Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial 2014. Wielka Anglia padła na kolana przed świetnym Suarezem

Krzysztof Kawa, Sao Paulo
Były łzy i mnóstwo wzruszeń. TAKIE historie i TAKIE powroty tworzą historię futbolu. Być może Urugwaj niczego nie zwojuje podczas mistrzostw świata w Brazylii, ale dwa gole Luisa Suareza strzelone Anglii zostaną w naszej pamięci na zawsze. Każdy, kto przeszedł artroskopię kolana wie, że wyczyn, jakiego dokonał w czwartkowy wieczór w Sao Paulo napastnik Liverpoolu, graniczy z cudem. To dowód na to, że medycyna i fizykoterapia przekraczają kolejne granice. A dzięki nim czynią to także wirtuozi futbolu.

Suarez zachwycał przez cały, zakończony w maju sezon Premier League, zdobył w nim 31 goli. Ale gdy w ostatniej kolejce doznał kontuzji łąkotki, wydawało się, że do Brazylii będzie mógł pojechać wyłącznie w charakterze widza. Gdy przed ponad dwudziestoma dniami opuszczał szpital na wózku, sanitariusze z trudem torowali mu drogę do ambulansu wśród dziennikarzy i tłumu, jaki przyszedł go zobaczyć. W dniu, w którym dokonano zabiegu, serwisy telewizyjne w Urugwaju przekazały o nim wiadomość na pierwszym miejscu, przed informacją o dymisji ministra przemysłu. Piłkarz w odpowiedzi... opublikował ogłoszenie w gazecie "Ovacion": "Dziękuję za okazywane wsparcie. Nie martwcie się - polecę do Brazylii. Teraz muszę pracować bardzo ciężko, aby wrócić do pełnej dyspozycji, tak bym mógł pomagać kolegom!".

Dotrzymał słowa i wygrał wyścig z czasem tak jak Arturo Vidal z Chile, który także miał uraz łąkotki, a w środę na Maracanie rozegrał wielką partię przeciw Hiszpanii. Inny z wielkich kontuzjowanych, Kolumbijczyk Radamel Falcao, musiał zrezygnować z udziału w turnieju, bo więzadeł krzyżowych nie sposób wyleczyć nawet w kilka miesięcy. Tak daleko medycyna jeszcze nie zaszła, niestety.

Suarez nie był gotowy do gry z Kostaryką i Urugwaj poniósł klęskę. Tak, klęskę, bo nie przyjechał na mundial, by przegrywać mecze z takimi drużynami. Zespół Oscara Tabareza, co z tego, że reprezentujący niewielki naród, to przecież czwarta ekipa poprzednich mistrzostw świata, ale także półfinalista rozegranego całkiem niedawno, bo przed rokiem Pucharu Konfederacji.
Historia Suareza przykryła wszystko inne, a przecież to powinna być opowieść o całej drużynie. Mogłoby się w niej znaleźć miejsce na przykład dla Edinsona Cavaniego, który ze Stevena Gerrarda uczynił największego przegranego meczu. Albo dla Jose Gimeneza, 19-letniego mundialowego debiutanta z Atletico Madryt, którego Tabarez nie zawahał się wstawić do pierwszego składu, a ten odpłacił mu się z nawiązką.

Tabarez, człowiek instytucja w swoim kraju, choć nie jest skory do wzruszeń, podkreślał w emocjonalnym wystąpieniu na konferencji prasowej, że ten sukces ma wymiar symboliczny. Urugwajczykom udało się bowiem wygrać podczas mistrzostw świata z europejską drużyną po raz pierwszy od 44 lat.

Anglicy, którzy tak jak rywale przegrali pierwszy mecz w Brazylii, walczyli w Sao Paulo o wszystko albo nic. Wayne Rooney wreszcie doczekał się swojego pierwszego gola w karierze na mistrzostwach świata, lecz Wyspiarze, mając w garści 1:1, wynik, który stawiał ich w znacznie bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż Urugwaj przed ostatnią rundą spotkań grupowych, postanowili pójść na całość. Skończyło się dla nich źle, bo po raz drugi Gary Cahill nie upilnował Suareza. - Daliśmy z siebie 110 procent, a i tak okazało się to za mało - przyznał stoper Chelsea po wielkim widowisku na Corinthians Arena.

Zlatan Ibrahimović, który zasiadł na trybunach obok arabskiego właściciela Paris Saint Germain Nassera al-Khelaifiego, nie mógł sobie wybrać lepszego momentu, by zaistnieć tuż po przylocie do Brazylii.

Suarez o swoich emocjach

- Nawet nie potraficie sobie wyobrazić, jaki jestem szczęśliwy - mówił po meczu Luis Suarez.- Kiedy pod koniec meczu zobaczyłem, że piłka poleciała w moim kierunku, starałem się opanować nerwy i strzeliłem na bramkę, wkładając w to całe serce.

Nadal do mnie nie dociera, że strzeliłem dwa gole. Jeszcze kilka dni temu nie pomyślałbym, że to możliwe. Chciałbym podziękować mojej żonie i dwójce moich dzieci, bo to był dla nas trudny okres, a cały czas byli ze mną. Chcę także złożyć hołd naszemu fizjoterapeucie Walterowi Ferreirze, który zajmował się mną po operacji. Dziękuję kolegom z kadry, bo ich życzliwość wobec mnie była niesamowita. I urugwajskim kibicom, którzy także we mnie wierzyli.

Po porażce z Kostaryką spadło na nas wiele słów krytyki, ale zarówno ja, jak i koledzy z reprezentacji nie przejmowaliśmy się tym, lecz robiliśmy swoje. Przed meczem z Anglią powiedziałem, że marzyłem o występie w tym spotkaniu. Nadzieja, że tak się stanie dodawała mi sił. Zagrałem jeden z najlepszych meczów w życiu. Chciałbym teraz dowiedzieć się, co myślą ci ludzie w Anglii, którzy wyśmiewali mnie przez ostatnie lata.

Po meczu powiedziałem Gerrardowi, żeby zapomniał o tym meczu i szedł do przodu. To był dla niego trudny moment, nie chciałem, by tak cierpiał. To najlepszy piłkarz, z jakim przyszło mi kiedykolwiek grać. (KRZYK)

Urugwaj 2 (1) Anglia 1 (0)

Bramki: 1:0 Suarez 39, 1:1 Rooney 75, 2:1 Suarez 85.
Urugwaj: Muslera - Pereira, GodinI, Gimenez, Caceres - Gonzalez (78 Fucile), Rios, Rodriguez, Lodeiro (67 Stuani) - Suarez (87 Coates), Cavani.
Anglia: Hart - Johnson, Cahill, Jagielka, Baines - GerrardI, Henderson (87 Lambert), Sterling (65 Barkley), Welbeck (71. Lallana) - Sturridge, Rooney.
Sędziował: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania). Widzów: 62 575.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska