Dariusz Apola z Gorlickich Klasyków, nie miał dzisiaj zbyt wiele czasu. Powiedzieć, że był rozrywany, nie będzie przesadą. Tylu bowiem samochodów, gorlicki rynek dawno nie widział. Uczestnicy Gorlickich Klasyków, którzy przyjechali i przyszli do Pawilonu Historii Miasta, musieli odstać swoje w długiej kolejce, by się zarejestrować na specjalnej liście. I co ciekawe, nikt nie narzekał. Miało się wrażenie, że wszyscy doskonale się znają, tylko dawno się nie widzieli. Więc chcą pogadać, co u kogo słychać.
- To czwarta majówka z Gorlickimi Klasykami – przypomina Dariusz Apola. - Dotarło do nas około 240 samochodów, a kolejne załogi cały czas dojeżdżają – dodaje.
Dla miłośników klasyków odległość nie ma znaczenia
A skąd docierają? Ano, z różnych części kraju. Nie tylko Małopolski, ale choćby Podkarpacia, Warszawy, a nawet Wrocławia – wylicza.
Reprezentant Dolnego Śląska przyjechał do Gorlic na… simsonie. Tak, tak! Dokładnie na niewielkim motorowerze! Zajęło mu to niemal dziesięć godzin i wymagało dwukrotnego tankowania po drodze. Wydał na to w sumie 70 zł. Tomasz Dąbrowski, bo o nim mowa żartobliwie skomentował, że było maksymalnie ekonomicznie. Motorower dostał wiele lat temu od dziadka. Dzisiaj mknie na nim po ulicach Wrocławia do pracy.
- A przechodnie machają, uśmiechają się, a gdy mogą – zagadują – opowiada.
Warszawa z partyjną przeszłością
Do Gorlic przyjechała również piękna warszawa z panem Romanem za kierownicą. Historia jego samochodu sięga głębokiego PRL, gdy warszawa woziła partyjnego notabla z Rzeszowa. Kolekcjoner kupił pojazd dziewięć lat temu, by przez kolejne siedem remontować go. Tak od a do z. Z racji wieku, w zasadzie nic nie dało się uratować, pozostawić. Większość elementów, zarówno tych mechanicznych, jak i związanych z wyposażeniem, została wymieniona. Dzisiaj warszawa wozi między innymi młode pary do ślubu. No i oczywiście bierze udział w Gorlickich Klasykach.
- Ropica Polska. Ojczyznę kocha się nie dlatego, że jest wielka, ale dlatego, że własna
- Bez 200 tysięcy złotych nie uda się zrobić Olce operacji rączki
- Organy z dusza w bieckim muzeum. Ten instrument trzeba koniecznie zobaczyć
- Było etnicznie, jazzowo, ludowo - po prostu pięknie. Można było się zasłuchać
- Siepietnica & Wróblowa No Kill charytatywnie: takie ryby tylko dla Mateusza
- Rekonstruktorzy Bieckiego Oddziału Kawalerii Ochotniczej szykują się do 3 Maja