Proszę o krótkie przedstawienie się.
Działam w Małopolskim Związku Piłki Nożnej od 2013 roku. Myślę, że mamy tutaj dużo pracy i jestem na nią przygotowany.
Dlaczego w ogóle zdecydował się pan kandydować na funkcję prezesa?
Obserwując to, jak funkcjonuje Małopolski Związek Piłki Nożnej, wiedziałem od pewnego czasu, że faktyczną różnicę, wpływ na to, jakie decyzje zapadają, mogę mieć tylko wtedy, gdy będę prezesem. Mam pomysł, jak można zmienić funkcjonowanie tej organizacji. Pomysł przedstawiłem delegatom w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wybory są dla mnie sygnałem, że ten pomysł ich przekonał i to było przyczyną, dlaczego chciałem wystartować, by te pomysły dotyczące rozwoju MZPN realizować.
Miażdżąca była przewaga w głosowaniu na pańską korzyść – 73 głosy, wobec 33 na Ryszarda Kołtuna i 7 na Adama Kokoszkę. Spodziewał się pan aż tak dobrego wyniku?
Ufam generalnie ludziom i rozmawiałem z wieloma delegatami, którzy zadeklarowali mi to wsparcie. Nigdy oczywiście nie można być do końca pewnym, wybory są tajne i każdy finalnie decyduje w tej krótkiej chwili głosowania, natomiast byłem przygotowany na taką ewentualność. Cieszę się, że można tym ludziom ufać, którzy deklarowali mi wsparcie, bo ono odzwierciedliło się w wynikach głosowania.
Wiadomo, że w kilku słowach nie jest pan w stanie opowiedzieć o swoim bogatym programie, ale proszę powiedzieć o dwóch, trzech najważniejszych rzeczach, którymi będzie się pan chciał zająć.
Do wyborów startowałem z hasłem skupienia się na sprawach statutowych. Zależy mi na piłce młodzieżowej, amatorskiej, na tych obszarach, w których Związek powinien przede wszystkim funkcjonować. Mówię tu o szeroko pojętym rozwoju w tych obszarach trenerów, sędziów, klubów. Jest bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Nie chciałbym tu podsumowywać tego, bo pominąłbym ważne aspekty. Przedstawiciele środowiska o tym wiedzą. Ci ludzie, których zaproponowałem do zarządu mają świadomość, jakie wyzwania przed nami stoją, musimy je wspólnie zrealizować.
Poprzednie władze w osobie pana prezesa Kołtuna mówiły o sukcesach minionej kadencji. Co w tej chwili jest największym wyzwaniem dla pana i nowego zarządu?
Mam ogromny szacunek do dorobku pana prezesa Kołtuna i oczywiście nie kwestionuję tego, uważam, że wiele rzeczy udało się zrobić, ale sądzę, że te wybory pokazały, że delegaci i środowisko oczekują głębszych zmian, szybszego ich tempa. Wyzwań nie brakuje. Nie wiem, czy jestem w stanie sprecyzować to największe, jest ich wiele. W każdym obszarze widzę pole do zmian, do unowocześnienia tej organizacji. Stąpam twardo po ziemi i myślę, że zaczniemy od podstaw, bo jest wiele obszarów, które wymagają wprowadzenia pewnej normalności. Jako prawnik mam doświadczenie w obsłudze podmiotów, które działają na podstawie ustawy prawo o stowarzyszeniach i wiem, że jest wiele przestrzeni do działania. Na wszystkie wyzwania jesteśmy przygotowani. Potrzebujemy dużo czasu i zaufania delegatów i środowiska, by realnie zobaczyło oczekiwane zmiany.
Jednak podrążę temat. Ludzie, którzy może nie „siedzą” w piłce tak głęboko na co dzień, czytelnicy, kibice chcieliby usłyszeć choć jedną rzecz, która jest palącym priorytetem. Mówi pan, że jest wiele rzeczy do załatwienia, ale co jest najbardziej pilne?
Myślę, że w równym stopniu traktuję potrzebę zmian w organizacji szkolenia trenerów jak i pozycji MZPN w centrali, czyli PZPN. Chciałbym, byśmy najbliższe miesiące spożytkowali na dyskusji o tym, co możemy zrobić, by znów być liczącym się głosem przy stole decyzyjnym w PZPN. Nie da się ukryć, że jest to system naczyń połączonych i te decyzje, które zapadają w PZPN bezpośrednio oddziałują na sytuację naszego związku, klubów, naszych członków. Nie będąc tam, nie mamy na to wpływu, a chcemy, by był on istotny.
Sporo władzy zostało oddane Podokręgom, z drugiej strony, to co pan mówi, chcielibyście być bardziej widoczni w centralnym organie polskiej piłki. Inne związki trochę „odjechały” MZPN. Czy te dwie rzeczy są do pogodzenia?
Specyfika naszej organizacji jest odmienna od naszych ościennych związków, ze względu na szczególny charakter Małopolski, gdzie tożsamość regionalna jest bardzo duża. Jeżdżąc po województwie odczuwałem to wielokrotnie, to przywiązanie do struktury lokalnej. Chcę te struktury wzmacniać, pomagać im, unowocześniać je. Z takim programem wyszedłem do członków tych struktur i myślę, że to ich przekonało. W naszych realiach małopolskich centralizacja tego rodzaju działalności nie jest możliwa. Jest bardzo wiele osób prężnie działających w terenie, których potencjał trzeba odpowiednio wykorzystać.
Dlaczego w ostatnich latach nie było przedstawiciela Małopolski w centrali w Warszawie?
Wiadomo, że są to swego rodzaju decyzje polityczne, natomiast nie chciałbym tego szerzej komentować, wiele czynników się na to złożyło. Dla mnie celem jest to, by podjąć rozmowy na temat przyszłości polskiej piłki z tymi, którzy ją aktualnie prowadzą i żeby przedstawić nasz punkt widzenia jako istotnej części tej piłki, bo jako MZPN tworzymy, myślę, ważną część piłki w Polsce. Mam nadzieję, że w ramach tych rozmów wyłoni się jakaś wspólna wizja. Jestem otwarty, by rozmawiać z każdym, podobnie w MZPN, bo przecież miałem kontrkandydatów, nie zamykam się na współpracę z nikim, każdy dobry pomysł należy realizować ponad podziałami.
***
Bartosz Ryt ma 33 lata, jest prawnikiem. Działa w MZPN od 2013 r. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego (do 2016 r.). Ukończył aplikację radcowską przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Krakowie (2017 – 2019). W 2020 r. zdał egzamin zawodowy i uzyskał wpis na listę radców prawnych. Otworzył swoją kancelarię, którą prowadzi do dziś. W praktyce zawodowej zajmuje się zagadnieniami prawa administracyjnego i gospodarczego oraz bieżącą obsługą korporacyjną spółek handlowych. Reprezentuje Klientów przed sądami powszechnymi, administracyjnymi, urzędami i instytucjami państwowymi. Ukończył podyplomowe studia zarządzania w sporcie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz program UEFA Certyficate i n Football Management organizowany przez UEFA, PZPN i Uniwersytet w Lozannie.
