https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Morsy Ziemi Gorlickiej w walentynkowej kąpieli. By jednak wejść do wody, musieli zrobić sobie w niej miejsce i usunąć wielką połać lodu

Halina Gajda
Tradycji stało się zadość. Morsy Ziemi Gorlickiej punktualnie o godz. 10 wskoczyły do wody. Tym razem jednak, by móc się zanurzyć, trzeba było sobie przygotować teren. A konkretnie miejsce pozbawione lodu. Zadbała o to męska część morsowej ekipy. Z pomocą ostrego narzędzia, wycięli kawał kry. Z radości, że się udało, jeden z nich wskoczył na jej wierzch, by… surfować. Ci ciekawe, najbardziej zatwardziali, a jednocześnie najmłodsi kibice, przyjechali na Dolną na... wiosennie ustrojonych rowerkach.

W Sękówce było dzisiaj walentynkowo. Czerwone peruki, czerwone sweterki, pluszowe serducha. Ponoć woda była wyjątkowa. Sądząc po minach podczas wchodzenia, musiała być wyjątkowo „ciepła”, bo niektórym zabrakło słów, by wyrazić, co czują.

Wcześnie trójka dzielnych, doświadczonych już w temacie morsów, wycięła wielki kawał kry. Posiłkowali się czymś na kształt harpuna, ale i tak łatwo nie było. Zresztą drobnych kawałków lodu było dzisiaj naprawdę dużo. Są niebezpieczne, bo tną skórę niczym żyletki. Kąpiący się mors nie czuje tego, bo skóra jest znieczulona przez chłód. Dopiero gdy wyjdzie z wody, zacznie się rozgrzewać, okazuje się, że tu i ówdzie zrobiła się ranka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska