https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magda Hejda: Kot wbity w asfalt, dogorywające psy. Przydrożne, bezpańskie cierpienie

Tego psiaka znaleziono w Szczawie. Ma około 5 lat. Czeka na właściciela lub nowy dom, tel. 661 789 055
Tego psiaka znaleziono w Szczawie. Ma około 5 lat. Czeka na właściciela lub nowy dom, tel. 661 789 055 fot. archiwum UG Kamienica
W lecie porzuconych i potrąconych zwierząt na drogach jest znacznie więcej. Ci, którzy usiłują im pomóc, często zostają z tym problemem sami, chociaż ustawa o ochronie zwierząt mówi, że opieka nad bezdomnymi zwierzętami to zadanie gminy, która powinna też zapewnić opiekę weterynaryjną w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt - pisze Magda Hejda.

W lecie porzuconych i potrąconych zwierząt na drogach jest znacznie więcej. Ci, którzy usiłują im pomóc, często zostają z tym problemem sami, chociaż ustawa o ochronie zwierząt mówi, że opieka nad bezdomnymi zwierzętami to zadanie gminy, która powinna też zapewnić opiekę weterynaryjną w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt.

Kot wbity w asfalt

Ze wszystkich sił wyrywał się, ale łapy były przyklejone do asfaltu. Chwilę wcześniej przejechał po nich samochód.
Auta gnały, ludzie mieli na głowie ważniejsze sprawy niż konający kot. Zobaczyła go na drodze w Szycach, zatrzymała samochód, kot jakimś cudem przeczołgał się na pobocze.

- Jego płaczu nie da się zapomnieć - mówi Joanna. Skontaktowała się z Krakowskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Okazało się, że jedyny samochód pojechał po inne ranne zwierzę, inspektorka obiecała, że zawiadomi Urząd Gminy Wielka Wieś, bo udzielenie pomocy rannemu, bezpańskiemu kotu to ich obowiązek.

Po chwili rzeczywiście oddzwonił urzędnik i ku zdziwieniu kobiety zaczął ją wypytywać nie o stan zdrowia zwierzęcia, tylko o rodzaj drogi, na której leży. W końcu zakomunikował - jeśli to droga krajowa, rannym kotem powinna zająć się Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad.

Zobowiązał się ją zawiadomić. Jak powiedział, tak zrobił. Skoro sprawą ciężko rannego kota zajął się kompetentny urzędnik, kobieta mogła spokojnie odjechać. Ale nie odjechała. Postanowiła zaczekać na obiecaną pomoc.

Po chwili telefon Joanny znowu zadzwonił. Po drugiej stronie przedstawiciel GDDiA dopytywał się, czy zwierzę zagraża bezpieczeństwu przejeżdżających samochodów. Kiedy wyjaśniła, że to konający kot, usłyszała, że GDDiA nie zabezpiecza rannych zwierząt, tylko zbiera ich zwłoki. Znowu zatelefonowała do KTOZ, obiecali, że będą jeszcze raz interweniować w urzędzie gminy.

Dogorywał trzy godziny
Czas mijał, zwierzę potwornie cierpiało, słońce prażyło niemiłosiernie. - Obdzwoniłam chyba z dziesięciu lekarzy weterynarii, nikt nie miał czasu, żeby przyjechać. Na policji powiedzieli mi, żebym w wyszukiwarce internetowej znalazła sobie numer pogotowia weterynaryjnego. Niczego takiego nie ma - skarży się kobieta.

W końcu przyjechał policjant. - To pani tu czeka - skonstatował. Czekała już dwie godziny w nadziei, że ktoś wreszcie zajmie się rannym zwierzęciem. Stróż prawa popatrzył i pojechał.

- W desperacji pomyślałam, że wsiądę do samochodu i po prostu skrócę straszne cierpienie nieszczęśnika. Nie byłam w stanie tego zrobić - przyznaje Joanna.

Inspektorowi KTOZ udało się jednak nakłonić gminę do działania. Wielka Wieś ma podpisaną umowę z prywatnym schroniskiem dla bezdomnych zwierząt w Racławicach. Na miejscu pojawił się prowadzący schronisko. Zabrał kota do lecznicy, nie było szans na ratunek, zwierzę zostało uśpione.

Joanna czekała na pomoc przy nim trzy godziny. Dlaczego urzędnik wmawiał zgłaszającej sprawę, że kotem powinna zająć się GDDiA? Spychotechnika czy kompletny brak kompetencji? Dla konającego w męczarniach zwierzęcia to bez znaczenia. Jeśli w gminie nie ma schroniska, a zwierzę ma rozległe obrażenia, racjonalnym rozwiązaniem jest korzystanie z pomocy najbliższego gabinetu weterynaryjnego. Lekarz na miejscu ocenia sytuację i decyduje o leczeniu albo eutanazji. Czy Wielka Wieś ma podpisaną umowę z lecznicą weterynaryjną?

- Chyba nie - odpowiedział mi kompetentny urzędnik.

Wycieńczony pies
Zatrzymała samochód, bo na środku drogi leżał pies. Nie był potrącony, tylko zagłodzony i tak wycieńczony, że nie miał już siły zejść z jezdni. To było w piątek rano.

- Zabrałam go do domu, nakarmiłam, a potem pojechałam do urzędu gminy. Nie zastałam pracownika, który zajmuje się bezpańskimi zwierzętami - relacjonuje mieszkanka Kamienicy.

- Telefonowałam do gminy, ale nikt nie przyjechał. Nie mogłam psa zatrzymać na dłużej, bo właściciel domu, w którym mieszkam, nie wyraził na to zgody - wyjaśnia kobieta.

- W południe jeszcze raz pojechałam do urzędu, tym razem pracownik poradził mi, żebym psa wypuściła, bo on zrobił wywiad i zwierzę prawdopodobnie jest z miejscowości obok i samo wróci do domu - relacjonuje wzburzona kobieta. - Wyjaśniłam, że pies wymaga leczenia, więc jeśli nawet ma właściciela, to trzeba interweniować i nie liczyć, że sam wróci.

Pracownik obiecał, że przyjedzie weterynarz i do wieczora ktoś znajdę odbierze. - Nikt nie przyjechał. Pies miał wysoką gorączkę i dreszcze, pojechałam z nim do lekarza, dostał kroplówkę, antybiotyki. W niedzielę było już z nim lepiej. W poniedziałek zatelefonowałam do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i poszłam do wójta. Coś zaczęło się dziać - przyznaje kobieta. - Przyjechał pracownik gminy, wójt i lekarz weterynarii. Zabrali psa do sołtysa wsi. Wcześniej ktoś zgłosił w urzędzie błąkającego się psa w typie huskiego. Dopiero kilka dni później po interwencji KTOZ zwierzę zostało zabezpieczone przez gminę.

Kamienica nie ma podpisanej umowy z żadnym schroniskiem. Co w takim razie dzieje się z zabranymi przez urząd psami?

Gminne kojce to za mało
- W lecie to ogromny problem - przyznaje Władysław Bulanda z Urzędu Gminy Kamienica. - Ludzie przy drodze porzucają psy. Jestem miłośnikiem zwierząt, mnie to boli. Próbujemy znaleźć domy dla nich wśród mieszkańców, ale to trwa. Ustawa nakłada na nas obowiązek umieszczania bezdomnych zwierząt w schronisku, ale schronisk brakuje, nie udało nam się podpisać z żadnym umowy. Wybudowaliśmy kilka kojców, żeby psy miały gdzie przeczekać, zanim znajdziemy im dom, ale i w nich brakuje już miejsc - wyjaśnia.

Jeśli ktoś szuka zagubionego w okolicach Szczawy huskiego albo może dać mu dom, prosimy o kontakt z numerem tel. 661 789 055 lub [email protected]

Napisz do autorki:

[email protected]

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Goska
Na pewno karać jest łatwiej niż pomagać. Pani redaktor Hejda świetnie wie ze niszczenie ludzi bardziej się opłaca niż pomaganie ludziom którzy naprawdę pomagają zwierzętom. Teraz może pani mydlić oczy ludziom, niech piszą o pani "zacności" opartej na kłamstwie i cierpieniu zwierząt które poświęca pani dla własnych kalkulacji. Ale pani czyny do pani wrócą. I krzywda zwierząt i ludzi
M
Małgorzata
Coraz częściej pod pozorem pomocy dla zwierząt krzywdzi i niszczy się ludzi właśnie tych którzy zwierzętom pomagają. Takie organizacje jak Krakowskie Towarzystwo Opieki nad zwierzetami wspierane przez panią redaktor Hejdę niszczą ludzi tylko dlatego ze mają za dużo zwierząt bo właśnie przygarniają wszystkie porzucone , nie kalkulując czy starczy im siły, żeby to ogarnąć a KTOZ i pani Hejda zamiast pomóc - niszczą "zbieracza" oskarżają o znęcanie. Jak już ktoś przygarnął bezdomne zwierzęta to wtedy przyjeżdża KTOZ i wybrzydza, ze w mieszkaniu nie posprzątane, że karma nie takiej jakości. ale jak trzeba po zwierzę bezdomne jechać - to KTOZ "samochodu nie ma - akurat". Pani hejda biada nad kotem potrąconym ale wiadomo, ze KTOZ i pani hejda nie bęą ścigac tego kto tego kota potrącił i pozostawił bez pomocy Jasne, że łatwiej oskarżyć i zniszczyć "zbieracza" który na przykład przygarnął 30 kotów , które znalazł potrącone, chore , wygłodzone, bo on nie ucieknie chociażby dlatego ze ma gromadę zwierząt, których nie zostawi dziląc się z nimi nawet chlebem jesli nic innego nie ma. I wtedy pojawia się KTOZ z panią Hejdą wtedy wylicza się warunki weterynaryjne jakie musi spełnić opiekun zwierząt. Pani redaktor Hejda taka obłuda w pani i KTOZ wykonaniu to jest po prostu nikczemność
M
Małgorzata
Swego czasu na pomoc takim potrąconym zwierzętom jeździła z weterynarzem Anna K całą dobę także w nocy. Dla Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami chwilowy brak samochodu był powodem do zaniechania pomocy dla zwierzęcia. Anna K w takiej sytuacji brała nawet taksówkę. I jechała ratować. Nie wydzwaniała jak KTOZ po gminach ustalając godzinami kto powinien pomóc zwierzęciu, tracąc bezcenne dla zwierzęcia godziny na ustalenie kto powinien się zająć i kto zapłaci. Zapłaciła ona bardzo wysoką cenę bo KTOZ oskarżył ja o znęcanie się nad zwierzętami.Standardowe oskarżanie ludzi, którzy nie potrafią nie dostrzegać zwierząt potrzebujących pomocy i dlatego potem mają ich zbyt wiele brzmi : przetrzymywanie w nieodpowiednich warunkach zbyt wielkiej ilości zwierząt. No cóż ona przygarniała każde zwierzę, miała ich dlatego dużo, mogła mieć problem z ich utrzymaniem, bo żadnemu nie pozwoliła umierać "wbitemu w asfalt" a ponieważ śpiesząc na pomoc, nie załatwiała wcześniej kasy z gminy na zwierzę - zostawała często z jego utrzymaniem sama , ale KTOZ zamiast pomóc zniszczył kobietę i zniszczył w ten sposób jedyną całodobową pomoc dla zwierząt która jechała zawsze gdy się do niej zwrócono. W zniszczeniu tej deski ratunku dla zwierząt aktywnie uczestniczyła pani redaktor Magdalena Hejda. Ludziom, obcym możecie pani i KTOZ wciskać ciemnotę, ale widzi pani redaktor ja odbierałam od pani Ani telefony o 23, 24 w nocy które brzmiały mniej więcej tak " bardzo przepraszam, że dzwonię o tej porze ale czy może mi pani sprawdzić w internecie jak dojechać do miejscowości.X bo ja dojechałam do Y stoję na krzyżówce nie mam GPS. W X pod lasem podobno leży pies i wyje. Musze tam dzisiaj dojechać bo zaczyna padać śnieg i pies do jutra pewnie nie przeżyje." Do dzisiaj pamiętam te telefony i dlatego oskarżanie pani Ani przez KTOZ wstrząsnę mną. Nawet jeśli opieka nad przygarniętymi zwierzętami przerastała panią Anię to trzeba było jej pomóc bo dlatego miała ich tyle, ze jechała wszędzie tam gdzie inspektorzy KTOZ nie raczyli nawet palcem ruszyć. Jest to wyjątkowa podłość i zakłamanie. Także w pani wykonaniu pani redaktor Magdaleno Hejda
K
Kasia
Nie przez wojny , komunę i biedę jest problem z bezdomnością zwierząt tylko przez głupotę ,nieuctwo i barbarzyństwo .
a
akcen
W Polsce jest tyle bezpańskich, biednych psów, kotów. Wszystko przez wojny, komunę i biedę.
Z
Zła
Za każdym razem, gdy jest poruszana kwestia krzywdzonych zwietrząt znajduje się ktoś, kto wyskakuje jak Filip z konopii z tematem krzywdzonych homo sapiens. A czy jedno wyklucza drugie?! A czy tenże homo sapiens nie powinien być odpowiedzialny za zwierzęta?!
Człowieku, na początek proponuję zająć się własnym "podwórkiem", a dopiero później brać się za inne kraje!
r
red.Marek Zabiegaj
Zacna pani MAGDO-niestety nie jesteśmy w stanie zmienić mentalności wszystkich ludzi posiadających pod opieką żywe istoty-bowiem jest to zadanie niewykonalne a ludzie posiadają zwierzaki z bardzo rozmaitych także niecnych powodów.Ale zdecydowanie w sposób bezwzględnie konsekwentny należy pomagać ludziom obdarzonym wrażliwością na krzywdę zwierząt i zgłaszać oraz publicznie napiętnować wskazywać wszystkie instytucje które zamiast pomagać zwierzętom funkcjonują jedynie dla brania naszych społecznych pieniędzy i to jak wynika z reportażu poczynając od policji a na urzędasach państwowych kończąc .Przed pani wkładem pracy w obronę zwierząt nisko chylę głowę.
o
oburzona
Mieszkam w Polsce,mieszkałam i będę mieszkać ,płacę ,płaciłam i będę płacić podatki,dlatego uważam że mam prawo wymagać od urzędów tego do czego są powołane. Nie rzucam pomyj na innych i nie wywnętrzam sie na forum jak niektórzy!
C
Czyt.
Ludzie i zwierzęta są ewolucją stadną. Eliminacja ludzi i zwierząt jest karygodna. W Rosji na igrzyska wybijali w okrutny spoób wszystkie bezdomne psy to samo działa się na Ukrainie. Kandyjczycy pałkami wybiją foki. W Polsce działa 200 biur tyrystycznych dla myśliwych (zabójców zwierząt). W Maju 2014. Ali Baba z Katru radośnie ubił 24 Jelenie! Setki zwierząt jest zabijanych w Polsce dla dużych pieniedzy! Jakie sznse ma człowiek czy zwierzę w spotkaniu się z karaninem snajperskim? Czy one nie cierpią, czy nie mają duszy! Dla katoli liczy się tylko kasa i padanie na kolana, dzyń padnij, dzyń powstań etc...
C
Czyt.
Obecnie mamy wojnę m.in. Afganistanie, Iraku, Libii, Syrii, Palestynie i na Ukrainie gdzie giną niewinni cywile w tym także dzieci. Bo imperialiści wschodni i zachodni zrobili sobie poligon doświadczalny! Na Ukrainie rząd bombarduje własnych obywateli którzy obecnie nie mają gdzie uciec, żyją w ekstermalnych warunkach! Mamy organizację ONZ która ma obowiązek interwniować w gdy mordowana jest ludność cywilna. Jeżeli ONZ i inne organizacje nie potrafią interweniować to powinny być niezwłocznie zlikwidowane ponieważ marnotrawią tylko czas i pieniądze ze składek obywateli państw do nich należących! ONZ dała już czarną plamę w Ruandzie i byłej Jugosławi. ONZ kwalifikuje się natychmiast do kasacji! Co Wy NATO?
f
fighter
już pomijając, że komentarz średnio związany z artykułem, to co mnie obchodzą palestyńskie czy żydowskie dzieci? niech się wyrżną w pień, będzie spokój.
H
HIRSCH
W pederastyczej JUDEOLANDII pozbawione szarych komorek istoty bredza rozne poemy na temat losu zwierzat. Milcza jednak o losie HOMOSAPIENS. Czy to jest normalne, ze nikt z tych ogarnietych "GNIEWEM BOZYM" pustomozgowcow ani razu nie ujal sie za "BIEDNYMI" wciaz mordowanymi dziecmi PALESTYNSKIMI,ktore swiadomie i celowo EKSTERMINUJE najwiekszy wspolczesny rasista - OSRAEL!
o
oburzona
Do jasnej cholery czytajac człowiek nie wierzy że płaci podatki,przeciez to jest obowiązek tych ludzi natychmiast działac,przeciez za to im płaca a nie spychać odpowiedzialność na osoby które reagują na cierpienie zwierząt
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska