https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lustracyjna batalia Witolda R. Sędzia z Wadowic pozorował współpracę z SB

Artur Drożdżak
Krakowski sąd w czwartkowym wyroku oczyścił 78-letniego Witolda R. od zarzutu kłamstwa lustracyjnego i współracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Mężczyzna 21 lat był adwokatem w Wadowicach, z potem 11 lat tam sędzią. Teraz jest w stanie spoczynku. Wyrok nie jest prawomocny.

Postępowanie lustracyjne wszczęto jeszcze w 2006 r. i rok potem na mocy wyroku sąd przyjął że Witold R. skłamał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie współpracował z organami bezpieczeństwa PRL. Wtedy sprawę rozpatrywał Wydział Lustracyjny Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a oskarżał Rzecznik Interesu Publicznego. Po skutecznej apelacji Witolda R. drugi proces lustrowanego toczył się już w Wydziale Karnym Sąd Okręgowego w Krakowie. Orzeczenie zapadło we czwartek po siedmiu latach od rozpoczęcia sprawy.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w zainteresowaniu wadowickiej SB Witold R. znalazł się w 1969 r., bo stwierdzono, że utrzymuje kontakty z ojcem i bratem, którzy przebywają za granicą.
Nieżyjący już oficer SB Adolf K. złożył wniosek, by Witold R. został pozyskany jako Tajny Współpracownik „do rozpracowania środowiska prawniczego i lekarskiego o zabarwieniu syjonistycznym”. W tamtym czasie miał kontakty z adwokatami, pozostawał w relacjach z jedną z lekarek i jako radca prawny był zatrudniony w Andrychowskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego.

Adolf K. się z nim spotkał, by go pozyskać do współpracy co miało nastąpić zimą 1970 r. Witold R. przekazał mu odręcznie sporządzoną i podpisaną „Benedykt” charakterystykę kilku adwokatów z Wadowic. W aktach zachowanych w Instytucie Pamięci Narodowej znaleziono teczkę Tajnego Współpracownika ps. „Benedykt”.

We wrześniu 1971 r. Witold R. oświadczył oficerowi SB, że rezygnuje ze spotkań. W czasie procesu lustrowany nie krył, że kontakty z SB były wymuszone sytuacją. Chciał jak najszybciej wykonywać pracę adwokata i przyspieszyć zdobycie tego zawodu. Zaprzeczył, by podpisał zobowiązanie do współpracy z SB i faktycznie w zachowanych aktach go nie ma. Jest za to informacja, że w 1988 r. akta zostały „wybrakowane”, czyli usunięto z nich część dokumentów. Lustrowany dodał, że z chwilą uzyskania prawa do wykonywania zawodu adwokata uznał, że jego dalsze kontakty z SB nie mają sensu i z nich zrezygnował.

Zdaniem sądu współpraca lustrowanego z SB była pozorowana. Przekazywał ogólnikowe informacje np. o strajku w zakładzie pracy. One nie miały żadnej wartości dla oficerów SB - stwierdził w uzasadnieniu wyrok sędzia Zygmunt Długogórski. Dodał, że gdy z kolei Witold R. już podawał informacje o ludziach ze środowiska adwokackiego to miały one charakter opinii, że „mówi się to lub tamto o konkretnej osobie”. Nie nadawał im waloru pewności. I nie ma dowodu, ze SB je wykorzystało.

Witold. R. nie krył, że jest zadowolony z orzeczenia. Apelował nie będzie.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MK
Wszystko super, ale sędziego powinni chyba sądzić w innym województwie.
Ale tu jest Kraków, tu sędzina potrafi powiedzieć na rozprawie "ja się nie mogę wychylać, może macie rację ale to w apelacji możecie napisać". A druga "my się tu nie musimy ściśle stosować do przepisów". I co im zrobią?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska