https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Artur Sarnat współtworzył historię wielkiej Wisły Kraków. "Życiowy występ? W Barcelonie". Bramkarz zmarł w wieku 54 lat

Jerzy Filipiuk
Artur Sarnat w 2015 roku w czasie meczu gwiazd na stadionie Wisły
Artur Sarnat w 2015 roku w czasie meczu gwiazd na stadionie Wisły Andrzej Banas
Trzypokoleniowa rodzina Sarnatów już na trwałe wpisała się w historię krakowskiego sportu - pisał w maju 2021 roku na naszych łamach Jerzy Filipiuk. Piękna opowieść o więzach i sporcie urwała się nagle - w nocy z soboty na niedzielę 17 listopada zmarł po krótkiej i ciężkiej chorobie Artur Sarnat, były bramkarz Wisły Kraków. Miał zaledwie 54 lata. Przypominamy fragmenty tamtego tekstu.

Ryszard i jego syn Artur – byli piłkarzami nożnymi Wawelu, Cracovii i Wisły. Barbara (z domu Tochowicz; żona Artura) - była piłkarką ręczną Cracovii, miała zajęcia i mecze w hali Wawelu. Małgorzata (córka Artura i Barbary) – trenowała siatkówkę w Wiśle i piłkę nożną w Wawelu. Trzypokoleniowa rodzina Sarnatów już na trwałe wpisała się w historię krakowskiego sportu. A składa się z ludzi wielu pasji, nie tylko związanych ze sportem.

Artur Sarnat - bramkarz z przypadku

Artur Sarnat urodził się w 1970 r. w Krakowie. Był wychowankiem Wawelu.

- W trampkarzach byłem napastnikiem, strzelałem gole. Trzy kolejki przed końcem sezonu dwóch bramkarzy nie przyszło na mecz. No i ja jako największy, najgrubszy, najszerszy stanąłem między słupkami. Na obóz juniorów pojechałem już jako bramkarz. Żałowałem, bo nic nie umiałem, byłem poobijany. Ale z roku na rok podnosiłem swe umiejętności i zaczęło mi się to podobać – opowiadał nam w 2021 roku.

Krótko grał też m.in. w Świcie Krzeszowice i Cracovii (w III lidze), a najdłużej, ponad 10 lat, w Wiśle, w której znalazł się w 1993 r. W jej barwach zaliczył 257 występów (169 w ekstraklasie), 94 razy zachowując czyste konto strat w bramce. Dwa razy został mistrzem kraju (choć podkreślą, że za jego bytności w Wiśle, czterokrotnie sięgała ona po tytuł), zdobył Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar.

Mile wspominał mecze pucharowe, m.in. z Parmą w 1998 r. (po remisie 1:1 w Krakowie słynny Gianluigi Buffon przyniósł mu swoją koszulkę do szatni) i Realem Saragossa w 2000 r. (w serii karnych obronił strzał Juanele, przyczyniając się do awansu Wisły), ale za swój życiowy występ uważa ten na Camp Nou przeciw Barcelonie w 2001 r., choć Wisła przegrała 0:1. Pokonał go rezerwowy Luis Enrique.

- Niepotrzebnie wszedł na boisko - śmiał się. - Potem multum razy analizowałem tego gola. Hiszpan był ze mną sam na sam po zagraniu z klepki. Gdybym poszedł w tempo, odrobinę wcześniej, za „nosem”, to może pokusiłbym się o złapanie piłki, ale nie mam pretensji do siebie o tę bramkę. Była przedniej urody.

Nigdy nie zagrał w reprezentacji, choć był powoływany

W odróżnieniu od taty, nigdy nie zagrał w reprezentacji, choć trenerzy Antoni Piechniczek i Janusz Wójcik powołali go na mecze ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w 1996 r. w Wodzisławiu Śląskim (nieoficjalna gra) i Słowacją w Bratysławie w 1998 r. W pierwszym bronił Arkadiusz Onyszko, w drugim Bogusław Wyparło.

- Mam ogromny niedosyt. Może Arek był rzeczywiście lepszy ode mnie, ok, nie ma problemu. Ale wcale nie czułem się gorszy od Wyparły. A Wójcik mówił, że da pograć wszystkim powołanym do kadry – żalił się. Z rezerwowych nie zagrali tylko on i Maciej Murawski.

Artura Sarnata uwielbiały fanki

Selekcjonerzy go nie cenili, za to fanki uwielbiały.

- Podczas jednego z meczów na stadionie Wisły piłka wylądowała na trybunach. Wróciła już z podpisami: „Artuś, kocham cię, Artuś the best” itd. Po meczu ktoś przyniósł mi ją i mówi mi: „Zobacz, co z nią zrobili”. Poszedłem do Zdzisława Kapki i powiedziałem: „Prezesie, musi mi ją pan dać”. A wtedy nie było tak łatwo o sprzęt jak teraz, gdy jest go dużo, ale wytargałem tę piłkę - opowiadał. Jego żona dodawała: - Ma ją, całą wypłowiałą, z wyznaniami miłosnymi.

Żona Barbara zachowanie jego fanek przyjmowała ze zrozumieniem: - Dostawał kartki z życzeniami, listy. Ja o tym jednak wiedziałam, dlatego inaczej do tego podchodziłam, szanowałam to. Przyjmowałabym się, gdyby to było robione po kryjomu. Po to zresztą uprawialiśmy sport, żeby nas kibice szanowali, lubili. Tylko, wiadomo, muszą być pewne granice.

Ślub z piłkarzem Cracovii, podróż poślubna z wiślakiem

Przyszłego męża poznała w 1992 r., gdy grał jeszcze w Wawelu. Poznali się właśnie w hali tego klubu. Potem zaprosiła go na wesele koleżanki. I poszło z górki. Ślub wzięli 3 lipca 1993 r. Udzielił go im go kapelan Cracovii ks. Zdzisław Krzystyniak.

- Gdy braliśmy ślub, Artur był jeszcze graczem Cracovii. Dwa dni później odwoziłam go do Straszęcina na obóz... Wisły, bo podpisał z nią kontrakt. To była nasza podróż poślubna, z dwoma innymi piłkarzami i działaczem Kazimierzem Antkowiakiem – wspomina pani Barbara.

Artur Sarnat grał w Wiśle w latach 1993-2004. Odszedł z niej, gdy trener Henryk Kasperczak ściągnął do drużyny Radosława Majdana. Występował jeszcze w kilku klubach, karierę zakończył w 2007 r. w Kmicie Zabierzów, mając 37 lat. Może pograłby dłużej, ale zaczęło mu szwankować zdrowie. Potem grał w oldbojach Wisły, był trenerem bramkarzy Michałowianki, Świtu Krzeszowice i Garbarni Kraków. Od lat z żoną prowadzili pizzerię w Michałowicach.

Artur Sarnat zmarł po krótkiej i ciężkiej chorobie 17 listopada 2024 roku. Miał zaledwie 54 lata.

Rodzina Sarnatów - od lewej: Małgorzata, Barbara i Artur

Ryszard, Artur, Barbara i Małgorzata Sarnatowie, czyli trzy ...

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska