- Dlaczego wybrał Pan Cracovię?
- Cracovia gra najlepszą piłkę w Polsce w tym momencie. Gdy byłem jeszcze w Podbeskidziu, była to drużyna, z którą mi się najciężej rywalizowało. Uważam, że prezentuje fajny futbol, to klub z tradycjami. Cieszę się, że taka drużyna mnie chce. Były inne opcje, ale od początku byłem zdecydowany na „Pasy”.
- Kiedy zainteresowały się Panem po raz pierwszy?
- Zimą, ale ja chciałem spokojnie dograć sezon do końca i pomóc Podbeskidziu utrzymać się. Niestety nie udało się, ale nie ma już co nad tym się rozwodzić.
- Zdobył Pan 10 goli, więc sezon był udany dla Pana, choć zapewne trudno oddzielić osiągnięcia indywidualne od wyników drużyny.
- Na pewno cieszę się, że zdobyłem te gole. Tak sobie zakładałem przed rozgrywkami. Martwi natomiast to, że spadliśmy z ekstraklasy.
- Skąd się wziął pański pseudonim „Dziki”?
- Jeszcze z czasów piłki młodzieżowej. W jednym meczu, gdy stawiałem pierwsze kroki w Zagłębiu Lubin, zamiast zaatakować na bramkę rywala, pobiegłem w kierunku swojej i trafiłem piłką w słupek. „Dziki” od tej pory już do mnie przylgnął.
- Mógł Pan być w Cracovii znacznie wcześniej, pięć lat temu był Pan tu na testach. Dlaczego wtedy się nie udało?
- Nie ma już tych ludzi, którzy mnie testowali. Szkoleniowcem w Krakowie był wtedy Jurij Szatałow, to była jego decyzja.
- Cracovia wywalczyła sobie awans do eliminacji Ligi Europy. Pewnie to było magnesem, by przyjść do niej?
- Tak, na pewno, gdybym powiedział, że nie, to bym skłamał. Każdy zawodnik chciałby zagrać w europejskich pucharach. Fajnie, że jestem w takim klubie. Gdyby Cracovii nie udało się wywalczyć 4. miejsca, to też bym tu przyszedł, bo od początku byłem przekonany do tej opcji.
- Jesteście dobrymi kumplami z Damianem Dąbrowskim, łatwiej więc będzie się Panu zaaklimatyzować w drużynie.
- Znamy się od wielu, wielu lat. Zaczynaliśmy w tym samym klubie - Amico Lubin, później przez dłuższy czas graliśmy razem w Zagłębiu. Nie jestem takim zawodnikiem, który by chodził swoimi ścieżkami, więc o aklimatyzację w drużynie jestem spokojny.
- Podpisał Pan 4-letni kontrakt, ale jak trafi się oferta z zagranicy to pewnie Pan ją rozważy?
- Na razie jestem głową w Krakowie i na niczym innym się nie skupiam.
- Najlepsze Pana strony według byłego już trenera Podbeskidzia Roberta Podolińskiego to gra głową, tyłem do bramki i silna psychika. Rzeczywiście tak jest?
- Respekt do rywali mam, ale nie boję się. Jak wychodzę na boisko, to nie dzielę zespołów i piłkarzy na lepszych i gorszych. Z każdym można wygrać i z każdym przegrać.