Dyskusje dotyczyły m.in. roli sportu w czasie wojny, organizacji wielkich wydarzeń sportowych, sportu wyczynowego i powszechnego. Rozmawiano także o perspektywach rozwoju turystyki po pandemii. Część z Państwa pomyśli zapewne, że ot tak zorganizowali sobie kongres żeby się trochę pomądrzyć i to jeszcze we własnym gronie. Sam zresztą podchodzę sceptycznie do tego rodzaju wydarzeń, ale tym razem byłem niezwykle miło zaskoczony. Organizacja kongresu stała na bardzo wysokim poziomie. Co przez to rozumiem? Przede wszystkim nie było chaosu o który niezwykle łatwo przy tak dużych przedsięwzięciach. Druga istotna rzecz to stonowanie imprezy. Obecnie wszyscy odczuwamy trudy czasu w jakim przyszło nam żyć. Podobało mi się, że nie było przepychu, a najważniejszym punktem byli paneliści. Mnóstwo ciekawych ludzi z ogromną wiedzą, którą raczyli się podzielić. Zarówno z niej jak i z doświadczeń, które przekazali uczestnicy będzie można czerpać przez długi czas.
Jeśli chciałbym rozpisać się o szczegółach tego, o czym dyskutowano w Zakopanem to zapewne nie starczyłoby mi miejsca w kolejnych kilkuset felietonach… Jednak jeden z tematów poruszanych na kongresie - sportowe talenty - jest na tyle ważny, że opiszę go wkrótce w odrębnym felietonie.
Największy plus kongresu
Cieszy mnie to, że środowisko sportowe skonsolidowało się podczas kongresu i można było wymieniać swoje spostrzeżenia z wszystkimi uczestnikami bez względu na poglądy czy przynależność do danej dyscypliny sportu. Oprócz oficjalnych wystąpień wiele interesujących rozmów, jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, miało miejsce w kuluarach. Budujące było to, że dystans między urzędnikami ministerstwa, z Ministrem Sportu na czele, został skrócony i każdy mógł porozmawiać z najważniejszymi osobami decyzyjnymi w polskim sporcie. Co wyniknie z tych rozmów? Jestem przekonany, że wiele dobrego dla polskiego sportu. Burza mózgów, jaka miała miejsce, pchnie rozwój niektórych dyscyplin mocno do przodu i w konsekwencji wszyscy na tym zyskamy.
Czy można było poruszyć jeszcze jakiś temat?
To czego zabrakło mi w dyskusjach na kongresie to położenie większego nacisku na uwypuklenie problemu wynikającego z tego, że coraz mniej się ruszamy. Na przykład obecnie aktywnych ruchowo Polaków mamy około 36 procent. Gdyby tę wartość podnieść do procent pięćdziesięciu to oszczędności jakie z tego tytułu moglibyśmy odnieść wyniosłyby zgoła siedem miliardów złotych! Niewątpliwie te dane Ministerstwa Sportu mrożą krew w żyłach. Moim skromnym zdaniem tego typu informacje powinny przenikać do przestrzeni publicznej każdego dnia. Im więcej osób by się o tym dowiedziało tym większa szansa na zmianę naszych nawyków zdrowotnych i kolejne oszczędności dla budżetu. Powiedzmy sobie szczerze, że tym co najczęściej może nas zmobilizować są właśnie pieniądze. Zastanówmy się ile pieniędzy z naszych podatków można byłoby przeznaczyć na inne cele. Dajmy na to na walkę z rakiem czy wsparcie ciężko chorych, małych dzieci. Także drodzy czytelnicy, po lekturze felietonu wstańcie sprzed laptopów, tabletów, czy innych ustrojstw i pójdźcie chociażby na spacer. Pozdrawiam sportowo.
