Młody oświęcimianin do Kanady jechał pełen nadziei na poprawę wyniku z Tallina, gdzie w debiucie w mistrzostwach świata zajął 24. lokatę, czyli ostatnią premiującą do rywalizacji w finale. W stolicy Estonii, po programie dowolnym, nie poprawił swojej pozycji.
Tymczasem w Kandzie, już po programie krótkim, oświęcimianin zameldował się na 20. pozycji. Zachwycił kombinacją potrójnych skoków lutza z toe-loopem.
- W Tallinie miałem natomiast kombinację potrójnego lutza z podwójnym toe-loopem. W kombinacji w Kanadzie miałem trudniejszy technicznie element. Poza tym, programy z obu imprez miałem podobne. Jednak w Calgary pojechałem lepiej niż w Tallinie. Do zawodów w Kanadzie byłem lepiej przygotowany niż do debiutu w mistrzostwach świata – uważa Jakub Lofek.
Po programie krótkim oświęcimianin poprawił się o jedno „oczko”, dobrze „sprzedając” się także pod względem artystycznym. Łyżwiarz musi mieć w sobie coś z aktora. Ostatecznie zakończył zawody na 19. pozycji, co było bardzo dobrym wynikiem. Sam zawodnik chciał się poprawić w Kanadzie w porównaniu do mistrzostw w Tallinie, ale nie spodziewał się, że pójdzie mu tak dobrze.

Występ w Calgary przepustką do kolejnych mistrzostw świata
Jakub Lofek ma przed sobą jeszcze dwie imprezy rangi mistrzostw świata juniorów.
- Wynik uzyskany w Kanadzie jest automatycznie przepustką do kolejnych mistrzostw świata. Nie będę musiał na początku nowego sezonu myśleć o wypełnieniu kwalifikacji – mówiąc te słowa łyżwiarz z Oświęcimia nie kryje satysfakcji.
Zawody w Kanadzie odbywały się w pobliżu kompleksów obiektów olimpijskich, bo Calgary było gospodarzem igrzysk w 1988 roku.
- Na dalekie wypady krajoznawcze po Kanadzie nie było czasu. Wiadomo, że formę na zawody trzeba było wyszlifować jeszcze na treningach. Jednak okolice Calgary udało mi się zobaczyć. Podobno skocznie narciarskie, na których była rywalizacja olimpijska, mają zostać rozebrane – oświęcimski łyżwiarz dzieli się spostrzeżeniami z wizyty w Kanadzie.
Wisienka na torcie oblana bitą śmietaną
Jak podkreśla łyżwiarz Unii, występ w juniorskich mistrzostwach świata był dla niego tzw. wisienką na torcie, którą jednak po powrocie do kraju przyprawił bitą śmietaną w mistrzostwach Polski młodzieżowców, czyli zawodników do 23 lat, rozegranych w Cieszynie.
- Po powrocie z Kanady miałem zaledwie dwa dni na złapanie oddechu, bo nie można było mówić o aklimatyzacji po wizycie za oceanem – wspomina Jakub Lofek. - Postanowiłem podejść do zawodów „z marszu” i udało się je wygrać.
Oświęcimianin program krótki przejechał lepiej niż w Kanadzie, ustanawiając nowy życiowy wynik, na poziomie 67,09 pkt.

- Czułem podwójną satysfakcję, bo udało mi się pokonać zarówno juniorów, jak i seniorów, a wcześniej, walcząc w obu kategoriach oddzielnie, nie do końca czułem się spełniony. W seniorach byłem czwarty. O prymat wśród nich walczyliśmy w Budapeszcie, w ramach turnieju Czterech Narodów. Z kolei juniorskie mistrzostwo Polski przegrałem jednym punktem z Matvijem Jefimienko z Axla Toruń. W młodzieżowcach, za moimi plecami, znalazło się trzech zawodników z toruńskiego klubu – wylicza Jakub Lofek.
Jakub Lofek już myśli o przyszłym sezonie
Sezon łyżwiarski dobiega końca, ale to dla Jakuba Lofka nie oznacza leniuchowania. Przeciwnie. Zaczyna się okres wytężonej pracy. Zanim jednak ona nastąpi, musi chwilę odpocząć po zagranicznych i krajowych wojażach.
- Trzeba powoli zacząć pracować nad nowymi programami, zanim lód zostanie rozmrożony – wyjawia Jakub Lofek. - W okresie letnim musimy szukać lodu w innych miastach lub na Słowacji. O ile zawsze mam do siebie dystans, surowo oceniając swoje występy, tak po tym sezonie jestem niesamowicie zmotywowany. Czuję, że zrobiłem ogromny postęp, więc nie mogę tego zaprzepaścić.
Nasuwa się pytanie, czy skoro w Polsce łyżwiarstwo figurowe postrzegane jest jako sport niszowy i – co za tym idzie – trudniej o bazę treningową niż w krajach bardziej rozwiniętych łyżwiarsko, zawodnika nie kusi wyjazd zagraniczny, by tam rozwijać swój talent?
- Od wielu lat funkcjonuję w pewnym układzie trenerskim. Mam też doskonałego choreografa, który podpowiada mi także, jak dobrze wizualnie „sprzedać” dobrze swoje programy, więc po to burzyć – pyta retorycznie Jakub Lofek. - Pewnie, że trenując w innym kraju, z grupą solistów, łatwiej byłoby równać do najlepszych. Jednak na zgrupowaniach kadrowych, czy na Słowacji, gdzie trenujemy latem, też mogę podpatrzeć lepszych od siebie zawodników. Wyjazd z Polski na siłę, żeby tylko coś zmienić, nie zawsze może przynieść spodziewany efekt.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Oświęcim dziesięć lat temu w Google Street Wiev. Zobaczcie zdjęcia
- Jak będzie z dostępem do nowej obwodnicy Oświęcimia prowadzącej do S1?
- Szkoły z pow. oświęcimskiego, w których najlepiej zdali egzamin ósmoklasisty
- Wilczym Tropem w Oświęcimiu. Uczcili pamięć Żołnierzy Wyklętych. ZDJĘCIA, WIDEO
- KIBICE. Tauron/Re-Plast Unia Oświęcim – Energa Toruń. ZDJĘCIA
