Mieszkańcy przysiółków Duzy, Sutory i Serwoniec w Łomnicy-Zdroju z przerażeniem myślą o zimie. Już teraz, kiedy spadnie deszcz, droga do ich domów staje się niebezpieczna. Gdy przyjdą przymrozki, nie będą w stanie z niej korzystać. Bywa, że na czworakach wspinają się do swoich gospodarstw, gdy trasa jest oblodzona i śliska.
- Mieszka tu 15 rodzin. Mamy małe dzieci, które chodzą do szkoły. Z obawy, by nie połamały nóg, sprowadzamy je na dół, ale boimy się upadku na lodzie. W zimie to zdarza się usiąść na pupie i zjechać. Czasem innego wyjścia nie ma - opowiada Halina Fiedor, mama uczennic Weroniki i Łucji.
Kazimiera Lichoń zimą nie wychodzi z domu bez wiaderka popiołu, który sypie przed sobą pod nogi, gdy chce zejść do głównej drogi. - Ale nawet i teraz, jesienią, gdy jest przymrozek, trzeba stosować te metody, bo bywa tak ślisko. Wspomina, że droga ostatni raz była remontowana po powodzi w 1997 r.
Prace wykonali sami mieszkańcy, bo gminę stać było jedynie na dostarczenie im materiałów. Kolejna powódź podmyła jednak ustawione przez nich płyty. Popękały i powyginały się. - Trzynaście lat już piszemy do władz o nową drogę. Zawsze słyszymy tę samą odpowiedź, że nie ma pieniędzy - skarży się Józef Fiedor.
Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Już nieraz karetka nie była w stanie do nich dojechać. - Użyczaliśmy konia i sań, żeby zwieść chorego - opowiada Krzysztof Gumulak.
Anna Fiedor wspomina z kolei dzień, kiedy złamała nogę i karetka wiozła ją ze szpitala do domu. Sanitariusze musieli zostawić ambulans na drodze głównej w Łomnicy-Zdroju i pójść w górę, dźwigając ją na noszach. - Jeden z nich się pośliznął i gdybym w porę nie złapała się gałęzi drzewa, wszyscy wylądowalibyśmy w rowie - opowiada kobieta.Zbigniew Janeczek, który od roku jest burmistrzem Piwnicznej-Zdroju, przyznaje, że Łomnica-Zdrój była od lat zaniedbywana. Mówi, że problem dotyczy większej liczby przysiółków.
- W niektórych miejscach ludzie w ogóle nie mają dojazdu do domu. Tymczasem w tym roku w ramach tak zwanych powodziówek udało się już wykonać blisko 200 m początkowego odcinka drogi prowadzącej do Sutorów i Serwońca - mówi burmistrz.
Kolejne prace będą zależały od zasobności gminy. Zaznacza, że remont tej drogi znajdzie się w projekcie budżetu na 2016 r., ale nie może obiecać, że zyska akceptację radnych. - Chcemy sukcesywnie, po kolei naprawiać drogi. Nie możemy zaczynać remontów od środka, jakby oczekiwali tego niektórzy - zastrzega Janeczek.
Koszt budowy drogi, o którą dopominają się mieszkańcy, szacuje na ok. 60-100 tys. zł.