Co za głupoty! - zawołamy. Przecież w Polsce nie ma ani jednego targu niewolników. Widzieliśmy takie targowiska w amerykańskich filmach opowiadających XVIII-wieczne historie. Kupcy oglądali tam dzwoniący łańcuchami żywy towar, zaglądali do ust Murzynów, żeby sprawdzić, czy towar ma zdrowe zęby. U nas takie rzeczy są nie do pomyślenia - powiemy i tak pokrzepieni odrzucimy australijskie wymysły, podejrzewając, że są elementem stosowanej wobec nas pedagogiki wstydu.
Trzeba jednak pamiętać, że mamy wiek XXI. Postęp jest widoczny nie tylko w dziedzinie techniki, modernizuje się też podłość i zbrodnia. Takiego prymitywu jak targ niewolników w kajdanach nie zobaczymy już nigdzie. Natomiast wykorzystywanie ludzi w seksbiznesie, praca przymusowa, zmuszanie do żebrania, wykorzystywanie osób do wyłudzania świadczeń socjalnych, uzależnianie przez podstęp przy zawieraniu umów finansowych - to techniki nowoczesne, oparte na zamaskowanym planie.
Australijska organizacja definiuje współczesne niewolnictwo jako stan, w którym jeden człowiek kontroluje drugiego człowieka w celu wykorzystania go i robi to w sposób, który pozbawia ofiarę wolności osobistej. W nowoczesnym ujęciu kajdany czy świst bata są zbędne, wystarczy podsunąć ofierze papierek do podpisania, odebrać paszport. Proceder odbywa się w sposób cywilizowany, czasem nawet za zgodą ofiary wprowadzonej w błąd poprzez kłamstwo lub bezradnej w obliczu trudności życiowych.
Polska należy do Unii Europejskiej, jest atrakcyjna dla imigrantów. Każdy widział prostytutki przy drodze i rumuńskich żebraków. Czy można przypuszczać, że taka praca jest spełnieniem marzeń tych ludzi? A przecież ktoś ich werbuje, ktoś ich tu przywozi, zdziera z nich haracz. Widzimy więc tylko wierzchołek góry lodowej.
Raport Walk Free Foundation powstał w oparciu o 54 wskaźniki. Najwięcej niewolników jest w Indiach, Pakistanie, Bangladeszu czy Korei Północnej (obozy pracy). Polska też jednak wypadła w tym raporcie źle. Spośród państw europejskich gorzej oceniono tylko sytuację na Ukrainie (210 tysięcy współczesnych niewolników). Wpływ na ocenę mają poczynania rządów. Np. w Wielkiej Brytanii (12 tys. niewolników) rok temu weszła w życie ustawa konsolidująca prawodawstwo w zakresie zwalczania współczesnego niewolnictwa, zaostrzono kary dla sprawców handlu ludźmi. O polskim rządzie czytamy, że był ostatnio „w dużej mierze bierny”.
Raport o niewolnictwie to tylko opinia, która do niczego nie zobowiązuje. Zobowiązuje jednak widok dzieci żebrzących na ulicach. Dlatego powinniśmy o tych sprawach mówić i domagać się działania.