka była pierwsza runda w naszym wykonaniu. Totalny marazm _– przypomina pomocnik Górnika. - _Nie chcę do tego wracać. Zespół odmienił swoje oblicze pod wodzą Grzegorza Kmiecika, który przejął go zimą. Jeśli zaś chodzi o mnie, to do wiosny nie zdobyłem w jednym meczu dwóch goli, a w tej rundzie zdarzyło mi się to już dwukrotnie, bo w Kleczy, w wygranym przez nas meczu 3:0. Powtórzyłem to na własnym boisku przeciwko Spójni Osiek Zimnodół, w zwycięskim dla nas spotkaniu 2:1.

Atutem pomocnika Górnika jest uderzenie z dystansu. Właśnie nim popisał się przeciwko Spójni, po którym Karol Półtorak mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę do siatki, ustalając losy potyczki. - Po tym spotkaniu, kiedy kibice pytali mnie o wynik i dowiedzieli się, że zdobyłem oba gole, to pierwsze ich słowa brzmiały, że zrobiłem to po rzutach wolnych _– mówi z uśmiechem Szlęzak. - _Okazuje się, że trafiam nie tylko po stałych fragmentach gry, choć nie ukrywam, że one poniekąd są moim znakiem firmowym. Jednak dobrze czuję się też oddając strzał w pełnym biegu.

Gorzej mu już idzie, jeśli zdarzy się wyruszyć do pojedynku z bramkarzem. - W pojedynkach „sam na sam” nie czuję się najlepiej. Cóż, nikt nie jest doskonały – dodaje z uśmiechem sympatyczny pomocnik Górnika.

Ma świadomość tego, że w młodym zespole Górnika przypada mu rola lidera. Poza nim, tzw. starym wyjadaczem jest Grzegorz Kmiecik, ale on, jako trener, ogląda też mecze z boku. - Rola lidera wcale nie jest dla mnie ciężarem. Przeciwnie, tylko pozytywnie nakręca mnie do walki – zdradza popularny w Libiążu „Arczi”.

Aż dziw bierze, że tak utalentowany technicznie zawodnik nie przebił się na boiska ekstraklasy. Jako 18-latek trafił do Cracovii. Występował tam z drużynie juniorów, rezerwach seniorów, czy Młodej Ekstraklasy. Trenował też z pierwszym zespołem, gdy jego szkoleniowcem był Albin Mikulski. - Wydaje mi się, że w momentach zwrotnych mojej przygody z futbolem nie dostałem od trenerów szansy pokazania się na boisku. To jest właśnie powód tego, że nie przebiłem się na stałe na szczebel centralny _– uważa Artur Szlęzak. - Nie miałbym do trenerów żalu, gdybym nie czuł się na siłach zagrać w pierwszych zespołach. Jestem świadomy swojej wartości. Potrzebowałem szansy, szansy i jeszcze raz szansy..._

Potem była jeszcze półroczna przygoda ze Stalą Stalowa Wola, jesienią 2008 roku na pierwszoligowych boiskach, a wiosną „przystanek” w drugoligowym Przeboju Wolbrom. - Właśnie ze Stalową Wolą mam najmilsze wspomnienia – wyjawia Szlęzak. - Zdobyłem gola dającego nam zwycięstwo 3:2 nad Koroną Kielce, choć do 70 minuty przegrywaliśmy 0:2. W „Stalówce” zagrałem 12 meczów, w tym osiem wchodząc z ławki. Trener Władysław Łach też wtedy jakoś nie ufał zbytnio młodym zawodnikom. Cóż, urodziłem się zbyt wcześnie. Teraz młodzi piłkarze dostają więcej szans w ekstraklasowych zespołach. Mnie pozostaje gra w Libiążu, gdzie futbol łączę ją z pracą zawodową. Pewnie dlatego niechętnie chcę zmieniać otoczenie, choć zimą jedną nogą byłem już w oświęcimskiej Unii, a potem miałem ofertę z Gromca. Jednak w IV lidze jest większa kultura gry niż w „okręgówce”, dlatego zdecydowałem się pozostać w Górniku. Może, jeśli w przyszłości będę miał syna, to będzie kontynuował dzieło ojca i dokona tego, co mnie się nie udało...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska