Wczoraj na rachunek MPK wpłynęła kwota 20 mln 386 tys. 800 zł. To część kary naliczonej firmie PESA z Bydgoszczy za opóźnienie dostawy 36 tramwajów typu „Krakowiak”.
- Nie traktujmy tego jako bonus, ale kary naliczone zgodnie z umową. Pieniądze zostaną przeznaczone na inwestycje transportowe realizowane przez MPK, np. zakup kolejnych, nowych pojazdów - mówi Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.
Jednakże naliczone producentowi kary wynoszą ponad26 mln zł, brakuje zatem części pieniędzy. MPK ma podjąć kroki prawne w celu wyegzekwowania pozostałej kwoty. - Taka decyzja to także efekt braku porozumienia z przedstawicielami firmy, mimo prowadzonych negocjacji - zaznacza Gancarczyk. Sprawa skończy się procesem sądowym. I to o całą kwotę.
PESA nie godzi się na płacenie jakichkolwiek kar, a te 20 mln zł zostało przelane na konto MPK z ubezpieczenia inwestycji, a nie przez firmę. Wypłaty od ubezpieczyciela zażądał krakowski przewoźnik.
Umowa na dostawę 36 tramwajów została podpisana 3 lipca 2014 roku. Tramwaje miały przybyć do miasta do 15 września. Dostarczono je jednak dopiero trzy miesiące później. MPK groziła w tym czasie utrata dotacji unijnej na zakup pojazdów w wysokości około 200 mln zł.
- MPK ze zrozumieniem przyjęło informację producenta o czynnikach zewnętrznych, jakie miały wpłynąć na opóźnienie dostaw (m.in. przerwy w dostawie prądu - red.). Dlatego też, pomimo formalnego wystawienia wezwania do zapłaty kar umownych 18 stycznia 2016 roku, zgodziliśmy się na wstrzymanie działań egzekucyjnych - dodaje rzecznik Gancarczyk.
Argumenty PESY analizowali prawnicy MPK, ale nie uznali, że mogą one wpłynąć na obniżenie kary. W końcu MPK musiało ją zacząć ściągać, aby uniknąć problemów z unijną dotacją.
Dokładnie rok temu papież Franciszek na Błonia przyjechał tr...
