https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Zbyt szybko niektórzy zawodnicy uwierzyli, że ten mecz już jest wygrany

Bartosz Karcz
WOJCIECH MATUSIK
Polonia Warszawa pokonała 3:2 po dogrywce Wisłę Kraków w meczu 1/8 finału Pucharu Polski. Po końcowym gwizdku obaj trenerzy oceniali boiskowe wydarzenia.

Szkoleniowiec Wisły Mariusz Jop powiedział na początek: - Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Bardzo dużo sytuacji stworzyliśmy, wykorzystaliśmy dwie. I też ci zawodnicy, którzy zagrali od początku, pokazali, że można na nich liczyć. To jest cenna informacja dla mnie jako trenera. Natomiast zbyt szybko niektórzy zawodnicy uwierzyli, że ten mecz już jest wygrany i zbyt prosto straciliśmy te dwie bramki. Przy pierwszej było trochę przypadku, bo piłka po odbiciu przez Antona, przez naszego bramkarza, trafiła bezpośrednio do Durmusa, który na jeden kontakt tę bramkę zdobył. Natomiast druga to był już wynik naszych błędów, prostych błędów. Później mieliśmy swoje szanse. W dogrywce, w regulaminowym czasie gry. Rzut karny, strzał głową Kissa. Mieliśmy swoje momenty. Oczywiście, rywal też miał, natomiast to był taki mecz, w którym mogła ta szala w dwie strony być przeważona. Tym razem niestety schodzimy jako pokonani. Musimy to przyjąć i przygotować się do piątkowego spotkania.

Im dłużej trwał ten mecz, tym Wisła grała coraz bardziej nerwowo, a w końcówce dogrywki tych nerwów było już tyle, że trudno było nawet o jakieś wrzutki w pole karne Polonii „na aferę”, bo wiślacy po prostu wcześniej tracili piłkę. Jop przyznaje: - To prawda, zbyt dużo nerwowości było. Moja filozofia jest taka, że nawet jak jest jedna minuta, dwie minuty gry, to wolę jedną akcję przygotować niż kopać piłki byle do przodu, bo widzimy, że to nie przynosi absolutnie efektu. Efekt jest odwrotny. Na pewno graliśmy zbyt nerwowo w dogrywce, gdy przegrywaliśmy. Musimy się ciągle tego uczyć, żeby jednak zachować tę zimną krew i nawet jak przegrywamy, a może nawet wtedy gdy przegrywamy, musimy być cierpliwi w rozgrywaniu, a nie szukać rozwiązań, które nie są trenowane, których nie chcemy w meczu. To jest kolejna lekcja dla nas.

Po porażce z Polonią Wisła nie ma dużo czasu, bo już w piątek z tym samym rywalem zagra mecz ligowy. Jak będzie wyglądał czas do tego spotkania? Mariusz Jop mówi: - Będziemy pracować w grupach. Ci zawodnicy, którzy grali we wtorek całe spotkanie, na pewno potrzebują dwóch dni regeneracji. Ale jest też kilku, którzy w ogóle nie weszli, więc w środę będą z tą grupą, która grała mniej, będą mieć jednostkę treningową, przygotowującą do piątkowego meczu. Będziemy pracowali w grupach do piątku.

Mariusz Pawlak: Chcemy grać przez skrzydła

Trener Polonii Mariusz Pawlak, miał oczywiście zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia po wtorkowym meczu. Szkoleniowiec „Czarnych Koszul” powiedział: - Myślę, że to jest święto wszystkich. Na początek chcę pogratulować swoim piłkarzom, sztabowi, ale również kibicom, bo myślę, że ponieśli nas przy niekorzystnym wyniku tej pierwszej połowy. Wynik był niekorzystny, choć sytuacje stworzyliśmy sobie cztery dogodne w pierwszej połowie, ale skuteczność nie była dobra. Widziałem w szatni, że nie ma spuszczonych głów, że możemy stworzyć sytuacje, że Wisła to też jest zespół, który popełnia błędy. Dlatego bardzo się cieszę, że wyszliśmy bardzo mocno na przeciwnika i staraliśmy się nie tylko zdobyć jedną, drugą bramkę, ale nawet przy prowadzeniu 3:2 jeszcze mogliśmy coś tutaj strzelić więcej i zakończyć to spokojnie. Najważniejszy jednak efekt jest taki, że gramy dalej w Pucharze Polski na wiosnę i to jest przyjemne, to jest fantastyczna droga mojego zespołu i super, że nie będziemy się przygotowywać tylko do ligi, ale też do Pucharu Polski. Jeszcze raz gratuluję wszystkim nam.

Polonia dwie pierwsze bramki zdobyła po atakach swoją prawą stroną, gdzie totalnie pogubił się Giannis Kiakos, łatwo ogrywany przez Marcela Predenkiewicza. Zapytany czy kazał atakować swoim piłkarzom właśnie tą stroną, dostrzegając problemy Wisły, Pawlak odpowiedział: - Myślę, że mieliśmy analizę, przygotowaliśmy się trochę inaczej, a trochę inaczej Wisła pod nas. Chcemy grać przez skrzydła. Mamy tam wartościowych zawodników i te sytuacje, które mieliśmy w pierwszej połowie, to też były z bocznych sektorów. Bramki, które strzelaliśmy też rodziły się z bocznych sektorów i dośrodkowania wzdłuż bramki czy na dalszy słupek. Cieszę się, że wierzyliśmy przy niekorzystnym wyniku i wypełnialiśmy w polu karnym te miejsce, które chcemy idealnie. Brawa za to, że chcieliśmy, że wierzyliśmy dojeżdżając nawet do końca boiska.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska