FLESZ - "To co dał nam świat". Wspomnienie Krzysztofa Krawczyka
"Krzysiu! Chłopaku... obiecałeś zdrowieć... To bardzo smutny dzień. Dziękuję Ci za Twoje życie i wielki dar. Do zobaczenia bracie 💙" - napisał Andrzej Piaseczny. Jeszcze kilkanaście dni temu, kiedy Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala, sam zwrócił się do Andrzeja Piasecznego, który również walczył z koronawirusem, słowami: "Piasek nie dajmy się tej zarazie!"
W ostatnich tygodniach życia piosenkarz walczył z covid-19, jednak wyszedł ze szpitala tuż przed świętami. W poniedziałkowe popołudnie stan zdrowia Krzysztofa Krawczyka mocno się pogorszył. Z przekazanych informacji wynika, że muzyk zasłabł w swoim domu, rodzina szybko wezwała służby ratunkowe. Krawczyk trafił w ciężkim stanie do Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, tam niestety pomimo wysiłków lekarzy zmarł.
"A jednak do nas nie wróciłeś... Wielki smutek. Żegnaj Krzysztof..." - pożegnał kolegę ze sceny Krzysztof Cugowski.
"Wrażliwy, ciepły, uduchowiony... dowcipny, znakomity wokalista. Niezaprzeczalnie postać polskiej piosenki, która na stałe ma miejsce na piedestale. Łatwego życia nie miał ale wiem, że zaznał spełnienia jako artysta i człowiek" - napisała we wzruszającym poście Natalia Kukulska, publikując wspomnienie z rodzicami.
"To był wyjątkowy artysta" - napisał Artur Rojek.
"Prawie dwadzieścia lat temu, kiedy przenosiłem się do Stanów, zabrałem ze sobą płytę Krzysztofa Krawczyka. Na prezent. Przyjął mnie tam niejaki Joe, rubaszny gość o dobrym sercu. Załatwił pierwszą robotę na budowie, dał dach nad głową, a jego żona zrobiła mi krewetki. Więc ofiarowałem mu tę płytę. Wiedziałem, że lubi muzykę" - pisze Łukasz Orbitowski.
"-Zeszczałem się mu na buty - powiedział muzykalny Joe i odłożył kompakt. Nie mógł uwierzyć, że w Polsce Krawczyk znów jest gwiazdą pierwszej wielkości. Polonusy zapamiętały go inaczej. Krawczykowi w Stanach fatalnie szło. Pracował na budowie, organizował kinderbale dla pięćdziesięciu osób, a pijani rodacy szczali mu na mokasyny. Gdy wrócił do kraju pamiętały o nim tylko gazety katolickie i gościu z Disco Relaxu.
A jednak wrócił na szczyt i to we wspaniałym stylu, zyskując nową publiczność. Jego duet z Edytą Bartosiewicz to jedna z najpiękniejszych piosenek o miłości, jakie w życiu słyszałem. Ale Krzychu dostał coś więcej, właśnie miłość i szacunek ludzi. Mogłeś słuchać Pendereckiego, Peji albo pierwszego dema Beherit a i tak lubiłeś Krzycha. Niewielu artystów potrafiło wznieść się z gruzów na szczyt, jeszcze mniej jest powszechnie kochanych i poważanych. Cześć jego Pamięci." - podsumowuje Orbitowski
"Właśnie się dowiedziałam, że zmarł Krzysztof Krawczyk. Bardzo, bardzo mi smutno..." - napisała Edyta Bartosiewicz.
"Spoczywaj w pokoju, mój przyjacielu" - pożegnał artystę Goran Bregović nawiązując do wspólnej piosenki.
Halina Mlynkova pożegnała piosenkarza wspomnieniem: "Pamiętam płytę winylową, którą dostałam, będąc w wieku 10-ciu lat z moim tatą, w Ministerstwie Kultury, w Warszawie. To były przeboje amerykańskie zaśpiewane przez Krzysztofa Krawczyka. W tych czasach, na małej wiosce poczułam powiew zachodu i ten winyl towarzyszył mi bardzo długo-czekałam na „sweet sixteen” , bo według piosenki było to jakieś niesamowite wydarzenie... Zostały wspomnienia... Teraz już tylko zostaną nam wspomnienia...Dziękuję za każde z nich!
- Uważajcie na świąteczny makowiec! Wydano pilne ostrzeżenie!
- Tego nie wolno robić w bloku! Grill, czy "dymek" na balkonie to dopiero początek
- Drewniane domki do kupienia w Małopolsce do 200 tys.
- Na Kasprowym Wierchu pusto jak nigdy. Turystów brak. A widoki olśniewające!
- Płace w Krakowie: w których branżach zarabia się najlepiej, a w których najgorzej?
