- Wreszcie macie trzy punkty na wyjeździe.
- I to najbardziej cieszy, bo dawno nie zaznaliśmy smaku wygranej poza Krakowem. Mecz był wyrównany, ale ostatecznie jeden gol przesądził o tym, że zabieramy punkty do domu. To już jednak nieważne, bo od wtorku szykujemy się do derbów.
- Gdy ostatnio wygraliście na wyjeździe też przesądził rzut karny. Wtedy wykonał go Pan. Nie kusiło Pana teraz, żeby znów podejść do jedenastki?
- Dyskutowaliśmy przed meczem, kto ma strzelać tego karnego, ale jak już sędzia zagwizdał, to Łukasz Garguła z nikim nie chciał nawet rozmawiać. Wziął piłkę, ustawił, strzelił i to jest najważniejsze.
- Pierwsza połowa nie była dobra w waszym wykonaniu. Skąd się to wzięło?
- Szczególnie na początku daliśmy się zdominować Piastowi. Później trochę mecz się wyrównał, a po przerwie już my mieliśmy więcej z gry. Piast stwarzał sobie okazje na bramki jedynie po stałych fragmentach gry.
- Jak czuje się Pan w nowym ustawieniu, w którym trochę nowych, defensywnych obowiązków spadło na pańskie barki?
- Cały czas się oswajam z tą pozycją, bo ciągnie mnie do przodu. Czasami aż za bardzo, ale na szczęście za plecami mam Arka, więc krzyknie i szybko wracam.
- W defensywie kolejny raz w tym sezonie zagraliście na zero. To kolejny plus tego meczu, zgodzi się Pan?
- Obrona zagrała w zmienionym składzie, bo nie ma z nami Marko Jovanovicia. Wszyscy liczymy na jego powrót, modlimy się o jego zdrowie. Tą wygraną dedykujemy właśnie jemu. Cały czas na niego czekamy. A co do gry obronnej przeciwko Piastowi, to rzeczywiście wyglądała ona dobrze.
- Przed meczem z Cracovią macie psychologiczną przewagę, bo lepiej zaczęliście wiosnę i gracie u siebie.
- Ta liga momentami jest tak dziwna, że w ogóle nie ma co na to patrzeć w ten sposób. Każdy mecz jest inny, każdy może wygrać z każdym. Dlatego na pewno nie podejdziemy do tego spotkania na zasadzie, że oni przegrali, my wygraliśmy, to pójdzie nam lekko. Nic z tych rzeczy. Mobilizacja będzie na całego.
- Wam jednak udało się uniknąć kartek, eliminujących Arkadiusza Głowackiego, Wilde Donalda Guerriera i Ostoję Stjepanovicia, którzy byli zagrożeni. “Pasy” ubytki w tym względzie mają.
- Przed meczem chodziłem za Arkiem i powtarzałem mu, żeby uważał, bo ma już trzy kartki na koncie. W końcu powiedział mi, żebym przestał go denerwować. Najważniejsze jednak, że tej czwartej kartki nie dostał i w derbach będziemy mogli na niego liczyć.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+