Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Żurawski ocenia Polskę w meczu z Meksykiem: Taki futbol mi nie odpowiada. Choć Lewandowski miał podwójny stres...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Maciej Żurawski w reprezentacji Polski zagrał 72 razy, strzelił 17 bramek
Maciej Żurawski w reprezentacji Polski zagrał 72 razy, strzelił 17 bramek Grzegorz Jakubowski
Maciej Żurawski wie, co to jest presja przy rzucie karnym na mistrzostwach świata. Z byłym reprezentantem Polski rozmawialiśmy jednak nie tylko o zmarnowanej jedenastce Roberta Lewandowskiego w meczu z Meksykiem, ale generalnie o postawie Biało-Czerwonych w tym starciu.

Jak podobał się panu pierwszy mecz Polaków na mundialu w Katarze?
No nie podobał mi się…

Ze względu na styl?
Nie podobał mi się ze względu na sposób gry. Taki futbol mi nie odpowiada. Bardzo mocno skupiliśmy się na defensywie, ale zabrakło w tym wszystkim równowagi z ofensywą. Od początku dominowała jedna myśl - bronić, bronić, bronić. I nie było momentu, żebyśmy taki sposób myślenia zmienili, bardziej zaryzykowali w ofensywie. Cały czas byliśmy schowani, graliśmy zachowawczo.

Widzi pan jakieś plusy tego meczu w ogóle?
W grze obronnej. Oczywiście jakieś błędy w tym też były, ale generalnie zrobiliśmy swoje. Meksykanie często i mocno wrzucali piłkę w nasze pole karne, jak to się mówi „w punkt”. A jednak nasi obrońcy grali bardzo odpowiedzialnie, z pełną koncentracją. Walka w górze była na dobrym poziomie, ale później już tak dobrze nie było.

Czego panu brakowało przede wszystkim?
Tego, co zawsze było silną bronią reprezentacji Polski. Chodziło o to, żeby po odbiorze jednak wyprowadzić szybki atak. A tego praktycznie nie było. Pamiętam, że chyba tylko jeden raz taka akcja w miarę nam wyszła. Na samym początku meczu poszło podanie do Lewandowskiego, ten obrócił się i uruchomił Kamińskiego. Gdyby „Lewy” zagrał ciut lepiej, to Kamiński znalazłby się prawdopodobnie w sytuacji sam na sam z bramkarzem. A później były jeszcze fragmenty, gdy znajdowaliśmy się w ataku pozycyjnym na połowie przeciwnika. I odnosiłem wrażenie, że my w ogóle nie mamy pomysłu, co chcemy zbudować.

Jakimś wyznacznikiem siły reprezentacji są kluby, w jakich grają kadrowicze. Jeśli porównać te, w jakich na co dzień występują Polacy i Meksykanie, to nie dziwi pana, że aż tak ostrożnie nasza reprezentacja podeszła do rywala?
Zdecydowanie dziwi! I moim zdaniem nasi ofensywni zawodnicy zagrali mocno poniżej oczekiwań. Liczyliśmy, że choćby Piotrek Zieliński będzie w środku pola regulował tempo gry, napędzał nasze ataki, posługując się zaskakującymi podaniami. A tego nie było. Było natomiast wiele niewymuszonych, prostych strat, nerwowości. Taki np. Nicola Zalewski nieźle jeszcze poruszał się bez piłki, wychodził na pozycje, ale gdy już do piłki dochodził, to grał bardzo nerwowo. I tak moglibyśmy analizować dalej. Nasi boczni obrońcy nie włączali się często w ataki. A na końcu tego ofensywnego łańcucha pozostał Robert Lewandowski. Zupełnie odcięty od podań. On też potrzebuje dośrodkowań, a tego nie było prawie wcale. To była wyrazista broń Meksyku, a nie nasza. Potrafiliśmy się przed tym obronić, ale cały czas było to groźne. Robert miał natomiast w ataku bardzo utrudnione życie, a pomocy wielkiej od kolegów nie dostał.

Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego i w ten sposób dołączył do Kazimierza Deyny i pana, czyli Polaków, którzy zmarnowali jedenastki na mistrzostwach świata. Pan w swojej karierze strzelał dziesiątki karnych w meczach o różną stawkę. Rzeczywiście przy karnym na mistrzostwach świata jest aż taka różnica w głowie w porównaniu do jedenastki np. w meczu ligowym?
Jest różnica, jest. Ja miałem teoretycznie łatwiej od Roberta, bo strzelałem w meczu ze Stanami Zjednoczonymi w Korei Płd. karnego przy naszym prowadzeniu, mecz był już praktycznie wygrany. I to mecz o honor, bo wiedzieliśmy, że po nim wracamy do domu. Sama kwestia, żeby jednak zdobyć bramkę na mistrzostwach świata rodziła presję. Bardziej taką nakładaną przez samego siebie. Było w głowie, że to jednak są mistrzostwa świata, wielki turniej. A przecież szczerze mówiąc, strzelałem ważniejsze karne i takiej presji nie odczuwałem. Choćby w eliminacjach mistrzostw świata 2006 z Walią. Pamiętam, że zastanawiałem się już przed meczem jak ewentualnie takiego karnego strzelę. Postanowiłem uderzyć na siłę w środek. Taki wariant okazał się skuteczny. Na mistrzostwach świata chciałem uderzyć w róg, przy słupku i nie udało się, bo uderzyłem nieprecyzyjnie. Jeśli mówimy o presji przy rzutach karnych, to chyba najbardziej miękkie nogi miałem jednak nie w reprezentacji, a w Celticu Glasgow. Graliśmy o awans do Ligi Mistrzów ze Spartakiem Moskwa, a rozstrzygać miały rzuty karne. Pamiętam do dzisiaj, że szedłem ze środka boiska ustawić sobie piłkę, a im bliżej byłem bramki tym bardziej mi się wydawało, że idę na kolanach. Tak uginały się pode mną nogi z nerwów. Ogromny stres. Też wybrałem wtedy wariant na siłę, w górny róg i też się udało. Wiem jednak, co mógł przeżywać Robert. Wiem, że presja na niego nałożona była jeszcze podwójna, bo przecież miał świadomość, że to może być gol na wagę wygranej. Też dla niego niezwykle istotny, bo pierwszy na mistrzostwach świata. Patrząc na jego liczby na różnych polach, to może go boleć bardzo, że gola na mundialu nie ma. Oby się wreszcie przełamał w kolejnym meczu.

A ten kolejny mecz to starcie z Arabią Saudyjską, która wygrała 2:1 z Argentyną. Jakiego spotkania się pan spodziewa?
Takiego, w którym więcej będzie fragmentów, w którym rywale wymuszą na nas grę atakiem pozycyjnym. Nie wydaje mi się, żeby Arabia Saudyjska - nawet jeśli wygrała z Argentyną - nagle chciała dominować na boisku. Takie mogą być tylko fragmenty. Więcej ich będzie, gdy to my będziemy układali sobie grę w ataku pozycyjnym. Dlatego choćby z tego powodu gra będzie trochę inna. Wiadomo, że my z taką grą mamy problemy. Mam nadzieję, że zagramy po prostu odważniej. Częściej będziemy stosować choćby wysoki pressing. Jeśli więcej będzie prób odbioru na połowie przeciwnika, zrodzą się z tego szanse na gole. Nie spodziewam się natomiast wielkich zmian w obronie. Chyba, że będą urazy, bo dochodzą głosy, że problemy mają Bereszyński i Bielik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska