Za komuny picie wódki w pracy, choć zabronione, było traktowane jako element proletariackiego etosu, uświęcony czasem wspomnieniem wojennej przeszłości. Uświęcony fałszywie, lecz powszechnie i trwale.
Towarzyszący demokracji strach przed bezrobociem wyeliminował wódę z pracy skuteczniej niż wszelkie prośby i groźby - jednak nie do końca. Gdzie w dzisiejszych czasachmożna grzać w pracy gorzałę jak za komuny - bez wielkiego skrępowania i konsekwencji? Okazuje się, że w państwowej kopalni.
Rodzi się nawet podejrzenie, że picie wódki pozwala tam człowiekowi awansować. To podejrzenie być może trochę przesadne, ale historia, która zdarzyła się w Brzeszczach (czytaj na str. 3), jest przykładem zadziwiającego zblatowania lub beztroski kadry kierowniczej i związkowej.