Piłkarz bardzo szybko znalazł uznanie w oczach trenera Cracovii Michała Probierza i zadebiutował w nowych barwach już 9 września w meczu z Jagiellonią Białystok. Od tej pory występuje regularnie w meczach ekstraklasy, nie opuszczając żadnego. Wystąpił w ośmiu spotkaniach, w trzech z nich był zmieniany przed końcem.
W ostatnim spotkaniu, w Lubinie z Zagłębiem, zdobył dla krakowian zwycięską bramkę. Najpierw przejął piłkę pod własną bramką, a następnie popisał się rajdem od jednego do drugiego pola karnego, który zakończył ładnym golem po strzale w „okienko”.
To jego pierwsze trafienie w polskiej ekstraklasie.
- Jestem szczęśliwy, że zdobyłem bramkę w tak ważnym meczu – mówi Matic Fink. - Jestem podwójnie zadowolony, bo przegrywaliśmy 0:1 i potrafiliśmy odmienić losy meczu. Zadziałał „team spirit”, a potem mogliśmy celebrować to zwycięstwo z naszymi fanami, którzy wspierali nas fantastycznym dopingiem. Tego gola dedykuję mojej dziewczynie Tinie, z którą mieszkam w Krakowie.
Co ciekawe, ostatniego gola prawy defensor zdobył 4,5 roku temu w meczu słoweńskiej ekstraklasy, dla Olimpiji Lubljana. Grała wtedy z FC Koper, w którym występował… Miroslav Covilo. Teraz razem grają na chwałę Cracovii.
- Matic bardzo dobrze się prezentował, także pod względem motorycznym – mówi szkoleniowiec Cracovii. - W ogóle wszyscy zawodnicy lepiej biegają, wyleczyli urazy i są tego efekty, Fink bardzo dobrze zabezpieczył nam prawą stronę. Na lewej mieliśmy kłopoty, bo Sowahowi zabrakło cwaniactwa.
Fink do tej pory występował w słoweńskiej ekstraklasie, grając w 137 meczach w barwach Olimpiji i Interblocku Lubljana, zdobył w nich 4 gole. Grał też w I lidze. W Turcji natomiast zaliczył w poprzednim sezonie tylko 7 występów.
- Grałem w Rizesporze z Patrykiem Tuszyńskim z Zagłębia, z którym teraz spotkałem się na boisku, a po meczu trochę powspominaliśmy – mówi Fink. - Wiele opowiadał mi o polskiej ekstraklasie, zanim tutaj trafiłem. Mówił, że to dobra liga. Mogłem się o tym przekonać, przyjeżdżając do Polski, widząc otoczkę, stadiony itd. Jak oceniam poziom? Każda liga jest specyficzna. Do Turcji sprowadza się piłkarzy o głośnych nazwiskach. Pracuję bardzo ciężko na każdym treningu, po to, by jak najwięcej występować. Mam nadzieję kontynuować dobrą grę w Polsce i może zostać tutaj na kolejny sezon.
Dwa tygodnie temu, podczas meczu Cracovii z Sandecją Fink prezentował się fatalnie. Stratami piłki doprowadził do szewskiej pasji trenera Probierza, który zdjął go z boiska w 36 min. Szkoleniowiec nie odsunął jednak zawodnika na boczny tor. W kolejnym spotkaniu, z Bruk-Betem Termaliką zagrał jednak od początku.
- Tak, rzeczywiście miałem problemy z palcem u nogi podczas tamtego spotkania i decyzja szkoleniowca o zdjęciu mnie z boiska była jak najbardziej słuszna – przyznaje zawodnik. - Dziękuję mojemu fizjoterapeucie, że doprowadził mnie do zdrowia. Chciałbym, żebyśmy kontynuowali dobrą grę i mieli dobre wyniki w kolejnych meczach, ale będą one bardzo ciężkie.