Bartosz Turek, analityk HRE Investments podaje, że w normalnych warunkach co roku 200-300 tysięcy osób w wieku od 25 do 34 lat decyduje się w Polsce na wyprowadzkę z rodzinnego domu.
– Niestety pandemia, której początek przypadł na 2020 rok, spowodowała, że realizacja marzeń o własnym „M” stała się dla wielu osób nieosiągalna. Szacunki HRE Investments sugerują, że w badanej grupie wiekowej osób, które wyprowadziły się z rodzinnego domu było w 2020 roku zaledwie 10 tysięcy. To o około 280 tysięcy osób mniej niż średnia z poprzedzających 5 lat (2015-19) – wskazuje.
Kredyt bez wkładu
Ekspert zaznacza, że pomóc w nadrabianiu tych zaległości miał rządowy program kredytów bez wkładu własnego. Jednak, jak zaznacza – nadzieje pokładane w tym programie zniweczyły gwałtowne podwyżki stóp procentowych połączone z regulacjami utrudniającymi dostęp do kredytów.
– Chodzi o zalecenia UKNF w ramach, których m.in. podniesiony został bufor na podwyżki stóp procentowych z minimum na poziomie 2,5 pkt. proc. do 5 pkt. proc. To znaczy, że badając zdolność kredytową banki do aktualnej stawki WIBOR i marży dodawać muszą co najmniej wspomniane wyżej 5 pkt. proc. W praktyce w lipcu 2022 roku oznacza to badanie zdolności kredytowej przy założeniu oprocentowania kredytu mieszkaniowego na poziomie 13-15 proc. – wyjaśnia.
W efekcie, nawet chcąc zaciągnąć kredyt z rządową gwarancją na sfinansowanie zakupu 2-pokojowego mieszkania w mieście wojewódzkim należy dysponować dochodem na poziomie od ponad 6 do prawie 11 tys. zł netto miesięcznie. Jego zdaniem może to stanowić jeden z powodów, dla którego tego rodzaju kredyty w bankowych ofertach "nie pojawiły się ani w dniu startu rządowego programu, ani w przeciągu kilku kolejnych tygodni".
Jedynym wyjściem drogi najem
– Dla potencjalnych beneficjentów programu kredytów bez wkładu własnego dziś alternatywą jest albo pozostanie w dotychczasowym lokum (np. z rodzicami), albo najem mieszkania – wskazuje i dodaje, że zasilają oni popyt na rynku, który po masowym napływie migrantów i tak jest bardzo mocno wykupiony. Jako potwierdzenie wskazuje na stawki za wynajem, które są wyższe niż te sprzed 24 lutego 2022 roku.
– I choć dziś rata kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania mogłaby być wyższa niż czynsz najmu podobnego lokum, to przykład amerykański pokazuje, że w dłuższym terminie czynsze najmu rosną mocniej niż raty kredytów w konsekwencji podwyżek stóp procentowych. Ponadto historia uczy nas, że najem - w odróżnieniu od zakupu - nie chronił naszego majątku przed inflacją. A gdyby i tego było mało, to wydając co miesiąc pieniądze na najem nie budujemy naszego majątku tak jak stopniowo spłacając kredyt zaciągnięty na zakup mieszkania – dodaje.
Marzenia o własnym „M” nie znikają
Zdaniem Turka, osoby, które nieruchomości nie mogą dziś kupić, będą czekały na "bardziej sprzyjające okoliczności". – Grono tych potencjalnych kupujących rośnie z każdym tygodniem, miesiącem czy kwartałem. Jest to o tyle niepokojące, że im dekoniunktura trwać będzie dłużej, tym większy popyt wyleje się na rynek, gdy otoczenie się poprawi – tłumaczy.