Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Adamus dedykował tacie gola strzelonego Podhalu, który okazał się pożegnalnym

Jerzy Zaborski
Mateusz Adamus przeżywa trudne chwile po śmierci taty.
Mateusz Adamus przeżywa trudne chwile po śmierci taty. Fot. Jerzy Zaborski
Dla Mateusza Adamusa, gol strzelony Podhalu (3:2), który doprowadził do dogrywki, miał być wyjątkowy. I był. Miał jednak także bolesny odcień...

Po strzeleniu gola popularny w Oświęcimiu „Bercik” podjechał pod bandę do wysokości trybun, gdzie siedział jego tata. Radości było wiele. Unia doprowadziła do remisu, dostając szansę powalczenia o dodatkowy punkt w dogrywce, ewentualnie rzutach karnych.

– Tego gola dedykowałem tacie, Zbyszkowi. Bramka w tak prestiżowym meczu, jak przeciwko Podhalu, smakowała podwójnie. Chciałem się z kimś podzielić radością. Z kim, jak nie z tatą, wielkim pasjonatem hokeja. Wtedy jednak nie przypuszczałem, że było to nasze pożegnanie –
w tym momencie skrzydłowy Unii przerwał rozmowę, bo głos zaczął mu się łamać. – Następnego dnia dowiedziałem się, że taty już nie ma.

Nie tylko dla Mateusza Adamusa, ale i całej jego rodziny, nagła śmierć była wielkim szokiem. – Tata miał tylko 53 lata, na nic się nie uskarżał. Prawdopodobnie w nocy miał jakiś incydent sercowy – opowiada ze wzruszeniem oświęcimski skrzydłowy, który razem z ojcem miał wiele wspólnych planów na najbliższą przyszłość.

To dlatego, że Mateusz Adamus po raz drugi zostanie ojcem. Będzie miał syna. – Mój tata był już szczęśliwym dziadkiem trzech wnuczek, licząc także te mojego starszego rodzeństwa. Były dla niego całym światem. Szczególnie jednak ucieszył się, że będzie miał pierwszego wnuka. Zapowiadał, że on się już zatroszczy o to, by w przyszłości wyrósł z niego dobry hokeista – wspomina zawodnik Unii. – Chciał, żebym miał godnego następcę. Niestety, tylko przez tydzień cieszył się wizją kształtowania przyszłości wnuka. Trzymam go jednak za słowo. Wierzę, że gdzieś tam, z góry, w przyszłości będzie czuwał nad swoim wnukiem, którego tutaj nie zdążył poznać. A i moje mecze będzie dalej śledził.

Kiedy już na świat przyjdzie kolejne pokolenie Adamusów, a tak ukochane i oczekiwane przez dziadka, pewnie otrzyma imię Zbigniew. – Tata z pewnością by się cieszył – analizuje Mateusz Adamus, który pierwszą bramkę po wznowieniu rozgrywek zapewne znów Jemu zadedykuje.

Ten sezon jest dla 28-letniego Adamusa wyjątkowo udany. Z 30 punktami, za 9 goli i 21 asyst, jest trzecim „kanadyjczykiem” zespołu, ustępując jedynie o punkt Czechowi Janowi Daneczkowi i Wojciechowi Wojtarowiczowi. – Razem z kolegami z formacji, czyli Filipem Komorskim i Maciejem Szewczykiem, doskonale uzupełniamy się na lodzie. Mamy na celu dobro zespołu. Jeśli tylko widzę, że partner jest lepszej pozycji ode mnie, staram mu się dograć krążek. Dobre podanie smakuje przecież tak samo jak gol _– uważa skrzydłowy Unii. – _W naszej formacji wzajemnie się wspieramy. Panuje w niej rodzinna atmosfera. Mam nadzieję, że to właśnie ona pomoże mi się odnaleźć w tych trudnych dla mnie chwilach, bo rana po śmierci taty jest świeża, a liga wznawia rozgrywki już za tydzień.

Adamus może nie zdobywa dużo goli, ale jak już trafi, to są one kluczowe dla losów spotkania. Kibice pamiętają jego trafienie w Sanoku, w zwycięskim dla Unii meczu 4:3, czy w Opolu na 1:1, w meczu zakończonym wygraną Unii 4:1.

Swoją dobrą postawą w lidze Adamus nie zwrócił jednak na siebie uwagi szkoleniowców reprezentacji Polski, która w ten weekend wystąpi w Toruniu w turnieju EIHC. – Od młodych lat nie mam szczęścia do kadry narodowej. Zawsze byłem wierny Unii, a młodzieżowe reprezentacje narodowe dawniej zawsze były oparte wyłącznie na zawodnikach SMS – wspomina oświęcimianin. – Kilka lat temu był projekt powołania reprezentacji do 23 lat, która miała wystąpić na Uniwersjadzie, a docelowo tworzyć fundament kadry walczącej o igrzyska. Jednak po dwóch zgrupowaniach rozwiązano ją ze względu na brak pieniędzy.

Pierwszy mecz po przerwie dla kadry oświęcimianie zagrają w Jastrzębiu. – Liga finiszuje, a tata na mecz nie przyjdzie, otuchy nie doda. Co się z Tobą stało, przyjacielu – westchnął „Bercik”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska