Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi bandyci znów napadli. Wreszcie trafili do aresztu

Paweł Szeliga, jkl
Napad na jubilera w Gorlicach
Napad na jubilera w Gorlicach fot. monitoring Agencji Glejt
Po napadach na jubilerów w Gorlicach i Nowym Sączu 18- i 20-latek nie trafili do aresztu, bo ani prokuratura, ani sąd nie znaleźli podstaw do aresztowania. Rozzuchwaleni młodzi bandyci popełnili kolejne przestępstwo. Tym razem sąd zastosował tymczasowe aresztowanie.

W styczniu mężczyźni popełnili serię przestępstw w Nowym Sączu i Gorlicach.

3 stycznia w Nowym Sączu z kiosku przy al. Batorego ukradli kioskarce kartę bankomatową. Pobrali z jej konta 7 tys. zł. Usiłowali wybrać kolejne 2,5 tysiąca. Nie udało się ze względu na przekroczenie limitu wypłat.

17 stycznia napadli na sklep jubilerski w Gorlicach przy ul. Legionów. Skok, w którym pierwsze skrzypce grał 18-latek poprzedziło rozpoznanie terenu przez starszego kolegę. Kilka razy odwiedzał sklep. Pytał o łańcuszek z najwyższej półki, wart 10 tys. zł. Gdy przekonał się, że w sklepie jest mnóstwo kosztowności, do działania wkroczył jego młodszy kolega. Przed godz. 11 wszedł do jubilera i zapytał, ile kosztuje łańcuszek. Zanim ekspedientka zdążyła odpowiedzieć, zaatakował ją gazem.

- Oczy zaczęły mnie palić, przestałam widzieć - relacjonowała "Krakowskiej" napadnięta kobieta. Odruchowo sięgnęła po paletę z kosztownościami i zrzuciła ją na swoją stronę lady.

- A on dalej pryskał we mnie, jakby chciał zużyć całe opakowanie tego gazu - dodaje ekspedientka. Włączyła alarm, który spłoszył napastnika. Szczupły, niewysoki mężczyzna wybiegł ze sklepu i rozpłynął się w tłumie przechodniów.

22 stycznia przed godz. 17 na ul. Jagiellońskiej w Nowym Sączu 18-latek wszedł do sklepu jubilerskiego. Poczuł się pewnie, widząc za ladą 64-letnią ekspedientkę. Już kiedyś złodzieje ukradli biżuterię z tego sklepu, więc przezornie nie otwierała szklanych gablot, dopóki klient nie pokazał gotówki. 18-latek twierdził, że chce kupić dwa łańcuszki o wartości 605 zł. Oznajmił, że idzie po pieniądze do bankomatu. W rzeczywistości postał chwilę w sieni sąsiedniej kamienicy, po czym przystąpił do ataku.

- Prysnął mi w twarz gazem, a ja zaczęłam wycofywać się na zaplecze - opowiada ekspedientka, pani Grażyna. - Tam mnie dopadł i zaczął okładać pięściami po głowie.

Paniczne krzyki kobiety usłyszała jej koleżanka Ewelina, pracująca w sklepie obuwniczym po drugiej stronie deptaku. Bez wahania ruszyła na pomoc. Zaczęła odciągać rabusia od 64-latki. Choć szarpał ją za włosy nie ustępowała i całym ciałem zasłoniła drzwi wyjściowe. Szamotaninę zauważyli przechodnie i wezwali policję. Zanim na miejscu pojawił się pierwszy radiowóz, zaatakowana ekspedientka ruszyła na 18-latka z miotłą. Zszokowany obrotem sytuacji desperat chwycił za telefon komórkowy i krzyknął: Mają mnie!

Chwilę po tym, jak na policyjny dołek trafił nieudolny rabuś, w ręce policji wpadł też jego 20-letni kompan. Obaj przyznali się do winy, choć pokrętnie tłumaczyli swoje motywy.

- Przedstawili siebie jako biednych ludzi, którzy nie mają się gdzie podziać i muszą zdobyć pieniądze na przetrwanie - mówi Waldemar Kriger, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu.

Śledczy ustalili tymczasem, że obu zdarzało się nocować w drogich hotelach. Już po zatrzymaniu sądeccy policjanci zarzucili im kolejne przestępstwo. 3 stycznia, z kiosku przy al. Batorego ukradli kioskarce kartę bankomatową. Pobrali z jej konta 7 tys. zł. Usiłowali wybrać kolejne 2,5 tysiąca, ale im się nie udało ze względu na przekroczenie limitu wypłat.

Obaj młodzieńcy usłyszeli zarzut usiłowania rozboju. Przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. Młodszy, bardziej agresywny, najpewniej trafi do więzienia na trzy lata, starszy posiedzi pół roku krócej. - Byli wcześniej karani, przestępstw dokonali w okresie próby, więc kara w zawieszeniu nie wchodzi w grę - mówi prokurator Kriger.

Prokuratura i sąd, mimo że miały do czynienia z seryjnymi bandytami, nie znaleźli podstaw do zastosowania tymczasowego aresztu.

28 stycznia mężczyźni włamali się i okradli dom jednorodzinny w Piątkowej. Ukradli pieniądze, biżuterię oraz sprzęt elektroniczny. Zostali szybko zatrzymani. Część skradzionych rzeczy udało się odzyskać.

Łącznie 18-latkowi postawiono osiem zarzutów, a 20-latkowi - dziewięć. Do najpoważniejszych należą usiłowanie rozboju i kradzieże z włamaniem. Za te przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do 12 lat.

Prokuratura tym razem wystąpiła z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie obu mężczyzn na trzy miesiące. Sąd przychylił się do wniosku.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska