Gdy opuszczał Białystok w czerwcu po kapitalnym sezonie wydawało się, że zakotwiczy za granicą.
Probierz nie wyjechał za granicę, skusiła go oferta prezesa Janusza Filipiaka, stanowiąca, że w Cracovii będzie mógł realizować autorski projekt, który na razie nie przynosi efektów.
Prezes Cezary Kulesza dziwił się, mówiąc, że szkoleniowiec twierdził, że ma ofert z 2. Bundesligi i ligi tureckiej, dlatego nie negocjował z nim przedłużenia umowy.
- Nie ma co ukrywać, że Jagiellonia to zespół który wspólnie z działaczami z Białegostoku budowałem – mówi szkoleniowiec Cracovii. - Właściciele mi zaufali, ale mieliśmy też wzloty i upadki, trudne okresy. Z ciekawości ostatnio patrzyłem na skład. Z zawodników, których zastałem w Jagiellonii trzy lata temu został do dzisiaj tylko Rafał Grzyb, pozostałych sprowadzałem. Z niektórych udało się zrobić reprezentantów Polski. W Cracovii jest podobny okres, ale nie spodziewaliśmy się, że zrobimy tylko cztery punkty w siedmiu meczach. Zawsze mówiłem, że życzę Jagiellonii powodzenia wbrew temu, że czasem słyszę komentarze, gdzieś za plecami. Jak się żegna człowieka kwiatami, a potem mówi coś innego, to coś jest nie tak. Gdyby ktoś uważał inaczej to mógłby nie żegnać. Nie mam do nikogo żalu, życzę wszystkim jak najlepiej. Z prezesem Kuleszą jesteśmy w dobrych relacjach, zawsze mu gratuluję po wygranych meczach. On na razie nie miał zbyt wielu możliwości, by uczynić to samo. Miejmy nadzieję, że w sobotę taka się nadarzy.