WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
W zespole z ul. Reymonta nie zmieniła się sytuacja kadrowa. Wciąż ze względów zdrowotnych nie są zdolni do gry tacy zawodnicy jak: Joseph Colley, Kacper Duda, Bartosz Talar, Igor Sapała, Piotr Starzyński, Enis Fazlagić i Jakub Stępak.
W tym meczu do dyspozycji trenera Wisły Mariusza Jopa będą Alan Uryga, Igor Łasicki czy Rafał Mikulec, ale cała trójka jest zagrożona kartkową pauzą. Czy to oznacza, że Jop będzie to brał pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu na mecz w Łęcznej? Zachodzi bowiem obawa, że może stracić np. dwóch stoperów na kolejne spotkanie w Płocku. Na ten temat szkoleniowiec mówi: - Tradycyjnie nie mogę zdradzać szczegółów, bo to by w jakimś stopniu odkrywało, jaki będzie skład. Mogę jednak powiedzieć, że głównym kryterium będzie dyspozycja zawodników.
Jop podkreśla jednak, że na razie nawet nie wybiega myślami do niedzieli i spotkania z Wisłą Płock: - Tak jak mówiłem wcześniej, dla nas najważniejszy jest cel krótkoterminowy, czyli najbliższe spotkanie. W tym momencie zupełnie nie zajmujemy się Wisłą Płock. Najważniejszy jest mecz z Łęczną.
Zwycięstwa cieszą, ale trzeba myśleć już o następnym meczu
Wisła zagrała ostatnio bardzo dobry mecz z Bruk-Betem Termalicą. Można powiedzieć, że najlepszy w tym sezonie jeśli chodzi o ligę. Czy po takim występie trener musi trochę schładzać głowy zawodników czy raczej ma świadomy zespół? Mariusz Jop wyjaśnia: - Mówimy o tym często, że te zwycięstwa oczywiście bardzo nas cieszą i je szanujemy, doceniamy. Trzeba jednak bardzo szybko czyścić głowy i być skoncentrowanym na następnym rywalu. Myślę, że to jest kwestia indywidualna. Raz przygotowania zawodników, dwa naszej obserwacji. Jeśli jest taka potrzeba, żeby niektórych zawodników trochę zmobilizować, to to robimy.
Dopytywany czy był zaskoczony aż taką dominacją nad liderem I ligi, odpowiada: - Nie odbieram tego w kategoriach zaskoczenia. Jeśli podążamy drogą, którą chcemy podążać i realizujemy zadania, jesteśmy agresywni, jesteśmy blisko rywala z piłką, nie dajemy mu czasu na podjęcie decyzji, jeśli jesteśmy uważni o pewne zachowania rywala, to wtedy jesteśmy skuteczni. Myślę, że kluczem dla mnie jest dobra gra w defensywie. Jeśli tutaj realizujemy zadania, to później mamy dużo sytuacji w ataku.
Zagrożenie po stałych fragmentach jest, czas na lepsze liczby
Na przedmeczowej konferencji prasowej powrócił temat stałych fragmentów gry. Nie chodziło nawet o to, że Wisła nie stwarza kompletnie zagrożenia po nich, bo tak nie jest, ale że mogłoby po prostu padać po nich więcej bramek. Mariusz Jop na temat wspomnianego zagrożenia mówi jednak: - Nie zgodzę się. W meczu z Siarką strzeliliśmy gola po wyrzucie z autu, czyli po stałym fragmencie gry. W meczu z Bruk-Betem sytuację miał Alan, sytuację miał Igor. Rodado nie trafił praktycznie do pustej bramki po strąceniu „Zwolaka”. Ze dwa razy było takie zamieszanie, że przy odrobinie szczęścia gdyby piłka spadła gdzieś dwa metry w prawo lub w lewo do jednego z zawodników, to mielibyśmy klarowną sytuację. Uważam, że byliśmy bardzo groźni jeśli chodzi o stałe fragmenty gry w meczu z Bruk-Betem. Oczywiście, zabrakło bramki, ale to jest kierunek pracy i będziemy chcieli, żeby te liczby były lepsze jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, ale byliśmy groźni.
W Górniku Łęczna zaszły bardzo duże zmiany w przerwie letniej, jeśli chodzi o kadrę pierwszego zespołu. A jak różni się gra tej drużyny od tego, co prezentowała w poprzednich rozgrywkach? Mariusz Jop tłumaczy: - Nie chcę się cofać jakoś daleko do poprzedniego sezonu. Dla mnie ważne jest jak Górnik gra teraz. Myślę, że charakterystyczne jest to, że trener szuka tam różnych rozwiązań. To nie jest zespół, który trzyma się jednego schematu, jednego sposoby gry. Tych sposobów gry jest wiele. Myślę, że charakterystyczne jest to, że próbują budować od tyłu, z czego trener Stano jest znany jeszcze z okresu swojej pracy w Wiśle Płock. To jest coś charakterystycznego. Plus specyficzne zachowania dla zespołu. Tutaj też nie chcę mówić o szczegółach, ale tak jak przed każdym meczem, mamy to scharakteryzowane. Jesteśmy przygotowani na te działania, jeśli chodzi o naszą grę obronną.
Jak zdradza trener Wisły, tym razem nie rozmawiał na temat najbliższego rywala z byłymi zawodnikami Górnika Łęczna, których ma w kadrze, czyli Piotrem Starzyńskim, Mateuszem Młyńskim i Enisem Fazlagiciem. Jop na ten temat mówi: - Tym razem nie, bo wyszedłem z założenia, że jest na tyle zmieniony skład rywala, że te rozmowy nie mają większego sensu. To, co widzieliśmy w analizach, że jest dużo wariantów w budowaniu i bronieniu, stosowanych przez ten zespół. Wachlarz jest szeroki i nie było potrzeby dodatkowych informacji.
Każdy czeka na swoją szansę
Ostatnio mniej gra Olivier Sukiennicki, który miał udany początek sezonu. Na temat tego zawodnika, ale też innych, którzy w ostatnim czasie dostają mniej minut, Mariusz Jop powiedział: - Muszę powiedzieć, że wszyscy zawodnicy, którzy nie grają od początku, bardzo mocno pracują, czekają na swoją szansę. Podobnie jest z Olivierem. Zagrał w Tarnobrzegu, zagrał dobrze. Wracając do ostatniego meczu, to z jednej strony miałem poczucie, że zespół potrzebował, żeby się wstrzymywać ze zmianami. Z drugiej miałem niedosyt, bo chciałem dać zawodnikom trochę minut. Tym, którzy ciężko pracują na treningu, żeby mogli się zaprezentować. Zawsze natomiast dobro zespołu jest najważniejsze, a nie jednostki. Olivier czeka na swoją szansę. Jest cierpliwy. Ja rozmawiam z nim. Bo w podobnej sytuacji jest Patryk Gogół, Frederico Duarte. Podobnie Mariusz Kutwa. Tych zawodników jest wielu, którzy ciężko pracują i są gotowi do tego, żeby wejść i pomóc zespołowi. Czy Angel Baena, który wszedł ostatnio i świetnie się zaprezentował.
Młodzi z rezerw na treningu pierwszej drużyny
I na koniec pytanie o Filipa Baniowskiego, czyli 17-letniego zawodnika Wisły, który ostatnio błysnął w meczu rezerw dwoma golami i asystą. Zapytany czy Baniowski dostanie szansę treningów z pierwszym zespołem, Mariusz Jop mówi krótko: - Był już dzisiaj na treningu. Podobnie jak Maciej Kuziemka.
