Co sprawia, że to właśnie ta stacja podoba się ludziom? - Moim zdaniem jej wszechstronność - mówi Krzysztof Galica, wiceprezes stacji Małe Ciche. - Stoki u nas mają taką charakterystykę, że pojeździ na nich i osoba dobrze radząca sobie na nartach, jak i taka średnio zaawansowana czy też totalny amator. Wybierają nas rodziny z dziećmi, gdzie mama i tata nie będą się nudzić, a dzieci nie przestraszą się skali trudności stoku.
Taką opinię potwierdzają także sami klienci. - W tym roku przez ponad tydzień woziłem na narty turystów z Anglii - mówi Bartłomiej Stachoń, zakopiański taksówkarz. - Zawiozłem ich na kilka wyciągów, ale gdy trafili do Małego Cichego, nie chcieli się już stąd nigdzie przenosić. W sumie się im nie dziwię. Sam, gdy idę na snowboard, jadę też tam.
Jak dodaje kierowca, w jego przypadku o wyborze stoku w Małem Cichem decyduje nie tylko jego ukształtowanie, ale też... cena biletów. Te u zwycięzców naszego plebiscytu są jednymi z najniższych w regionie.
- To fakt - mówi Piotr Stawarz, dyrektor ośrodka Małe Ciche. - U nas dwugodzinny karnet osoba dorosła może mieć już za 20 złotych, a dzieci kupią go jeszcze taniej. To cena za tak zwany pakiet wieczorny. Dzięki temu, gdy inne stoki świecą już powoli pustkami, u nas dalej jest pełno ludzi.
Jak dodaje Stawarz, cena to jednak nie wszystko. Jego zdaniem tym, co wyróżnia Małe Ciche, jest też "kompaktowość" ośrodka i pobliskiej wioski. Jak mówi, przyjeżdżając tu, można praktycznie przez tydzień nie wsiadać do auta, bo na stok czy do restauracji dojdziemy na nogach lub dowiozą nas tam darmowe skibusy opłacane przez ośrodek. Wkrótce zresztą siatka połączeń tego typu transportu ma zostać powiększona. Busiki będą wozić na tutejszy stok za darmo nawet z Zakopanego.