- W oddziałach zabiegowych, takich jak chirurgia, kontrakt z NFZ jest znacznie przekroczony. Dlatego przesuwamy tak zwane planowane zabiegi - przyznaje Sabina Bigos- Jaworowska, dyrektor Szpitala Powiatowego im. św. Maksymiliana w Oświęcimiu.
Wiele zabiegów przesuwanych jest na przyszły rok. Jedynie pacjenci, których życie i zdrowie są zagrożone, mogą liczyć na pomoc.
Nie po raz pierwszy brakło funduszy na planowane operacje. Z tym problemem boryka się wiele szpitali i mniejszych placówek służby zdrowia.
- Dostaliśmy sygnał o konieczności odwoływania planowanych operacji. Już od miesiąca nie powinniśmy wykonywać niektórych zabiegów - mówi Krystyna Grzesiek, dyrektor Szpitala Powiatowego im. Jana Pawła II w Wadowicach.
W wadowickim szpitalu najgorsza sytuacja panuje na oddziałach ginekologicznym, położniczym oraz neonatologii. Fatalnie jest też na chirurgii urazowej i ortopedycznej, pediatrii, oddziałach wewnętrznych, anestezjologii oraz chorób zakaźnych.
Narodowy Fundusz Zdrowia twierdzi, że taki stan rzeczy to wina szpitali, bo nie przewidziały we właściwy sposób, ilu pacjentów mogą przyjąć w danym roku. - Dla NFZ priorytetem jest leczenie pacjentów w stanie zagrożenia życia - informuje Aleksandra Kwiecień z biura NFZ w Krakowie. - Zasady finansowania nadwykonań przez Fundusz są uczciwe i przejrzyste - dodaje.
Pacjenci są przerażeni. Boją się, że kilkumiesięczne oczekiwanie na operację może znacznie pogorszyć ich stan zdrowia.
- Staram się od lat, żeby zoperowali mi staw biodrowy i dalej chodzę o kulach - mówi Maria Knapik z Oświęcimia. - Mówią, że kolejka duża i trzeba czekać. Ja już mam swoje lata. Jak tak dalej pójdzie, to prędzej mnie pochowają, niż tej operacji doczekam. Może o to im właśnie chodzi - dodaje ze smutkiem.