Chodzi Pani po tych górkach i chodzi, to niech zdradzi, gdzie na lipcowe zioła się wybrać, bo ponoć te, są najlepsze.
W cztery strony świata - wszędzie są, czego dowodem są łąki ukwiecone tak, że wyglądają, jak kobierce.
Czego szukać?
Lebiodka jest teraz prima-sort. To takie nasze polskie oregano, ale nieporównywalnie bardziej kuszące zapachem. Jak ktoś ma problemy ze spaniem, to niech sobie nazbiera macierzanki, dołoży do tego mięty, a potem wszystko zawinie w płócienny gałganek i położy gdzieś blisko łóżka. Szczególnie polecam ten sposób paniom - to balsam dla poszarganych nerwów i skołatanego serca. Nie mówię tu o panach, bo oni sobie zawsze jakoś lepiej radzą. (śmiech)
Coś bym im jednak chciała zaproponować…
W takim razie niech szukają arcydzięgla. Nie jednemu przydadzą się zarówno liście, jak i korzeń, bo męska niemoc to dzisiaj temat powszechny. A jakoś trzeba się ratować. I mówię to całkiem poważnie - nalewka działa cuda. Mogę jeszcze polecić naparstnicę. Na skołatane serce. Pięknie teraz kwitnie. Trudno jej nie dostrzec, bo te dzwoneczki, lekko nakrapiane na różowo tworzą dywany. Tyle tylko, że w naszych okolicach trzeba się powspinać, by do niego dotrzeć.
Wspinaczka? W te upały? A niżej by się coś nie znalazło?
Dla leniwców (śmiech) proponuję centurię. Już zaczyna się powoli pojawiać. Wygląda niepozornie, bo listki są drobniutkie, a kwiatuszki maleńkie. Rozwijają się dopiero wtedy, gdy promykami połaskocze je słoneczko.
Oczywiście najlepiej w postaci nalewki...
Pewnie, że tak.
Ze spirytusu.
Porządnego, bo inaczej z nalewki wyjdzie taki sobie mocniejszy soczek. Jak ktoś jest bardzo niecierpliwy, to tak miesiąc po zalaniu owoców czy ziół, może już pokosztować. Jednak najlepsze są te, długo stojące-sama esencja i zdrowie, pod warunkiem, że w umiarkowanych ilościach.
Rozmawiała Halina Gajda