Łoś pojawił się w Krakowie w ostatni weekend. Przybył być może z Puszczy Dulowskiej. Takie duże dzikie zwierzę powoduje zamieszanie, nawet zagrożenie bezpieczeństwa, a w mieście wzbudza sensację.
Zobacz też:
Kraków. Łoś znów się pokazał [ZDJĘCIA, WIDEO, INTERAKTYWNA MAPA]
Przed laty wielkie zainteresowanie wywoływał w naszym regionie żubr Pulpit, który wywędrował z bieszczadzkich lasów. Pulpit pochodził z Pszczyny. Wraz z innymi żubrami z ośrodków hodowlanych w Pszczynie i Niepołomicach został przeniesiony w Bieszczady, by w nadleśnictwie Stuposiany odtworzyć populację żubrów. Pulpitowi na nowym miejscu niezbyt się podobało i spod Bukowego Berda odszedł, kierując się na zachód.
Był rok 1964, czasy Gomułki. Dopiero co zniesiono święto Trzech Króli, więc taki brak zdyscyplinowania nie mógł ujść Pulpitowi na sucho. Po kilkudziesięciu kilometrach nielegalnej wędrówki został zatrzymany i z powrotem przewieziony w Bieszczady. Uparty zwierz jednak nie dał za wygraną i w 1965 r. znów ruszył w drogę. Kierował się konsekwentnie ku wolności - na zachód - i w końcu wzbudził zainteresowanie mediów. Plotka głosiła, że być może idzie do Krakowa lub do rodzinnej Pszczyny. Przewędrował przez całe Podkarpacie, zanim został pojmany w okolicy Żabna, już niedaleko Tarnowa.
Komunistyczny reżim ugiął się jednak pod naporem żubra i trzeci raz w Bieszczady go nie zsyłano. Najpierw odsiedział trochę w ośrodku w Niepołomicach, a potem dostał dożywocie w krakowskim ogrodzie zoologicznym. Tam tysiące dzieciaków miały okazję go oglądać i słuchać o jego wyczynach.
Pulpit wędrował przez lasy i pola, natomiast łoś pojawił się teraz w centrum Krakowa. Widziano go przy ulicy Siemaszki, w okolicy Żmujdzkiej i Miłosza.
Gdzie pochodzący z Litwy ksiądz Siemaszko ma ulicę - to wiem, gdzie jest Żmujdzka też. Za cholerę jednak nie mogłem sobie uprzytomnić, gdzie w Krakowie jest ulica Miłosza - naszego noblisty o litewskim rodowodzie. Aż musiałem wyświetlić mapę miasta w komputerze. I wtedy doznałem wspomnianego na wstępie olśnienia. Ulica Miłosza jest w centrum, tuż przy cmentarzu Rakowickim, rzut beretem od dworca i Galerii Krakowskiej. Jeżdżę nawet nią codziennie do redakcji. Tylko że to taka ulica, przy której nic nie ma. Żadnego budynku, najmarniejszej instytucji.
Jakże to - nic nie ma? W centrum Krakowa, 2 kilometry od bazyliki Mariackiej, a nic tam nie ma i hula tam łoś? I to w sąsiedztwie chaszczy i dzikich ostępów, tak że zwierza wielkiego jak szafa nie można złapać przez kilka dni?! Aż mi moja redaktorska szczęka opadła z wrażenia, ale przyznacie sami, że to się w głowie nie mieści. Po prostu magia!
Panie prezydencie Majchrowski, królu czarodziejów magicznego Krakowa! Rób pan użytek ze swej prezydenckiej różdżki i reformuj pan to miasto, bo wieki patrzą na nas i chichoczą.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!