Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monty Python a sprawa polska

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak Andrzej Banaś
Latający Cyrk Monty Pythona wrócił, szkoda jedynie, że na kilka pożegnalnych występów. Może John Cleese (nadal twarz Pcimia) i spółka odgrzewają stare kotlety, ale warto zerknąć do sieci i przekonać się, że można wygłupiać się po siedemdziesiątce.

Dobrze się nawet złożyło - gdyby dziś, na kanwie rozduchmanej daleko poza granice zdrowego rozsądku afery wokół spektaklu "Golgota Picnic", próbować stworzyć listę dzieł podpadających pod artykuł 196 naszego kodeksu karnego ("Kto obraża uczucia religijne innych osób... etc.), przypominający się publiczności Pythoni - jako wybitni specjaliści od obrażania uczuć wszelakich - zgarnęliby zapewne parę miejsc w pierwszej dziesiątce. Z laurem dla zwycięzcy włącznie - za "Żywot Briana", nieraz zresztą emitowany w naszej TV. Nie było bardziej zjadliwej, rozbawiającej do łez satyry na chrześcijaństwo.

- Ukrzyżowanie. Paskudnie, co?
- Mogłoby być gorzej.
- Gorzej?
- No, na przykład zasztyletowanie.
- Zasztyletowanie? Przecież to trwa sekundę, a ukrzyżowanie ciągnie się godzinami.
- Ale przynajmniej na świeżym powietrzu.

Tak mi się więc zdaje, że gdyby Pythoni wymyślili sobie pożegnalne tournée z występem w Polsce, szczęśliwi posiadacze biletów musieliby być wprowadzani na spektakl w eskorcie policji. Na swobodne wejście nie pozwoliłyby rozmodlone tłumy protestujących, gotowe pod teatrami bronić wiary przed antyreligijnymi prowokacjami, a sami twórcy mieliby na karku prokuratora.

Ostatnie natężenie zjawiska zbiorowej obrazy uczuć trudno tłumaczyć inaczej niż brakiem innych rozrywek. Nad protestującymi mam chyba tę przewagę, że czytałem obszerne fragmenty "Golgoty Picnic", wydała mi się śmiertelnie nudna, pretensjonalna i niespecjalnie kontrowersyjna. No, ale ja może zbyt wrażliwy nie jestem, uczucia mam z aluminium, nie mówiąc już o braku tych religijnych, więc sytuacji emocjonalnej armii samozwańczych krzyżowców mogę do końca nie ogarniać. Jednak nawet jeśli uznać, że Rodrigo Garcia to miernota gotowa w imię sławy promować się na tanim obrazoburstwie, to reklamowanie go poprzez falę kuriozalnych protestów jawi się mi jako cokolwiek bezsensowne i przeciwskuteczne.

Michael Palin, jeden z Pythonów, stwierdził niedawno, że w obecnych czasach "Żywotu..." by nie nakręcili ze względu na "duży wzrost religijnej wrażliwości". To się nazywa albo starość, albo polityczna poprawność. Ale skąd ona u Pythonów?! Byli w Polsce, czy co? No tak, w końcu jak żartowali - w proroczym? - skeczu, nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska