Zestawienie powstało w oparciu o zeszłoroczne wydatki. Podzielone jest ze względu na wielkość każdej z gmin. W podliczeniu twórcy rankingu nie uwzględnili pieniędzy, jakie wydane były na remonty. Jak tłumaczą, te kwoty to jednorazowy wydatek, dlatego zaburzyłyby statystyki powstałe w oparciu o bilans finansowy z 12 miesięcy.
Ranking „Wspólnoty” dzieli gminy na miejskie i wiejskie, a osobno zestawiono miasta powiatowe. Jak się okazuje, im gmina ma mniej mieszkańców, tym więcej każdy z nich musi „oddać”, aby starczyło na utrzymanie urzędu. Nieraz jednak przy takiej samej wielkości gminy, wydatki różnią się ponad dwukrotnie. W miastach powyżej 15 tys. ludzi najlepiej wypada Andrychów. W przeliczeniu na osobę wychodzi tu 189 zł. W gminie z podobną ilością mieszkańców – Trzebini urzędników jest więcej i mają większe wypłaty. Statystyczny trzebinianin wydaje na nie ponad 344 zł rocznie.
– Większe wydatki na administrację nie muszą oznaczać marnowania pieniędzy podatników na fanaberie urzędników – wyjaśniają na stronie internetowej „Wspólnoty” prof. Paweł Swianiewicz i dr Julita Łukomska, twórcy zestawienia. – Bo skutkiem może być lepsza, sprawniejsza obsługa obywateli, a także np. większa skuteczność pozyskiwania funduszy unijnych. Nasze proste zestawienie nie jest w stanie uchwycić takiej zależności między wydatkami a ich efektami.
W Trzebini mieszkańcy nie czują się specjalnie dobrze obsługiwani. – A nowy burmistrz znów zatrudnia. On uwielbia mieć dużą świtę – zauważa Maciej Rejdych z Trzebini.
Burmistrz Adam Adamczyk po 4-letniej przerwie znów wrócił na stanowisko. Za jego poprzednich kadencji urząd zatrudniał najwięcej ludzi z wszystkich gmin Małopolski zachodniej w przeliczeniu na mieszkańca.
W wiejskiej gminie Oświęcim rozpoczynają się właśnie oszczędności, głównie w wydatkach administracyjnych.
– Po przegranych wyborach poprzedniej ekipy na jaw wyszło, jakie zakupy robiła ówczesna wójt. W jej gabinecie był plazmowy telewizor, fotel z masażem, stylowe meble – przypomina Marcin Kossek z Oświęcimia.
Mimo że była wójt Oświęcimia lekką ręką wydawała publiczne pieniądze, jej urząd nie obciążył ludzi najbardziej (spośród wszystkich, obsługujących więcej niż 10 tys. mieszkańców). Na 264 takie gminy w Polsce, oświęcimska zajmuje wysoką 12 pozycję. Oszczędzano na wypłatach. Urzędnicy tutaj mieli jedne z najniższych pensji.
Obecny wójt Albert Bartosz zapowiada, że nie będzie m.in. obligatoryjnych nagród dla urzędników. – I bardzo dobrze – chwali oszczędności mieszkaniec Janusz Chowaniec. – Urzędnicy mogą brać nawet milionowe pensje, ale pod warunkiem, że w gminie jest wszystko zrobione. Najpierw powinni drogi naprawić, szkoły wyremontować, a później dzielić kasę między sobą.