Aby dotrzeć pod właściwy adres w Lubczy - dużej, liczącej ponad dwa tysiące mieszkańców miejscowości w gminieRyglice, trzeba nieraz przejechać ją wszerz i wzdłuż. Nie ma tu żadnej logiki w numeracji posesji. - Gdy powstawały nowe domy, to urzędnicy z gminy zamiast dodawać literki do istniejących po sąsiedzku numerów z automatu, nadawali im kolejne lub przydzielali te, które w międzyczasie „zwolniły się”, gdy niektóre budynki przestały istnieć - mówi Andrzej Marcinek, sołtys Lubczy. Przykładów nie musi daleko szukać. Wskazuje na dwa stojące w centrum, obok siebie, domy. Na jednym wisi tabliczka z numerem 165, na drugim - 459.
Największy problem z ustaleniem właściwego adresu mają tu na co dzień pracownicy firm kurierskich. Gorzej, kiedy pilnie muszą odnaleźć mieszkańców Lubczy policjanci, strażacy czy ratownicy pogotowia.
- Umawiamy się najczęściej z wzywającymi pomocy, aby ktoś czekał na karetkę w charakterystycznym miejscu we wsi i pokierował nas do celu - mówi Witold Duda, kierownik tarnowskiej dyspozytorni pogotowia.
Burmistrz Ryglic Bernard Karasiewicz wyszedł z propozycją wprowadzenia w Lubczy nazw ulic, tak jak stało się w Ryglicach i Zalasowej.
- To definitywnie rozwiązałoby problem - przekonuje. I dodaje, że jego pomysł wstępnie zaakceptowali już mieszkańcy. W zorganizowanych przed rokiem konsultacjach za wprowadzeniem nazw ulic we wsi opowiedziało się 146 osób, przeciw było 117. Liczba zwolenników jednak szybko zmalała po zebraniu wiejskim, na którym oka zało się, że będzie wiązało się to ze sporymi wydatkami z ich strony. Zmiana adresu oznaczać będzie bowiem obowiązkową wymianę dokumentów. O ile w nowych dowodach osobistych nie ma już danych o zameldowaniu, to za prawo jazdy czy dowód rejestracyjny musieliby zapłacić ze swojej kieszeni (odpowiednio 100,50 zł i 54,50 zł). Przedsiębiorcy musieliby dodatkowo uaktualnić dane w ZUS, urzędach skarbowych i w bankach oraz wyrobić nowe pieczątki. - Odkładanie tego na później nic nie zmieni. Kiedyś i tak ten proces trzeba będzie przeprowadzić - mówi burmistrz.
Sołtys ma tego świadomość, ale - jak mówi - wpierw trzeba doprowadzić drogi w Lubczy do należytego wyglądu, a dopiero później zabierać się za ich nazywanie. Jak wylicza, w miejscowości nawet 20 km dróg gminnych wciąż nie jest niczym utwardzonych. Ich wygląd w niejednym przypadku stanowiłby ujmę dla osoby, która będzie im patronować. - Jeżeli ludzie będą widzeć, że poza nazwą zyskają również lepszy dojazd do swoich domów, poprą pomysł burmistrza - twierdzi Andrzej Marcinek.