W sądzie pracy w Nowym Sączu zaczął się proces. Izabela Zawadzka i Mariusz Wojewódko, pełnomocnicy PKP Cargo w sprawie Wilka, na świadka powołali byłego wicedyrektora biura kontroli wewnętrznej. Prowadził on w lipcu 2013 r. audyt kontrolny w kolejowej spółce Nowym Sączu. Jego zeznania obciążają byłego szefa "Solidarności".
- Po anonimie zaczęliśmy sprawdzać karty pracy Józefa Wilka. Kontrola ustaliła, że nie jeździł jako maszynista kilka lat i w związku z tym utracił uprawnienia - mówił wicedyrektor biura kontroli. - Nie miał więc prawa pełnić obowiązków pomocnika maszynisty w czerwcu, kiedy utrzymywał, że był w pracy - dowodził były szef kontroli.
Świadek mówił też, że lider "S" nie zgłaszał się na szkolenia, a kazał ujmować siebie na liście obecności.
Bezpośrednim powodem wyrzucenia działacza związkowego z pracy miały być, według pracodawcy, jego nieobecności w pracy 2 i 9 czerwca oraz 7 lipca 2013 roku i związane z tym próby zatuszowania tego przez kolegów związkowca.
Były wicedyrektor biura kontroli ujawnił też mechanizm związany z tzw. urlopowaniem do działalności związkowej, pozwalający Józefowi Wilkowi na zarabianie dużych pieniędzy bez naruszania prawa pracy co do nadgodzin.
- Ten mechanizm zaczął działać od 2010 roku i zarobki jego rosły lawinowo, do 38 tys. zł w marcu 2013 roku, podczas gdy dla maszynistów nie było pracy i byli odsyłani na Śląsk lub do Wielkopolski - mówił świadek.
- Większość z tych zarzutów to pomówienia - komentował "Krakowskiej" Józef Wilk.
Oświadczył, że wszystkie dowody zebrane przez wynajęte biuro detektywistyczne są sfabrykowane. Podkreślił, że w obie niedziele, 2 i 9 czerwca ubiegłego roku, był w pracy,a 7 lipca zajmował się sprawami związkowymi, co też było jego pracą.
Przypomniał, że jako negocjator paktu gwarancji pracowniczych przed procesem prywatyzacji Cargo, naraził się szefom spółki. - Gdy przystępowałem do walki o gwarancje dla pracowników, do zwolnienia w Cargo szykowano ok. 2 tys. ludzi. W samym sądeckim zakładzie ponad 400. Zwolniony dyrektor Jasieniak dał mi na to dowody i prosił, bym walczył o pracowników - mówił Wilk.
Dowodził, że zanim w zakładzie miała miejsce kontrola, podjęto wobec niego i jego rodziny inwigilację, robiono mu zdjęcia.- Po prostu chcieli się mnie pozbyć, bo byłem niewygodny - mówi Wilk. O przywrócenie do pracy walczą też zwolnieni wraz z Wilkiem jego koledzy z PKP Cargo.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+