https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marcinkowice: podczas remontu odkryto zabytek sprzed czterystu lat

Jerzy Wideł
Dla proboszcza Babicza ten 400-letni krucyfiks to niesamowite odkrycie
Dla proboszcza Babicza ten 400-letni krucyfiks to niesamowite odkrycie Jerzy Wideł
Kilka lat temu podsądecka Ptaszkowa zasłynęła w Polsce niezwykłym odkryciem płaskorzeźby Wita Stwosza z 1490 roku. Arcydzieło wydobyli konserwatorzy zabytków spod wielu warstw farby nakładanej przez amatorów przez kilka stuleci, która całkowicie zniekształciła zabytek.

Dziś podobnego odkrycia dokonano w kaplicy pod wezwaniem Świętej Rodziny w Marcinkowicach. - W trakcie prac porządkowych wnętrza kaplicy tuż przed jej remontem znalazłem niepozorny drewniany krucyfiks - mówi ks. Babicz, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Marcinkowicach.

- Nie jestem historykiem sztuki, więc zwróciłem się o pomoc konserwatorską do państwa Magdaleny i Stanisława Stawowiaków, którzy przed laty zasłynęli odkryciem rzeźby Wita Stwosza w kościele w Ptaszkowej. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy stwierdzili, że choć nie jest to kolejny Wit Stwosz, niemniej jednak mamy do czynienia z bardzo cennym, mającym ponad 400 lat dziełem. W rękach państwa Stawowiaków zabytek odzyskał krasę.

- Teraz trzeba koniecznie solidnie zabezpieczyć go przed kradzieżą - mówi proboszcz. - Bardzo prawdopodobne, że ten skarb pochodzi z drewnianego kościółka w Chomranicach. - dodaje Magdalena Stawowiak, historyk sztuki z Nowego Sącza. Drewniany kościółek w Cho-mranicach wzniesiono w latach 1691-1692.

- Kaplicę dworską wybudowali zaś właściciele dworu w Marcinkowicach w 1926 roku - wyjaśnia ksiądz proboszcz Babicz. - Służyła ona mieszkańcom tej wsi, która należała do 1955 roku właśnie do parafii w Chomranicach. Więc wszystko wydaje się logicznie powiązane.

W tej samej kaplicy, w której odkryto krucyfiks, znaleziono też obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z początku XX wieku. Z tyłu na obrazie jest adnotacja "Obraz ofiarowany za uratowanie syna Jana Morawskiego, który trafił do Oświęcimia ratując Jana Karskiego". Pod tymi słowami podpisana jest Jadwiga Morawska - matka więźnia.

- Obraz ma także ogromną wartość, przede wszystkim jako pamiątka historyczna - uważa proboszcz.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska